Na
wstępie muszę Was uspokoić:) PMS specjalnie mnie nie dotyczy a jeśli
już to jestem bardziej smutna, niż nerwowa. Więc takich pokazów nie daję
co miesiąc;) Po drugie nigdy żadna żywa istota nie ucierpiała podczas
moich napadów. Nie czuję potrzeby, żeby się wyżywać na Franku na
przykład:) Ale na torebkach, talerzach i takich tam czemu nie? Polecam,
jak ktoś jest tak temperamentny, naprawdę pomaga – jak ręką odjął. Ja to
lubię się tak podenerwować ekspresywnie – poskakać, porzucać, pokopać
powietrze, od razu mi przechodzi.
A tymczasem ostatnio dużo miałam na głowie. Pełno takich drobnych spraw do załatwienia i trochę do zmartwienia. Nie jakieś tam poważne, ale takie problemy dnia codziennego, które wymagały, żeby poświęcić im trochę myśli. Poza tym w pracy miałam dużo roboty. Siedziałam po parę godzin dłużej, było trochę skomplikowanych i czasochłonnych obliczeń i wychodziłam naprawdę zmęczona. Stwierdziłam, że trzeba odpocząć. Dosyć spontanicznie poprosiłam szefa o wolny piątek. Nadgodzin mam tyle, że nawet urlopu nie muszę brać. R. się zgodził. No to wyruszyłam do Miasteczka. Franek został w Poznaniu, bo pracuje. Trochę się gryzłam, bo paliwo znowu podrożało, a za tydzień na wesele. Ale Dorota przekonała mnie mówiąc, że zaoszczędzę na jedzeniu hehe A tak serio, to stwierdziłam, że rzadko mam okazję pojechać na dłużej niż dwa dni. I oto jestem. A odpocząć naprawdę potrzebuję. Muszę się trochę odmóżdżyć a w Miasteczku dobrze mi to wychodzi. No i niech się Franek trochę stęskni
A tymczasem ostatnio dużo miałam na głowie. Pełno takich drobnych spraw do załatwienia i trochę do zmartwienia. Nie jakieś tam poważne, ale takie problemy dnia codziennego, które wymagały, żeby poświęcić im trochę myśli. Poza tym w pracy miałam dużo roboty. Siedziałam po parę godzin dłużej, było trochę skomplikowanych i czasochłonnych obliczeń i wychodziłam naprawdę zmęczona. Stwierdziłam, że trzeba odpocząć. Dosyć spontanicznie poprosiłam szefa o wolny piątek. Nadgodzin mam tyle, że nawet urlopu nie muszę brać. R. się zgodził. No to wyruszyłam do Miasteczka. Franek został w Poznaniu, bo pracuje. Trochę się gryzłam, bo paliwo znowu podrożało, a za tydzień na wesele. Ale Dorota przekonała mnie mówiąc, że zaoszczędzę na jedzeniu hehe A tak serio, to stwierdziłam, że rzadko mam okazję pojechać na dłużej niż dwa dni. I oto jestem. A odpocząć naprawdę potrzebuję. Muszę się trochę odmóżdżyć a w Miasteczku dobrze mi to wychodzi. No i niech się Franek trochę stęskni
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz