*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

czwartek, 10 marca 2016

Plan naprawczy II

Chyba jednak zaginęłam w akcji… Właściwie to nie wiem, co Wam powiedzieć ani jak się z tak długiej nieobecności wytłumaczyć. Zdaję sobie sprawę z tego, że jeszcze takiej sytuacji na moim blogu chyba nie było, kiedy zniknęłam bez zapowiedzi ani wytłumaczenia na dłużej. Przepraszam za to te z Was, które się niepokoiły i dziękuję za troskę. To nie było zamierzone, sama nie spodziewałam się, że tak wyjdzie. 
Uspokajam, że nic się właściwie nie stało. A przynajmniej nie w takim sensie, że coś się wydarzyło. Powiedziałabym raczej, że to we mnie zaszła jakaś zmiana, aczkolwiek wywołana czynnikami zewnętrznymi, tylko właśnie to są czynniki, a nie konkretne zdarzenie, o którym łatwo byłoby napisać :)
Wiem, wiem, zaraz będzie, że jestem tajemnicza i tak dalej, ale naprawdę zupełnie nie o to mi chodzi. Po prostu czasami jest mi bardzo trudno przerzucić na ekran moje myśli i odczucia. A jeszcze trudniej pisać o tym, skąd się wzięły. Ale być może z czasem wszystko wróci do normy :) W gruncie rzeczy dzisiaj rano pomyślałam sobie, że może właśnie fakt, że nie pisałam na bieżąco przyczynił się do tego mętliku w głowie, który mam, bo pisanie zawsze pomagało mi w usystematyzowaniu moich emocji.

Dlaczego dwójka w tytule? Dlatego, że podejmowałam już jedną próbę, jakieś dwa tygodnie temu. Postanowiłam sobie, że od jutra wdrażam program naprawczy i wracam na stare tory. Nie udało mi się. Kolejne dwa tygodnie minęły mi w totalnym rozmemłaniu emocjonalnym. Wczoraj znowu powiedziałam basta i dziś próbuję na nowo się pozbierać. 
Pogubiłam się trochę ostatnio. Może nawet bardziej niż trochę i bardzo mi z tym źle. Chciałabym wrócić do dawnej siebie, chciałabym znowu cieszyć się tym, co jeszcze cieszyło mnie miesiąc temu. Nie popadłam w żadną depresję ani nic w tym rodzaju, ale zaczęłam za dużo myśleć o rzeczach, o których myśleć nie dość, że nie powinnam, to w dodatku nie chcę! Ale wiecie jak to jest - jak Wam powiem nie myślcie o różowym słoniu, to o czym pomyślicie? ;)
Straciłam spokój wewnętrzny i nie wiem jak go odzyskać.

Wiem, że niczego tym wpisem nie wyjaśniłam - niestety sama przed sobą też nie :) Ale opublikuję go, bo jeśli nie zrobię tego teraz, to już naprawdę nie wiem, kiedy wrócę. Od czegoś trzeba zacząć. Na razie tyle, ale postaram się wrócić za chwilę i może wszystko poskłada się w jakąś bardziej sensowną całość :)

19 komentarzy:

  1. o matko co za pomieszanie z poplątaniem. No to mogłaś zacząć od tego jak to dokładnie na tym wyjeździe było :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ktoś porwał Margolkę ... i wcale mi się to nie podoba !!!

      Usuń
    2. bo napiszę oficjalną skargę !!! skandaliczne zachowanie no nie ...

      Usuń
  2. Najważniejsze, że już jesteś :) mam nadzieję, że to pogubienie się nie ma związku z wyjazdem, bo to jako pierwsze przyszło mi do głowy... Ale żeby nie było - o nic nie pytam :) jeśli będziesz chciała to sama napiszesz coś więcej.
    Szybkiego powrotu na dawne tory :) trzymajcie się.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czasami tak bywa, ja u siebie podobne stany nazywam zawsze półżartem-półserio "kryzysem egzystencjalnym" :)

    Najważniejsze, że pierwszy krok już za Tobą i odezwałaś się do nas :) Bo sama też już zaczęłam zastanawiać się, co się takiego stało, że tak długo milczysz :(

    To w takim razie trzymam kciuki, żeby wszystko wróciło na dawne tory :* buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Znam to. Wspieram, trzymam kciuki i czekam :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. poczekamy na regularne notki, tyle ile będzie trzeba:)
    Jutrzenka

    OdpowiedzUsuń
  6. Niewiele z tego zrozumiałam, ale cieszę się, że coś napisałaś. Bo - pomimo, że naprawdę rzadko zaglądam ostatnio do blogosfery - to jednak odczułam coś dziwnego... Milczenie na Twoim blogu to coś, jak śnieg w lipcu - zupełnie nienormalne i nie do przewidzenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Trzymam kciuki za poprawę nastroju...

    OdpowiedzUsuń
  8. Rzeczywiście niepokojąca była taka cisza u Ciebie, chociaż na innych blogach jest tak powszechna i chyba już nikogo nie dziwi. W każdym razie komentarz Meg mnie uspokoił.
    Czasem trzeba odpocząć od wszystkiego i poukładać się na nowo. Przedwiośnie sprzyja takim nastrojom.

    OdpowiedzUsuń
  9. Kochana ja ostatnio podobny stan przeżywałam. Trwał jakiś miesiąc może trochę dłużej ale jakoś się zebrałam. Życzę Ci spokojnego posklejania w odpowiednim czasie!

    OdpowiedzUsuń
  10. coś nam się Margolka zacięła ;) mam nadzieje, że szybko się odetniesz i wrócisz na dawny tor ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. to fakt ta cisza do ciebie nie podobna

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak sobie pomyślałam, że może ta "wersja Ciebie", która się stworzy po tych trudnych dniach, kryzysie czy jakkolwiek to nazwać też będzie dobra, wartościowa, potrzebna?

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja też na kiś czas zaginęłam, ale już wracam z regularnymi notkami:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Tłumaczysz, nie tłumaczysz, najważniejsze, że jesteś :)))

    OdpowiedzUsuń
  15. Znam to z autopsji, że planuję napisać posta i tak się zbieram, że mija miesiąc nim w ogóle usiądę do bloga :) zaległości mam przez to mnóstwo, ale za to korzystam ile się da z tego realnego życia :)

    Jeśli spisywanie myśli pomaga Ci je zorganizować, to powinnaś to robić wtedy kiedy czujesz taką potrzebę, być może jeśli nie samo spisywanie pomoże, to któraś z dziewczyn doradzi :) mnie osobiście ostatnio najlepiej porządkowanie myśli wychodzi w samotności, me, myself & I :)

    OdpowiedzUsuń