Nie no, czas się ogarnąć! Wóz albo przewóz!
Postanowiłam więc dać sobie czas do 23 kwietnia. Zobaczę, czy uda mi się zmobilizować do pisania o tym, co mi chodzi po głowie, czy znajdę na to czas i w ogóle jak mi to będzie szło po takiej przerwie. Ostatnio o blogowaniu za wiele nie myślałam, teraz czas to nadrobić. Daję więc sobie ten czas i za dwa tygodnie podejmę decyzję, co dalej. Bo nie umiem robić nic na pół gwizdka.
Teraz już nie chodzi o żadne kryzysy, życiowe zawirowania, emocjonalne zagubienia ani nawet nie o brak czasu, choć bardzo łatwo jest mi na to zrzucać winę i nie jest to wcale naciągane. Do tego jeszcze oduczyłam się pisać na moim domowym laptopie (a nie wierzyłam, że można się tak bardzo przyzwyczaić do Maca!), a nie chce mi się zbyt często targać służbowego do domu, mimo, że waży niewiele ponad kilogram i mieści się w torebce... Ale przyczyna jest tak naprawdę jedna i bardzo prosta - za długo nie pisałam. Wyszłam z wprawy, przestałam rozumować "po blogowemu", za dużo różnych wątków się nazbierało... Zawsze było mi trudno wrócić po dłuższej przerwie, ale jeszcze nigdy moja przerwa nie była tak długa.
To czekam na ogarnięcie. Ale wiesz, blogowanie jak jazda na rowerze - tego się nie zapomina!
OdpowiedzUsuńNiby tak, ale jakoś trudno zacząć, bo nie wiadomo od czego :)
Usuńczekam i ja;)
OdpowiedzUsuńDzięki, to miłe :)
Usuńco to się podziało niewiarygodne ...
OdpowiedzUsuńPrawda? :)
Usuńnie wiem czy ciągnąć ten temat bo na komentarze też już regularnie nie odpowiadasz :/
UsuńNie wiem o co Ci chodzi z tym ciągnięciem tematu, szczególnie, że akurat na Twój komentarz odpowiedź jest. Komentowanie to też część blogowania, a ja piszę o blogowaniu w ogóle.
UsuńA przyczyna dla której nie ma odpowiedzi na wszystkie komentarze jest zwyczajnie prosta - pisałam, ze nie potrafię pisać już na moim domowym laptopie. Nie umiem i już. Jest inny układ klawiatury i co chwilę wciska mi się coś innego i na przykład wyskakuje błąd albo kasuje mi całą linijke. Piszę więc tylko na komputerze służbowym. W pracy nie zawsze mam na to czas (a wtedy urywam odpowiadanie w połowie), a do domu nie zawsze laptopa zabieram
chodziło mi o to, że rzadko tu teraz bywasz i jak będę odpowiadać na komentarze nie wiem czy i kiedy odpiszesz :) zniknęłaś całkiem no po Tobie bym się tego nie spodziewała ... nie mam o czym czytać ...
UsuńNo widzisz, bo to właśnie o to chodzi, że jak ja coś robie to na 100%. Jak czegoś nie robie to też, jak widac ;)
UsuńDoskonale to rozumiem. Im dłuższa przerwa tym trudniej wrócić.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie tak jest
Usuńaż do Ciebie to niepodobne!
OdpowiedzUsuńZgadzam się, ale w ostatnim czasie w ogóle byłam do siebie trochę niepodobna :) Chociaż to już mi minęło, a kwestia blogowania pozostała.
UsuńCzekamy :) Nie pozostanie nam nic innego jak uszanować każdą Twoją decyzję, choć przyznam, że mam ogromną nadzieję, że jednak uda Ci się "rozbujać" i wrócisz na blogowisko z regularnymi notkami, bo brakuje mi Ciebie tu :( W pewien sposób przywiązaliśmy się do Ciebie przez te wszystkie lata i teraz tak jakoś pusto jak nie ma co czytać.
OdpowiedzUsuńChoć z drugiej strony też Cię rozumiem, bo sama nie jestem mistrzem w pisaniu notek i też miewałam kryzysy a faktycznie im dłużej nie piszę, tym cieżej mi się zabrać.
