Wielu
nastolatków myśli, że dorosłym staje się z dnia na dzień – w dniu
osiemnastych urodzin. I ja też tak myślałam:) Myślałam, że jak już będę
miała dowód, to nie tylko będę mogła bezkarnie zaopatrzyć się w sklepie
monopolowym, ale że już od tej chwili będę mogła o wszystkim sama
decydować. Dzisiaj już jestem mądrzejsza(powiedzmy i z perspektywy czasu widzę, że stawanie się osobą dorosłą było długotrwałym procesem.
Zaczęło
się od wyjazdu na studia i samodzielnego mieszkania. Przez pierwsze pół
roku cierpiałyśmy ze współlokatorką na „syndrom przedszkolaka”. Cały
czas chciało nam się ryczeć, nic nam się w nowym mieście nie podobało.
Koleżanki be,wykładowcy be. Co weekend wracałyśmy do domu i codziennie
płakałyśmy mamie (każda swojej
w słuchawkę. Ale z czasem normą stało się, że trzeba samemu pomyśleć o
tym, żeby kupić papier toaletowy i coś do jedzenia. Jak przepaliły się
korki wiadomo było, że mama z odległości 200 km nic nam na to nie
poradzi i same musiałyśmy wezwać elektryka. I tak powoli stawałyśmy się
coraz bardziej samodzielne. Potem już szybko poszło.
Pierwszy
raz pomyślałam o tym, że chyba nie jestem już dzieckiem, kiedy zadałam
rodzicom pytanie, na które nie potrafili mi odpowiedzieć. Pomyślałam, że
może na tym polega dorosłość – że samemu trzeba szukać odpowiedzi na
swoje pytania.
Nadal
jeżdżę do domu dość często i rodzice wciąż mi pomagają, ale czuję się
już dorosła. Kilka razy w tygodniu dzwonię do mamy po radę, bo cały
czas się uczę tego dorosłego życia, ale wiem, że teraz sama o sobie
decyduję. Jestem zupełnie niezależna. Nikomu nie muszę się tłumaczyć.
Jeśli nie chcę wrócić do domu na noc, po prostu informuję o tym moją
współlokatorkę. I to mi się chyba w tej całej dorosłości najbardziej
podoba:) Ale jak się nad tym zastanawiam, to widzę, że wcale nie
korzystam z tych wszystkich przywilejów tak jak sobie kiedyś
wyobrażałam. Nie chodzę codziennie na imprezy i nie zarywam nocy,
bo wiem, że muszę następnego dnia iść do pracy. Nie włóczę się po mieście
całymi dniami, bo wiem, że jeśli sama nie przysiądę do książek, to nikt
mnie do tego nie zagoni i studia zawalę na własną odpowiedzialność.
Dorosły
człowiek jest odpowiedzialny za swoje życie i musi ponosić konsekwencje
wynikające z podjętych decyzji. Ale ważne jest też podejście rodziców –
oni również muszą traktować nas jak osoby dorosłe i szanować nasz
wybór. Dobry rodzic powinien być w pobliżu, powinien służyć radą i
pomocą, ale nie na siłę. Czas kiedy jest osobą dominującą w życiu
swojego dziecka minął i jeśli rodzic tego nie zrozumie, nie tylko może
skrzywdzić syna lub córkę, ale również stracić szansę na piękną przyjaźń
z własnym dzieckiem. Znam jednych dobrych rodziców. Wychowali mnie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz