*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

piątek, 12 czerwca 2015

Zakupy na odległość.

Zrobiliśmy to! :) Naprawdę kupiliśmy prezent, który będzie dopiero prezentem pod choinkę :D Pokazałam Frankowi, co mi ostatnio wpadło w oko i też stwierdził, że to dobry pomysł, a ponieważ jest to rzecz piknikowa, a więc mocno sezonowa, wiemy, że w grudniu byłoby o nią trudno. Dzięki temu mamy już prezenty dla rodziców - Franka i moich.
Bo stwierdziłam, że ten prezent będzie również trafiony w przypadku moich rodziców. Ale kiedy poszliśmy do sklepu (Home&You) okazało się, że została tylko jedna sztuka. Mogliśmy oczywiście pojeździć po Warszawie i poszukać, ale najpierw zadzwoniłam do siostry, do Krakowa. Akurat wybierała się w weekend na zakupy, więc poprosiłam, żeby zajrzała do sklepu i zobaczyła, czy jest ten produkt. Wysłałam jej na telefon linka, żeby dokładnie wiedziała, czego szukać. Udało się. W dodatku była promocja, więc drugą rzecz zakupiłyśmy za 10 zł :)
Śmiejcie się, ale ja naprawdę uwielbiam robić wszystko z wyprzedzeniem i mieć poczucie kontroli nad pewnymi sprawami, nie znoszę za to gorączkowej bieganiny po sklepach, w tłumie ludzi i zupełnie bez pomysłu :D

W dobie sieciówek, internetu i mmsów tego rodzaju zakupy są naprawdę proste i zakup czegokolwiek nie stanowi zwykle żadnego problemu. My w rodzinie często je praktykujemy :)
Pierwszy raz zdarzyło się to dość dawno - chyba pięć, czy nawet sześć lat temu. Szukałam płaszcza zimowego, ale ponieważ miałam sesję na studiach nie miałam zbyt wiele czasu na chodzenie po sklepach. Za to moja mama pojechała na zakupy do Wrocławia i kiedy szukała czegoś dla siebie, znalazła płaszcz, który mógłby mi odpowiadać. Zadzwoniła, żebym się przeszła do Orsaya i zobaczyła. Zobaczyłam, przymierzyłam - pasował i w dodatku mi się podobał ;) Kupiłam. I wysłałam mamie mmsa, żeby pokazać jak wyglądam. 
W ogóle to chyba już wspominałam, że nie lubię ubrań kupować sama, bo lubię, kiedy ktoś na mnie spojrzy obiektywnym okiem i obejrzy dookoła, żeby stwierdzić, czy rzeczywiście w czymś dobrze wyglądam, czy tylko lustro sklepowe tak pokazuje. Dlatego też, kiedy zdarzyło mi się, że byłam na zakupach przypadkiem sama i coś znalazłam, to robiłam sobie zdjęcie i wysyłałam do mamy albo Franka, żeby się poradzić ;)

A najlepszą akcję zrobiłyśmy kiedyś z moją siostrą :) To było jak jeszcze mieszkałam w Poznaniu, więc pewnie jakieś trzy lata temu.
Zadzwoniła do mnie, że widziała w Kapphalu świetne białe spodnie, przymierzała i pasowały, ale akurat nie miała ze sobą pieniędzy (nie pamiętam, dlaczego nie mogła zapłacić kartą*, no ale nie mogła), więc postanowiła wrócić następnego dnia. Niestety okazało się, że rozmiar 34 został już wykupiony. Poprosiła więc, żebym sprawdziła, czy w Poznaniu będzie dostępny ten rozmiar. Sprawdziłam szybko w internecie, gdzie w Poznaniu znajdują się sklepy tej sieci i wstąpiłam po drodze do jednego. Żeby mi ułatwić sprawę (bo białych spodni przecież może być całe mnóstwo) siostra podała mi numer tego konkretnego modelu. Weszłam więc do sklepu i po prostu spytałam o rozmiar 34. Nie było. Zostały mi jeszcze dwa sklepy, w oddalonych od siebie dość znacznie lokalizacjach. W domu zjadłam obiad i zastanawiałam się jak to zrobić, żeby stracić jak najmniej czasu i nie pojechać gdzieś niepotrzebnie. W końcu odszukałam sobie w internecie numery telefonu do tych sklepów, zadzwoniłam i po prostu zapytałam o dostępność. Po jakichś 30 minutach już sprawdzałam w przymierzalni - tak na wszelki wypadek - te spodnie (były trochę za ciasne**), a po godzinie byłam z powrotem w domu i dzwoniłam do siostry z informacją, że mam :) 
To się nazywają zakupy za pośrednictwem, czy też raczej za pomocą nowoczesnych technologii! :))

* swoją drogą płatność kartą to naprawdę udogodnienie, odkąd Biedronka wprowadziła w swoich sklepach terminale, to nie wiem, czy gdzieś jeszcze (rzecz jasna poza małymi sklepikami, gdzie się to nie opłaca) nie ma możliwości płatności kartą! W każdym razie ja prawie nigdy nie mam ze sobą gotówki i kiedy jest nagle potrzebna, to mam duży problem :) Swoją drogą to dobry sposób na różnego rodzaju "zaczepiaczy", którzy zbierają na fundacje albo piwo - mówię po prostu, że nie mam gotówki.

** byłyśmy z siostrą swego rodzaju fenomenem jeśli chodzi o rozmiary - spodnie mojej siostry zawsze były na mnie za ciasne, bo miałam szersze uda i biodra, za to moje spódnice nigdy się nie dopinały na niej, bo ona z kolei miała trochę więcej w pasie :P To brzmiało dość tajemniczo, że nie możemy się wymieniać ciuchami, bo obie jesteśmy "za grube" na ubrania tej drugiej, ale wynikało to po prostu z innej budowy ciała. (Piszę w czasie przeszłym, bo teraz niestety jestem chudsza zarówno od mojej mamy, jak i siostry, więc co najwyżej mogę im pooddawać swoje stare ubrania, z wymienianiem się jest gorzej.)

31 komentarzy:

  1. Po przeczytaniu tytułu trochę inaczej to sobie wyobraziłam, ale najważniejsze, że działa :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś nie miałam pomysłu na tytuł, który najlepiej podsumowałby treść notki.
      A co sobie pomyślałaś? ;)

      Usuń
    2. O zakupach internetowych, ale może to zboczenie zawodowe :)

      Usuń
    3. Nie, to w sumie zrozumiałe. Ja właśnie nie wiedzialam jak to ująć :)

      Usuń
  2. On ją też lubię kupować z wyprzedzeniem prezenty

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie mi uświadomiłaś, że za równy miesiąc G. ma urodziny, a ja nie mam prezentu! To znaczy, wiem, co chcę mu dać, ale jeszcze nie kupiłam. Coś źle ze mną :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, mam nadzieję, ze się ze mnie nie nabijasz :D
      Ej no ale jak masz już pomysł to już masz sukces :)

      Usuń
    2. Nie, no coś Ty :) napisałam to zupełnie serio. Jakoś w tym wirze nauki i załatwień umknęło mi, że został raptem miesiąc.

      Usuń
    3. :)) Tak myślałam :)
      Mówię - jak masz pomysł to jest dobrze!

      Usuń
  4. Ja mam kartę, ale gotówkę zawsze muszę mieć przy sobie gotówkę na małe zachcianki bo za jednego batonika nie zapłace kartą:P Poza tym tutaj teraz wprowadzili płatności za płacenie kartą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam nawet za batonika nieraz płacę kartą :))
      W Polsce czasami probują też pobierać, ale to jest niezgodne z prawem.

      Usuń
    2. No tak tylko tutaj zwykle trzeba wydać minimum chyba €7 żeby można było zapłacić kartą;)

      Usuń
    3. No właśnie - taka praktyka też jest niezgodna z prawem w Polsce. Wystarczy postraszyć UOKiKiem :)

      Usuń
  5. No i bardzo dobrze ;) Nie dość, że nie musicie przed świętami latać w gorączce, jak większość to jeszcze wiąże się to z korzyścią finansową, ponieważ nie musicie wydawać na raz tyle kasy na prezenty, chyba sobie pożyczę ten sposób;)

    Hehe dobre, i to jest ta moc sieciówek ;))


    A co do karty to rzeczywiście, ja mam tak samo, rzadko kiedy mam przy sobie gotówkę cały czas płacimy kartami, dlatego często mam problem jak muszę gdzieś jechać mzk i kupić bilet w biletomacie, lub zwykłym kiosku ;p hehe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, też tak na to patrzę. Oczywiście będziemy pewnie jeszcze szukać innych prezentów w grudniu, ale zawsze to będzie mniej!
      Tak, sieciówki mają swoje uroki :)

      No właśnie, najczęściej też mam problem z kupnem biletu. Chociaż w Warszawie w więksości biletomatów też można kartą płacić

      Usuń
    2. Oo no co Ty, to nawet sobie tego nie wyobrażam że kartą w biletomacie, u mas biletomaty tylko bilon przyjmują ;p

      Usuń
    3. Oo no co Ty, to nawet sobie tego nie wyobrażam że kartą w biletomacie, u mas biletomaty tylko bilon przyjmują ;p

      Usuń
    4. Oo no co Ty, to nawet sobie tego nie wyobrażam że kartą w biletomacie, u mas biletomaty tylko bilon przyjmują ;p

      Usuń
    5. No, tu nie ma problemu - nawet w biletomatach w autobusach płaci się kartą. Zresztą w tym wypadku akurat tylko kartą, gotówką się nie da.

      Usuń
  6. Ja uwielbiam zakupy internetowe :) ostatnio szukałam pokrowców do samochodu Męża, bo mam dość czyszczenia tapicerki. W sklepach były ponad 100 zł, a ja te same zakupiłam na allegro za 69,90 plus przesyłka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się zaczęłam przekonywać do internetowych zakupów! Coraz więcej rzeczy tak kupuję. I też zaoszczędziłam - za tę samą książkę w Empiku stacjonarnym zapłaciłabym o 20 zł więcej niż w internetowym, W Matrasie jest tak samo..

      Usuń
  7. Odkąd w Biedronce można placic karta, rzadko kiedy mam w gotowce wiecej niz 10 zl:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, to jest fakt, ja też częściej miałam gotówkę przy sobie, jak w Biedronce nie było możliwości płacenia kartą :P
      Ooo, to Ty bogata jesteś, ja to najczęściej ledwo złotówkę uzbieram :D

      Usuń
  8. Na dziś mam jeden prezent gwiazdkowy - dla Zięcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze wiedzieć, że nie jestem sama w swojej metodzie!

      Usuń
  9. Bardzo duże wyprzedzenie, ale zgadzam się, że tak jest lepiej. Chociaż mnie się najlepiej myśli, gdy zostaje niewiele czasu.
    Technologia dużo ułatwia, można sobie zadzwonić, znaleźć, zamówić albo właśnie wysłać zdjęcie. Duża wygoda i oszczędność czasu. Co do płacenia kartą, niestety czasami trzeba jednak mieć gotówkę i zawsze muszę to przewidzieć wcześniej. :)
    Kiedy w domu mierzyłam sukienki, też wolałam się obejrzeć również na zdjęciu :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Duże, ale to był taki spontaniczny zakup z dużym wyprzedzeniem :) Po prostu pomyśleliśmy, ze później trudno będzie to dostać :)
      Ja właśnei pod presją czasu myślę gorzej :)

      Oj tak, nowoczesne technologie naprawdę potrafią ułatwić życie! Nie do wiary jak bardzo!
      Fakt, czasami gotówka się przydaje, ale naprawdę rzadko ją mam przy sobie :)

      Usuń
  10. W takim przypadku zakup prezentów jest jak najbardziej zrozumiały, potem mogłabyś pomarzyć o dostępności, a tak pomysł był i już nawet zrealizowany :)) Tylko chyba nie zapakujesz już w papier świąteczny? :P
    Takie zakupy dla siebie/kogoś też czasem praktykuję. Tak to jest z babami, jak coś szczególnie w oko wpadnie i trzeba to mieć :D nawet buty koleżanka mi zakupiła i przysłała pocztą, bo u mnie w tym kolorze nie mieli :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, już mamy dwa prezenty i bardzo nas to cieszy :) Nieeee.. Chociaż mam papier, więc mogłabym, ale to już dla mnie przesada :D W końcu to chodzi głównie o to, żeby nie trzeba było na siłę czegoś szukać.

      To rozumiesz doskonale ten klimat! :)

      Usuń
    2. Ha! Rozumiem doskonale, bo jak się na jakąś rzecz uprę... to z końca Polski mi jadą buty i żeby było zabawniej stratna nie byłam oddając pieniążki za wysyłkę, bo jakieś zniżki wtedy były :P kilka razy ciuchy też kupiłam koleżance u siebie, wcześniej zaklepałam towar i tak się robi zakupy :)
      Ja nie mogłam się oprzeć by nie wspomnieć o tym papierze, ale to tak w formie żartu, żadna tam wybitna złośliwość - ku wyjaśnieniu :)
      ps. jestem na bieżąco, czytam notki o Wikusiu choć śladu nie zostawiam, i mam nadzieję że w końcu dokończę maila, ale znudzona tematami dzieciowymi nie jestem :))

      Usuń