Dlatego trzymam kciuki żeby jednak wkradła się w Ciebie ponowna wena i żebyś pisała :*
Niczego nie chcę obiecywać, bo na razie po prostu nie mogę się porządnie zmobilizować. Do tego brakuje mi czasu i spokoju :) Dlatego tez dałam sobie trochę czasu do namysłu i zobaczymy, co z tego wyniknie.
UsuńDziękuję Ci za miłe słowa, rozumiem to, o czym piszesz, bo sama też się przywiazałam do wielu osób.
Tak, zawsze tak miałam, ze im dłużej nie pisałam, tym trudniej było mi wrócić.
Dzięki!
mam ogromną nadzieję, że jednak wrócisz do pisania, bo co jak co, ale blogosfery bez Margolki to ja sobie zupełnie nie wyobrażam! :-)
OdpowiedzUsuńDzięki M. W sumie to ja też tą nadzieję mam, ale nadzieja to jedno, a życie drugie. To nie jest kwestia tego, że ja nie chcę, po prostu nie wychodzi mi. Dużo przeszkód się pojawiło, które wbrew pozorom trudno mi obejść.
Usuńmam ogromną nadzieję, że jednak wrócisz do pisania, bo co jak co, ale blogosfery bez Margolki to ja sobie zupełnie nie wyobrażam! :-)
OdpowiedzUsuńMargolko, bardzo lubię czytać twojego bloga choć prawie nie piszę komentarzy. Uszanuję każda twoją decyzje, ale mam ogromna nadzieję, że jednak będziesz pisała dalej. Sama też nie lubię robić nic na pół gwizdka, ale życie jest zżyciem i nie da się być zaangażowanym na 100% w każdą aktywność. Pozdrawiam cieplutko i mam nadzieję do poczytania :)
OdpowiedzUsuńOczywiście miało być Twojego bloga i Twoją decyzję :)
UsuńDziękuję Anuszko, miło, że się odezwałaś. Na ten moment cały czas jeszcze trudno jest mi powiedzieć, co będzie. Chciałabym pisać, ale nie wychodzi mi to, często z bardzo prozaicznych przyczyn.
UsuńNiemniej jednak dziękuję za Twoje słowa :)
Lubię Cię czytać i mam nadzieję, że będę to robić nadal!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńTak, powroty do pisania są trudne zwłaszcza gdy odkryło się, że można bez tego żyć. Chyba większość z nas czegoś podobnego doświadcza, sądząc po częstotliwości dodawania nowych wpisów, ale u Ciebie nastąpiło to dość niespodziewanie, niemal z dnia na dzień i tak... można powiedzieć ze skrajności w skrajność.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że to jednak nie koniec, bo zwyczajnie nie wyobrażam sobie tego.
W moim przypadku to było tak bardzo nieoczekiwane że nawet nie miałam kiedy zastanowić się nad tym, czy się da, czy nie da. Wcześniej nigdy czegoś takiego nie doświadczałam i dopiero ostatnio zorientowałam się, że przerwy są takie długie a ja nawet tego nie zauważyłam.
UsuńTak, nastąpiło to z dnia na dzień właśnie dlatego, że to nie polegało na tym, że nagle odechciało mi się pisać, nie miałam o czym, albo nagle zabrakło mi czasu. Pochłonęła mnie rzeczywistość, zaczęłam myśleć o czymś innym i tak samo wyszło, jakby zupełnie obok mnie...
Ja właściwie też sobie nie wyobrażam, a z drugiej strony, jak się nad tym zastanowię, to przecież trochę już się to stało.
Margolko to ty???
OdpowiedzUsuńJa, a czemu pytasz? :) Jakieś wątpliwosci? :)
UsuńMargolko to ty???
OdpowiedzUsuńWrócić jest ciężej niż to się wydaje, zanim tego nie odczuje się na własnej skórze. A później niestety nie jest już tak samo. Mam jednak nadzieję, że nie znikniesz całkiem!
OdpowiedzUsuńPrzez osiem lat blogowania miałam już niejedną dłuższą przerwę i niejeden tzw. blogowy kryzys. Zawsze wracałam. Ale w moim przypadku nie odczuwałam tego, żeby coś się zmieniło. Wrócić zawsze było trudno, ale szybko wpadałam w rytm i było jak wcześniej. Nie wiem, jak będzie teraz, bo nadal jeszcze wrócić nie umiem :)
UsuńNo nie daj się prosić... pisz! ;o)
OdpowiedzUsuńPostaram się :)
UsuńPowroty bywają trudne.. mimo to czekam :)
OdpowiedzUsuńBardzo trudne, zwłaszcza gdy okoliczności dodatkowo nie sprzyjają.
UsuńDziękuję, ze czekasz :)
Margo, Ty nas tu nie strasz, tylko tyłek spinaj i działaj ;) Sama doskonale wiesz jak to działa z odpuszczaniem.
OdpowiedzUsuńStaram się, staram, tylko mi to spinanie nie wychodzi :P I nie straszę, tylko uczciwie piszę, jak jest ;)
UsuńZa chwilę nie będzie już co zbierać z tego blogowiska.. I zostaną tylko szumne blogi nastawione na zarabianie :(
OdpowiedzUsuńPrzykre że i Ciebie to dopadło.. Niech wszystko Wam się układa.
Ale wiesz, mnie sie wydaje, że to co mnie dopadło, nie ma raczej nic wspolnego z tym, co dzieje się w blogosferze tak ogólnie. Zresztą wcześniej przecież nie miało to większego znaczenia. Jednak przyznam, że mnie samej trudno określić, o co tak naprawde chodzi, że nie mogę sie ogarnąć.
UsuńDziękuję, ale mam jednak nadzieję, że to nie pożegnanie :)
Tak się kiedyś zastanawiałam, czy ten "blogowy kryzys" dopadnie także te osoby, które tak bardzo się nie chciały na niego zgodzić. W Was pokładałam resztki nadziei, ale widzę, że ta "zaraza" się szerzy i nie zważa na nic.
OdpowiedzUsuńJa właśnie nie czuję, żeby to był kryzys blogowy. Miewałam juz takowe i zupełnie inaczej się objawiały :) Więc nie wiem właściwie co to :)
UsuńMargol, blog to nie powieść w odcinkach, więc zacząć możesz kiedy, jak i o czym chcesz. Problem w tym (chyba), że nie bardzo tak potrafisz, bo jesteś poukładana i wszystko musi mieć swój zachowany ciąg. Ale czy naprawdę musi? Jednak to Twój blog i Twoje reguły, Twoje decyzje. Na pewno niejednej czytelniczce będzie szkoda, jeśli przestaniesz pisać, tyle że musisz po prostu chcieć, bo blog to na szczęście nie obowiązek.
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego!:)
Masz rację, dla mnie rzeczywiście to jest jakiś problem :) Dziwnie mi tak zaczynać od teraz, bo to jakby od środka, z pominięciem wielu istotnych spraw, które się wydarzyły w ciągu ostatnich dwóch miesięcy.
UsuńJa bym powiedziała, że chcę, tylko coś ostatnio nie potrafię :)
Dziękuję :)
Margolko, ja Cie nie chce straszyć ani poganiac ale juz nawet ja więcej pisze ;) także wiesz, czas się ogarnąć i wrócić na dawne tory. A tak już na poważnie to smutne, ze i Ciebie do padło cos, z czym zmaga się tak wiele z nas. Takie przerwy do Ciebie nie pasują wiec mam nadzieje, ze po tym 23 kwietnia będzie juz tylko lepiej :) sciskam :*
OdpowiedzUsuńTeraz to naprawdę nietrudno jest mnie pobić jeśli o pisanie chodzi ;))
UsuńWłaśnie wcale nie czuję, żeby to była ta sama zaraza, która dopadła blogosferę już jakiś czas temu. To jest coś, co dopadło mnie w życiu realnym i przeniosło się na wirtualne :)
Margolko , no i minął już ten 23...
OdpowiedzUsuńRób tak, jak czujesz i uważasz za słuszne. A ja albo będę się cieszyć albo tęsknić :-)
Każdą Twoją decyzję uszanuję.
A tymczasem miłego i spokojnego weekendu :-)
NIe wiem, jak u Ciebie, ale u mnie jeszcze nie minął ;) A o 7:08 to w ogole dopiero się rozpoczynał :P
UsuńA tak serio, to nie miałam w ciągu dnia możliwości, żeby usiąść przed komputerem, bo cały dzień byłam poza domem :)
Dziękuję!