Jak
się z Frankiem poznałam, to on myślał, że ma na mnie wyłączność. Ale z
błędu go szybko wyprowadziłam. Po jakichś dwóch tygodniach znajomości
oświadczyłam jakby nigdy nic, że jadę do domu. On zrobił wielkie oczy i
się nie zgodził. A ja mu na to, że jego zgoda obchodzi mnie tyle co…no
już nie pamiętam co, ale ogólnie rzecz biorąc mało
I już wiedział, że lekko nie będzie. Myślał chyba, że jak jesteśmy
razem to ja się bez niego nigdzie nie ruszam. Przestał marudzić, że
jeżdżę do Miasteczka.
W Miasteczku spotykałam się z Piórkiem, Popielatym i Asystentem. Z kumplami jednym słowem. Franek wydzwaniał i robił mi jakieś wymówki. To powiedziałam, żeby sobie z nimi przez telefon pogadał. Rozśmieszyli go. Polubili się. Przestał marudzić, że spotykam się z kolegami. Franek był zazdrosny również o Kuzyna, któremu się ze wszystkiego zwierzałam przez telefon. Zaprosiłam Kuzyna do Poznania.Wypili razem piwko. Franek przestał marudzić, że rozmawiam za dużo z Kuzynem.
Franek nie jest zadowolony, kiedy wychodzę na imprezę bez niego, ale nie zabrania mi. Jeszcze mu się zdarza czasami jakieś wybuchy zazdrości, ale rzadko. Ostatnio jakieś pół roku temu. Ale przyznaję, że go sprowokowałam, bo wyszłam sobie na piwo z jego kolegą, żeby mu na złość zrobić, jak leżał z kacem w domu i nie chciał nigdzie wyjść Pracuję z samymi facetami, Franek mógłby być zazdrosny. Ale opowiadam mu o każdym miłym słówku, każdym komplemencie jaki słyszę od chłopaków. Dzięki temu Franek wie, że mówię mu o wszystkim i nie ma powodów do zazdrości.
Franek natomiast pracuje z samymi dziewczynami. Nie jestem zazdrosna. Bardziej mnie denerwuje jak się z kolegami umawia niż z koleżankami. Oczywiście czasem mu coś tam dogadam, jak się ładnie uśmiechnie do swojej koleżanki to mu to wypomnę, ale to bardziej dla zasady niż dlatego, że się czegoś obawiam.
I nie kumam związków, w których partnerzy mają na siebie wyłączność. Albo jeszcze gorzej, jak jedno ma wyłączność na drugie. Z Popielatym i Asystentem już się nie spotykam zbyt często. Ich dziewczyny/żony nie pozwalają im na takie spotkania z dawną najlepszą koleżanką. Nie rozumiem. Mogłyby przyjść na spotkanie razem z nimi i wszyscy spędzilibyśmy miło czas. Ale nie. Może wolą myśleć, że chcę im podstępnie odebrać faceta? Piórko się nie dał. Powiedział swojej dziewczynie, że umówił się ze mną. Nastąpiła taka oto wymiana zdań:
Ale nie tylko dziewczyny takie są. Straciłam kilka koleżanek przez to, że nie mogły się nigdzie ruszyć bez swojego faceta. Chłopak mojej siostry potrafi się na nią obrazić nawet jak za długo zostawi go samego w pokoju i na przykład pójdzie pogadać ze mną i z mamą. Wolę nie myśleć co się dzieje jak dzwoni a ona nie odbierze telefonu. Zresztą ona zawsze odbiera, bo nigdzie, absolutnie nigdzie nie wychodzi.
Nie kumam. No po prostu nie rozumiem jak można traktować drugiego człowieka jak swoją własność. A jeszcze bardziej nie kumam jak można sobie na to pozwolić??! Jak można pozwolić na to, że ktoś decyduje o tym z kim się spotykam, gdzie i kiedy.
