Jestem dziwna. W każdym razie przypuszczam, że wiele osób
mogłoby mnie uznać za osobę dziwną pod pewnymi względami. Jest bowiem
parę drobiazgów, które zapewne trochę mnie wyróżniają od innych osób
Na przykład – nie piję kawy. Większość ludzi nie wyobraża sobie dnia
bez kawy. Ja wstaję i robię sobie herbatkę. Kiedyś zdarzało mi się, że
wypiłam sobie taką Nescafe trzy w jednym – nawet mi smakowała. Ale nie
czułam się dobrze po takiej filiżance, bolała mnie głowa albo żołądek,
albo czułam się zbyt naładowana energią. Natomiast taka kawa z ekspresu w
ogóle mi nie smakuje. Może raz w życiu miałam okazję się takiej napić.
Bleee. A tak a propos herbaty – nie piję gorącej. Zawsze czekam aż mi wystygnie. To takie kolejne dziwactwo z mojej strony.
Dla niektórych dziwne jest to, że nie zostawiam rzeczy na ostatnią chwilę, za to odchyły w drugą stronę – ale to już wiecie, że zaczynam się uczyć minimum tydzień wcześniej:)
Wiecie też, że cierpię, powiedzmy na
zboczenie zawodowe – czyli uwielbiam sobie siedzieć w domu i obliczać,
wyliczać, oszacowywać co się da
Od codziennych wydatków, przez obliczanie zużycia benzyny, po
wyliczanie najbardziej korzystnych taryf telefonicznych dla siebie i
innych:P
Do kolejnej rzeczy chyba nie powinnam się przyznawać. Ale co tam. Otóż ja, osoba dwudziestoczteroletnia, śpię z maskotkami. Już nie wspominam, że zawsze muszę mieć swojego jaśka, bo to chyba oczywiste, ale z zabawkami naprawdę śpię. Jeden zestaw mam w Poznaniu, drugi u siebie w domu. Nie ma bata. Nie mogę teraz po tylu latach, powiedziec moim zabawkom, że nie będę z nimi spała. To złamałoby mi serce. No to możecie się ze mnie śmiać. A na swoją obronę powiem, że jakieś cztery lata temu wyrosłam przynajmniej z tego, żeby nie wozić tych zabawek wszędzie ze sobą Jak śpię u kogoś w gościach, to moje maskotki grzecznie na mnie czekają. A najbardziej cierpliwa jest moja gąsienica, którą dostałam od babci dwadzieścia lat temu i od tamtej pory ze mną śpi. Tyle, że do domu jeżdzę rzadko, więc musi się nieźle naczekać…
No i najbardziej hardcorowe… Lubię wcześnie wstawać Nie znaczy to wcale, że zawsze rano jestem rześka jak skowronek. Czasami budzę się i wcale nie chce mi się wychodzić z łóżka, czuję się nadal senna. Ale właściwie bardzo szybko się ogarniam i funkcjonuję bardzo dobrze o siódmej rano. Lubię się budzić jak wszyscy jeszcze śpią i mam trochę czasu dla siebie (no chyba, że jestem skacowana). Na ulicach nie ma korków, bo wszyscy normalni wychodzą z domu najwcześniej przed ósmą:) W pracy jestem pierwsza, więc jest cicho i spokojnie. No i dzień jest taki długi… Z tym, że zaznaczam, śpię po osiem godzin, więc chodzę spać między 22 a 23:)
Dziwna jestem co? Nie wiem skąd mi się wziął pomysł na ten post. Tak jakoś mnie natchnęło.
Nadal jestem zabiegana. Kurczę, obiecałam Wam, ze teraz będę wpadać na bieżąco, a tu co? To znaczy staram się Was odwiedzać, ale już na komentowanie nie mam czasu. Mam nadzieję, że wybaczycie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz