Macie tak czasami, że siadacie do napisania notki na jakiś temat, zaczynacie pisać i nagle, zazwyczaj już przy końcu, okazuje się, że wyszło zupełnie na inny temat, niż zamierzałyście? :) Ja tak mam całkiem często :) Ale nie narzekam, a nawet to lubię, bo to oznacza, że tego dnia wyjątkowo dobrze mi się pisze i wena przyszła sama.
Czasami bywa tak, że im więcej się dzieje, tym mniej ochoty mam na
pisanie, bo ogrom tematów mnie po prostu przytłacza i nie wiem, czego
się chwycić. Powstaje wtedy sporo szkiców, niektóre z nich do dzisiaj
jeszcze nie zostały upublicznione. Czasami ze zdziwieniem odnajduję
gdzieś prawie kompletną notkę :)
Innym razem z kolei mam ogromną
ochotę o czymś napisać, ale nie wiem o czym :) Bo akurat nic konkretnego
się nie wydarzyło, bo nie czuję w danej chwili niczego godnego uwagi, a
na przemyślenia akurat nie pora, bo chciałoby się o czymś lekkim i
prostym wspomnieć. A tu nic. Ochota wielka, paluszki świerzbią, gapię
się w monitor i... nic. To jest tak zwane (przeze mnie :)) zaparcie
blogowe :)
Innym razem z kolei chcę o czymś napisać i zbieram się do tego nawet kilka dni. W głowie niby układają mi się słowa, ale potem męczę tę notkę strasznie długo a i tak nie jestem zadowolona z efektu. I nie chodzi o to, że stawiam sobie jakieś wysokie wymagania odnośnie jakości tekstu (chociaż oczywiście z szacunku do czytelnika oraz języka polskiego staram się pisać bezbłędnie i poprawnie stylistycznie), tylko po prostu te myśli nie układają mi się w całość na ekranie. Nie raz sobie myślę, jakby to dobrze było mieć takie urządzonko, które by się uruchamiało, a ono zapisywałoby te nasze biegnące myśli - taki stream of consciousness. Potem by się tylko to przejrzało i zgrabnie ułożyło, i notka gotowa :)
O dziwo, chyba najtrudniej idzie mi pisanie o jakichś wydarzeniach - kiedy opisuję coś chwila po chwili. Zresztą to jeszcze zależy o jakie wydarzenia chodzi, bo jeśli są one naprawdę ważne, to zazwyczaj pisze mi się dobrze, choć długo - to wynika z tego, że jestem bardzo drobiazgowa, bo chcę uchwycić jak najlepiej każdy ważny moment, a poza tym delektuję się wspomnieniami. Ale jeśli są to jakieś wydarzenia mniejszej wagi, które jednak mam ochotę opisać, to często trudno mi się za to zabrać, bo dość kiepsko zwykle idzie mi ich odtwarzanie na piśmie - na przykład pisanie po kolei gdzie byliśmy, co robiliśmy i co widzieliśmy na urlopie bywa dla mnie o dziwo bardzo trudne, choć z drugiej strony nie chcę tego nie robić :)
Łatwiej jest trochę gdy piszę o emocjach, chociaż nie zawsze, bo tu z kolei potrzebne jest mi odpowiednie tło - takiej notki nie da się napisać byle kiedy, bo musi być odpowiedni nastrój - czytaj: zbliżony emocjonalnie do tych emocji, o których pisać mam zamiar :) Poza tym nie chodzi mi też o pisanie pod wpływem emocji - to nie zawsze jest bezpieczne, chociaż owszem, zdarza mi się (ale mam wrażenie, ze coraz rzadziej). Z jednej strony istnieje ryzyko, że dam się za bardzo ponieść, z drugiej to jest czasami bardzo zdrowe i oczyszczające. No i prawdziwe :) Raczej mam na myśli pisanie o swoich odczuciach w stosunku do różnych kwestii oraz o emocjach towarzyszących mi w różnych ważnych momentach życia.
Uważam też, że autor (a więc również ja) zawsze ma prawo napisać tyle, ile mu się podoba - nawet pod wpływem emocji. Jeśli więc nie chce pisać wszystkiego lub nie chce pisać wprost o jaką sytuację chodzi, tylko właśnie skupia się na swoich uczuciach, to czytelnik powinien to uszanować i nie dopytywać, a już tym bardziej nie obrażać się o taki wpis. Bo nie chodzi przecież o brak szacunku do czytelnika (piszę teraz rzecz jasna w swoim imieniu), a już na pewno nie o to, żeby zmusić go do zabawy w zgadywanki i domysły. Raczej o to, że z jakiegoś powodu nie ma się ochoty bądź nawet nie można o wszystkim napisać, za to jak najbardziej jest ochota, żeby wyrzucić z siebie trochę emocji i myśli.
Chyba najlepiej pisze mi się właśnie kiedy dzielę się z Wami swoimi refleksjami i przemyśleniami. Tak, jak dzisiaj na przykład :P Przemyślenia na temat pisania :) Zazwyczaj wcześniej powstaje jakiś zarys takiej notki, ale nie zawsze, bo czasami wypada zupełnie spontanicznie - na przykład ostatnio planowałam napisać zupełnie o czymś innym, a nie o urlopie, a czasami wiem, o czym chcę napisać, ale nie wiem jak - na przykład dzisiaj piszę na temat, który sobie zaplanowałam, ale treść powstaje na bieżąco :) Notki refleksyjnie zwykle są - jakżeby inaczej :P - przemyślane, bo najczęściej zanim w ogóle pomyślę o tym, że chcę o tym pisać, poświęcam tematowi sporo miejsca w swojej głowie. Poza tym przeważnie są ugruntowane, ponieważ opierają się na jakichś zasadach, których trzymam się na co dzień. Jest mi więc w jakiś sposób łatwiej.
Z drugiej strony wiele zależy od poruszanego tematu - czasami długo zastanawiam się nad tym, jak ugryźć dany temat, żeby nikogo nie urazić. Nie lubię wsadzać kija w mrowisko, ale czasami po prostu język mnie świerzbi, żeby na jakiś temat się wypowiedzieć. Zazwyczaj mam jasno sprecyzowane poglądy na większość spraw, ale wiem, że nie każdy się z nimi zgadza. I nie zależy mi na tym, ale bardzo zależy mi, aby nikt nie próbował narzucać mi swojej opinii. Często jest tak, że uważam, że mam rację, ale jednocześnie wcale nie myślę, że mój oponent tej racji nie ma - po prostu jestem zdania, są sytuacje, kiedy obie strony mogą mieć swoją rację (ale mi się ładnie zrymowało :)) Cenię sobie dyskusje, ale nie zawsze podoba mi się sposób, w jaki ktoś ze mną dyskutuje. Jak już wspomniałam, nie lubię kiedy ktoś narzuca mi swoje zdanie lub pisze w sposób napastliwy bądź złośliwy.
I owszem, uważam na słowa, bo nie chcę brzmieć zbyt radykalnie (nawet jeśli pogląd mam radykalny) i nie chcę być może komuś niechcący podpaść - co jednak nie ma nic wspólnego z pisaniem pod publiczkę, bo nie wstydzę się swoich opinii i nie boję się ich głośno wyrażać. Tak mi się teraz przypomniało, że ktoś kiedyś (jakieś trzy lata temu) mi zarzucił, że kiedyś (jakieś pięć, sześć lat temu) pisałam lepiej - że byłam bardziej naturalna. Cóż, akurat czuję się tak samo naturalnie, jak kiedyś, a może nawet bardziej, bo kiedyś nie wiedziałam do kogo piszę, teraz w większości przypadków jednak wiem :) Ten ktoś zarzucił mi także, że moje wypowiedzi są tak stoickie i perfekcyjnie przemyślane, że pewnie naczytałam się poradników psychologicznych, a w ogóle to piszę jak maszyna. Ten sam ktoś zarzucił mi jeszcze coś innego, ale o tym napiszę kiedy indziej, bo to w sumie dobry temat na całą notkę. W każdym razie - w gruncie rzeczy to, że ktoś uważa moje wypowiedzi za stoickie i przemyślane akurat dla mnie jest komplementem. Stoicyzm bardzo sobie cenię :) Żadnych poradników się nie naczytałam, ale faktycznie staram się być bardzo wyważona w swoich wypowiedziach, bo uważam, że zbyt emocjonalne komentarze mogą przynieść więcej szkody niż pożytku. A ja staram się po prostu rozmawiać tak, aby nawet jeśli się z rozmówcą nie zgadzam, bądź rozmijamy się w swoich opiniach, nadal było kulturalnie i żeby nie rzutowało to na moje relacje z tą osobą. Tak czy inaczej, niezależnie jak mnie odbierał ten ktoś, czy ktokolwiek inny, jestem po prostu sobą i jestem szczera oraz konsekwentna. Nie oczekuję, że wszyscy mnie będą lubić, chociaż oczywistym chyba jest, że z ludźmi, którzy mnie nie lubią się nie trzymam ;) nie jestem masochistką ;)
Ale nie o mnie miało być, tylko o moim pisaniu...
Nie lubię za bardzo zamieszczać zdjęć - z bardzo prostej przyczyny, nie chce mi się ich obrabiać ;) Nie lubię używać wielkich słów, bo w zasadzie każde musiałabym opatrzyć gwiazdką i dodać swoją definicję :) Te z Was, które znają mnie najdłużej doskonale o tym wiedzą. Jak i o tym, że czasami mówimy o tym samym uczuciu czy zjawisku, tylko ja je trochę inaczej nazywam - znowu z obawy przed radykalizacją. Chyba bardzo nie lubię czerni i bieli w takich kwestiach. Ale w zasadzie musiałabym to jeszcze przemyśleć :) Lubię pisać o tym, co jest mi bliskie. O codzienności, o znajomych, rodzinie, drobiazgach życia. Nie zakładam, że ten blog będzie smutny albo wesoły - nie mam zamiaru pisać tylko o tym, co w moim życiu dobre, piękne, radosne i szczęśliwe ani udawać, że nic złego nam się nigdy nie przytrafia, że nie mam gorszych chwil i nastrojów. Z drugiej strony nie narzekam, kiedy nie mam powodu (generalnie to ja chyba raczej nie narzekam, prędzej się żalę i smucę, to dla mnie różnica) i jeśli ciągle się nie dzieje u mnie najlepiej, to pisać też mi się odechciewa, bo nie lubię ciągle smęcić. W życiu jest różnie a więc i ten blog jest różny - w zależności od tego, co mi akurat w duszy gra.
Co mnie dzisiaj naszło, żeby akurat o pisaniu pisać? Nie wiem. To nie był żaden z trzech przypadków, o których wspomniałam na początku. Bo czasami, a właściwie to najczęściej po prostu siadam i piszę :) Zazwyczaj jakoś idzie.Tak jak dzisiaj.
Wykorzystałam po prostu chwilę, kiedy to Franek zabrał Wikinga na spacer. Mam co prawda pranie do powieszenia, ale to za chwilę...
A ja, nie wiem jak to możliwe, po tylu latach, całkiem wypalilam się blogowo.
OdpowiedzUsuń:( Brakuje mi bardzo Twoich wpisów i liczę na to, że jednak to się okaże chwilowy kryzys
UsuńHmmm... ja z kolei mam calkiem inny styl pisania, moje notki sa raczej krotkie, bardziej ogolne, pisane pod wplywem chwili, zdarzenia które sprawia ze sie uamiecham, ktore chce uwiecznić i zapamietac... Nie man w zwyczaju sie rozpisywac na jakies konkretne tematy... Pisze dla siebie, ale mimo wszystko lubie, jak ktos moje przemyślenia komentuje, choc nie zalezy mi na popularności... Lubie czytac blogi parentingowe, ale sama takiego nie moglabym prowadzic... bo blog jest dla mnie raczej skarbnica wspomnień, a nie porad, itp. :-)
OdpowiedzUsuńNie lubie czytac długich notek w szczególności gdy wychodzi w nich litania na kilka tematow, ale akurat wyjatkowo Twoje i Idy notki lubie czytac ;)
Ja oczywiście też czasami piszę pod wpływem chwili, w sumie to nawet całkiem często, tylko zwykle po prostu tematyka jest inna :) Przeważnie jest tak, że po prostu temat wpadnie mi akurat do głowy w danym momencie. O jakichś konkretnych wydarzeniach codzienności też od czasu do czasu piszę, ale jednak rzadko, myślę, że nie kieruję w takich momentach swojej blogowej uwagi na nie :)
UsuńWłaśnie miałam pytać, co w takim razie jeszcze tu robisz :P dopóki nie przeczytałam drugiej połowy ostatniego zdania :) Bo moje notki prawie zawsze były i są długie, staram się zawsze wyczerpać temat. Nie lubię też robić bałaganu w notce poruszając kilka tematów, ale rzeczywiście często piszę na dany temat poruszając kilka różnych kwestii, które się z nim wiążą
Ja podziwiam, że potrafisz napisać o "niczym" tak duuużo:) To fakt zdjęcia zajmują trcohę czasu, dlatego sama teraz coraz mniej zamieszczam, ale lubie i wstawiać i oglądać u innych.
OdpowiedzUsuńWtedy to już nawet przestaje być niczym :P Nie wiem skąd mi się to bierze, chyba po prostu gaduła ze mnie :)
UsuńTeż lubię u innych oglądać zdjęcia, ale jednak za dużo czasu zajmuje mi umieszczanie ich u siebie :)
Zawsze mnie zadziwia, że ktoś, komu np. nie podoba się czyjś styl pisania, chce tracić swój czas na negatywne komentowanie cudzego bloga.
OdpowiedzUsuńZaparcie blogowe - aż szkoda, że nie mam swojego bloga, chętnie bym podkradła to wyrażenie ;)
A z tą duża ilością wydarzeń/myśli, gdzie nie wiesz, od czego zacząć - z mojej strony jako czytelnika jest coś podobnego. Czasem tyle kwestii poruszasz w notce, na które chciałabym odpowiedzieć, że aż nie wiem, co napisać, żeby całościowo miało to sens. Wtedy albo odnoszę się do części, albo po prostu milczę :)
UsuńNo mnie to też dziwi prawdę mówiąc. Zazwyczaj kryje sie za tym po prostu złośliwość :) tak myslę w każdym razie.
Usuń:)))
Kiedy piszę, staram się za bardzo od tematu nie odbiegać i gdy widzę, że notka robi się za długa lub zbyt wielowątkowa to dzielę ją na dwie (lub więcej). Ale i tak najczęściej wychodzi mi długa i poruszam wiele kwestii (choć myślę, że jednak w temacie), bo nie chcę niczego pominąć.
Nie planuję tematów wpisów. Siadam i piszę. Często publikuję nawet nie przeczytawszy całego wpisu. Nie układam sobie w głowie. Bywa, że wiem, że o czymś napiszę i nie robię tego przez jakiś czas, Od początku wiedziałam dlaczego piszę i dla kogo...mając jednak nadzieję, że to się nie ziści... Jednak na pewno cenię sobie wszystkich czytelników.
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu mam włączoną autocenzurę. To co kilka lat temu bym pewnie napisała na blogu, teraz już nie napiszę. I nie ze względu na obecnych czytelników, ale na Onetowskie wywlekanie na pierwszą stronę. Staram się tak dobierać słowa, żeby nie były "sensacją"...
Kilka razy dostałam propozycje od różnych portali by pisać- zawsze odmawiałam, bo na zamówienie pewnie bym nie potrafiła, a gdybym redagowała własne notki, to chyba nigdy bym nie kliknęła:" publikuj". ;)
W moim wypadku nie zawsze jest tak, ze po prostu siadam i piszę - bo czasami po prostu temat przyjdzie mi do głowy i stwierdzam, że muszę o tym napisać. Ale to też chyba nie jest do końca planowane, bo nie postanawiam sobie, kiedy, ile i o czym :) To jest taki spontan połączony z planowaniem, mogłabym powiedzieć :))
UsuńTeż nie czytam notek przed publikacją :P Ale zdarza mi się to robić później, kiedy pojawiają się pierwsze komentarze i czasami zauważam tam jakieś drobne błędy stylistyczne lub logiczne, więc je poprawiam.
Rozumiem. Rzeczywiście to nic przyjemnego, gdy jest się poleconym na stronie głównej. Pamiętam :/
Też chyba nie umiałabym pisać na zamówienie i na zawołanie :) To musi być z potrzeby serca jednak
Mi się akurat wydaje, że od zawsze piszesz ze stoicyzmem, wyważenie i rozważnie :) Bardzo mi się to podoba, jak również to, że piszesz po prostu bardzo poprawnie po polsku i nie trzeba się zastanawiać, co autor miał na myśli (chyba że piszesz o czymś, co tylko nadgryzasz, a nie opisujesz, ale to już osobna kwestia ;)). Zazwyczaj gdy czytam Twoje wpisy, nachodzi mnie jakaś refleksja, po czym odczytuję ją u Ciebie kilka zdań dalej. Fajne to jest :) A ten komentarz o jakoby "nienaturalnym pisaniu" powinnaś wziąć za komplement, bo to chyba oznaka dojrzałości po prostu ;) Zmieniamy się my, zatem zmienia się i nasze pisanie, to przecież naturalne... Kiedy czytam swoje stare notki, czasem po prostu nie mogę uwierzyć, że są moje :D
OdpowiedzUsuńA Ty już trochę czasu u mnie bywasz, więc pewnie wiesz, co mówisz :))) Dzięki :) W ogole fajnie poczytać, co myślicie na temat tego, co i jak piszę. Nawet jeśli jest to w formie wspomnianego zarzutu - w końcu dzięki temu też mnie jakaś refleksja naszła :)
UsuńI masz rację, przecież z biegiem czasu się zmieniamy, więc trudno, żeby nasze pisanie i nasze blogi się nie zmieniały.
Mam bardzo podobne odczucia co do dyskusji. Moje inne zdanie nie znaczy, że ktoś nie ma racji. Każdy jest inny i patrzy na świat inaczej :) Ostatnio też coraz bardziej zauważam, że ludzie bardzo lubią za wszelką cenę przekonać mnie do swojego zdania (czasem nawet atakować), a na prawdę rzadko taka słowna "przepychanka" ja jakieś pozytywne konsekwencje. Dlatego doskonale rozumiem Twoją "stoicką" postawę. Moim zdaniem to świadczy o Twoim szacunku dla czytelnika i dla samej siebie :)
OdpowiedzUsuńDokładnie :) Ja uważam, ze można powiedzieć "mam rację, ale ty też masz rację, po prostu twoja nie jest moją" :) Myślę, że są kwestie, kiedy to jest po prostu możliwe, bo każdy jest inny, ma inną sytuację życiową i właśnie patrzy inaczej na świat.
UsuńTak, wiem o czym piszesz. Mnie bardzo denerwuje, kiedy ktoś próbuje mnie przekonać do zmiany zdania.
Dzięki :)
Ja najbardziej lubię takie notki, że siadam do komputera i palce mi same latają po klawiaturze, ale to się niestety rzadko zdarza :)
OdpowiedzUsuńA co do Twojego pisania, to zawsze trzeba wziąć poprawkę na to, że blog to jakiś wycinek życia, perspektywa autora, jego zamysł, a nie wierny pamiętnik. Nie wiem, dlaczego ktoś Ci zarzuca, że kiedyś byłaś bardziej naturalna, ja nie zauważyłam jakiejś rewolucyjnej różnicy. Wszyscy się zmieniamy, blogi pewnie zmieniają się razem z nami. Mi się w każdym razie podoba, że jesteś wyważona i delikatna w swoich opiniach. Jesteś najlepszym przykładem, że można mieć zdecydowanie inna opinię i mimo to rozmawiać i dyskutować z klasą. Chciałabym mieć tyle ogłady :)
Tak, tez takie lubię :) ja miewam okresy, kiedy tak mi się zdarza, ale potem jest posucha czasami :)
UsuńTo prawda, niektórzy naprawdę zapominają o tym "wycinku" właśnie. Najbardziej zdumiewa mnie, kiedy ktoś twierdzi, ze zna mnie bardzo dobrze z bloga :) Bo przecież zna mnie tylko na tyle, na ile pozwoliłam sie poznac tej osobie :)
Właśnie, dla mnie zmiana jest naturalna, bo przecież ja też nie jestem taka sama jak siedem lat temu.
A nie masz? Nie zauważyłam! Naprawdę :)
Staram się bardzo, ale z różnym skutkiem :)
UsuńJa mam z kolei tak, że mam coś w głowie, chcę napisać, a wciąż coś mnie od tego odciąga, co skutkuje tym, że koniec końców temat i cała notka "ucieka" nigdy nie ujrzawszy światła dziennego.
OdpowiedzUsuńNo to ja też tak miewam, ale szkoda mi takich notek czasami i dlatego właśnie mam je w szkicach - czasami tylko zarys, czasami w całości :) Bywa, że je publikuję po czasie, kiedy mi się przypomni lub kiedy mam czas, żeby je dopracować (bo czasami na jakiś temat danego dnia pisanie mi nie idzie, a za jakiś czas już tak) Chyba, że się zdeaktualizują
UsuńTeż tak mam! Nawet ostatnio się na tym złapałam, że w głowie miałam przemyślenia na dany temat a jak zaczęłam pisać, to gdzieś mi to "zjechało" na zupełnie inny tor ;)
OdpowiedzUsuńJa generalnie miewam często niestety tak i bardzo mnie to denerwuje, że w niektórych momentach coś sobie myślę, i myślę, że muszę o tym napisać i nawet w głowie układają mi się słowa jak to ujmę, ale wtedy akurat nie mam gdzie tego zapisać bo albo gdzies jestem albo akurat nie mogę przysiąść do komputera no i finalnie jak już w końcu zasiadam do monitora, żeby przelać to o czym myślałam to nagle.... totalna pustka i już nie wiem nic coś tam skrobie ale nie jest to ani ładnie stylistycznie ani jakoś płynnie. ;(
W ogóle ostatnio czytałam sobie moje notki ostatnie notki i te sprzed jakiegoś czasu i z przykrością stwierdziłam, że kiedyś te notki brzmiały lepiej, jakoś tak ładniej i lepiej się czytało i że to było takie głębsze i w ogóle... Poczułam się jakbym się cofnęła hehe
A co do Twojego bloga to Twój styl pisania bardzo mi się podoba i jest godny pozazdroszczenia (takiego pozytywnego oczywiście) ;)) , nawet gdy coś opisujesz jakieś wydarzenie np. jak wasz ślub czy urlop to robisz to tak fajnie, ze smakiem, że chcę się czytać więcej i więcej... W ogóle jak tak nieraz czytam te Twoje wpisy to mam wrażenie jakbym czytała jakąś fajną książkę ;) I być może właśnie to, że tak dużo czytasz rzutuje na to jak ujmujesz słowa ;) Bo np. ja zauważam u siebie taką tendencje, że jak czytam jakąś książkę to później bardziej chce mi się pisać i jakoś lepiej dobiera mi się słownictwo ;))
Haha, ale fajne to nawet jest, bo dzięki temu można napisać jeszcze więcej. Wiadomo, ze nie o ilość chodzi, ale ja lubię, jak mam o czym pisać :)
UsuńTak, tak, ja mam właśnie dokładnie tak samo :) Bardzo dobrze to opisałaś :) A no i mnie się tez wydaje, że te starsze notki były lepsze. jest więc szansa, że za jakiś czas i o tych teraźniejszych tak pomyślę :)
Ojej, ale mi tu pokomplementowałaś :) Dziękuję, bardzo mi miło. Naprawdę bardzo mnie zdumiewa, ze tak to możesz odbierać :)
A z tym czytaniem, pewnie masz wiele racji
Hehe no w sumie racja ;)
UsuńJak zwykle się rozumiemy ;) Eee wiesz, u Ciebie nie zauważyłam jakiś zmian na gorsze, wydaje mi się, że są cały czas na tym samym poziomie ;)
Hehe no ale tak jest, to czysta prawda ;)
Mnie odpowiada Twój styl pisania i nie zauważyłam żadnej nienaturalności, nie wiem, co miałaby ona oznaczać. Nie podoba mi się, gdy ktoś pisze zbyt niechlujnie - wiadomo, to tylko blog, ale język pisany to nie to samo co mówiony i można się bardziej zastanowić na złożeniem zdania. Lubię też wyważony sposób wyrażania opinii - kiedy ktoś wypowiada się zbyt agresywnie i z wyższością, to denerwuje mnie nawet, jeśli zgadzam się z jego zdaniem.
OdpowiedzUsuńChyba chodziło o to, że piszę pod publiczkę, jestem zbyt zachowawcza itp. Że boję się wyrażać swoją opinię. Paradoksalnie cały ten zarzut pod moim adresem powstał po tym, jak wyraziłam bardzo stanowczą opinię na dany temat, z którym to czytelniczka się absolutnie nie zgadzała a wręcz poczuła się urażona :)
UsuńFakt, kiedy ktoś pisze niechlujnie, trudno się to czyta. I ja też nie lubię, gdy ktoś jest zbyt rygorystyczny w swej opinii. Nawet jeśli zgadzam się z nią
Koniec widzenia świata w barwach li i jedynie czarnych i białych oznacza początek pełnej dojrzałości. Tobie się udało dojrzeć bardzo szybko...
OdpowiedzUsuńNie myślałam o tym w taki sposób. Dziękuję :)
Usuń