Zazdrość i Zaufanie muszą iść ze sobą w parze. Ale to nie ma być tak, że ja jestem Zazdrość a Ty jesteś Zaufanie…
W Miasteczku spotykałam się z Piórkiem, Popielatym i Asystentem. Z kumplami jednym słowem. Franek wydzwaniał i robił mi jakieś wymówki. To powiedziałam, żeby sobie z nimi przez telefon pogadał. Rozśmieszyli go. Polubili się. Przestał marudzić, że spotykam się z kolegami. Franek był zazdrosny również o Kuzyna, któremu się ze wszystkiego zwierzałam przez telefon. Zaprosiłam Kuzyna do Poznania.Wypili razem piwko. Franek przestał marudzić, że rozmawiam za dużo z Kuzynem.
Franek nie jest zadowolony, kiedy wychodzę na imprezę bez niego, ale nie zabrania mi. Jeszcze mu się zdarza czasami jakieś wybuchy zazdrości, ale rzadko. Ostatnio jakieś pół roku temu. Ale przyznaję, że go sprowokowałam, bo wyszłam sobie na piwo z jego kolegą, żeby mu na złość zrobić, jak leżał z kacem w domu i nie chciał nigdzie wyjść Pracuję z samymi facetami, Franek mógłby być zazdrosny. Ale opowiadam mu o każdym miłym słówku, każdym komplemencie jaki słyszę od chłopaków. Dzięki temu Franek wie, że mówię mu o wszystkim i nie ma powodów do zazdrości.
Franek natomiast pracuje z samymi dziewczynami. Nie jestem zazdrosna. Bardziej mnie denerwuje jak się z kolegami umawia niż z koleżankami. Oczywiście czasem mu coś tam dogadam, jak się ładnie uśmiechnie do swojej koleżanki to mu to wypomnę, ale to bardziej dla zasady niż dlatego, że się czegoś obawiam.
I nie kumam związków, w których partnerzy mają na siebie wyłączność. Albo jeszcze gorzej, jak jedno ma wyłączność na drugie. Z Popielatym i Asystentem już się nie spotykam zbyt często. Ich dziewczyny/żony nie pozwalają im na takie spotkania z dawną najlepszą koleżanką. Nie rozumiem. Mogłyby przyjść na spotkanie razem z nimi i wszyscy spędzilibyśmy miło czas. Ale nie. Może wolą myśleć, że chcę im podstępnie odebrać faceta? Piórko się nie dał. Powiedział swojej dziewczynie, że umówił się ze mną. Nastąpiła taka oto wymiana zdań:
-Nie pójdziesz.
-Pójdę.
-To idę z Tobą.
-To chodź.
-Yyyy, nie, ja nie idę…
I odbyliśmy z Piórkiem miłą kilkugodzinną pogawędkę, po czym pojechał do swojej ukochanej. Można? Można.-Pójdę.
-To idę z Tobą.
-To chodź.
-Yyyy, nie, ja nie idę…
Ale nie tylko dziewczyny takie są. Straciłam kilka koleżanek przez to, że nie mogły się nigdzie ruszyć bez swojego faceta. Chłopak mojej siostry potrafi się na nią obrazić nawet jak za długo zostawi go samego w pokoju i na przykład pójdzie pogadać ze mną i z mamą. Wolę nie myśleć co się dzieje jak dzwoni a ona nie odbierze telefonu. Zresztą ona zawsze odbiera, bo nigdzie, absolutnie nigdzie nie wychodzi.
Nie kumam. No po prostu nie rozumiem jak można traktować drugiego człowieka jak swoją własność. A jeszcze bardziej nie kumam jak można sobie na to pozwolić??! Jak można pozwolić na to, że ktoś decyduje o tym z kim się spotykam, gdzie i kiedy.
Zazdrość i Zaufanie muszą iść ze sobą w parze. Ale to nie ma być tak, że ja jestem Zazdrość a Ty jesteś Zaufanie…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz