Notkę
napisałam wczoraj, ale niestety przez cały dzień miałam problemy z
internetem i nie udało mi się go opublikować, a ponieważ data w tym
wpisie jest kluczowa, pozostawię go we wczorajszej formie
Dokładnie dwa lata temu opublikowałam na tym blogu mój pierwszy post. Tak
naprawdę blog powstał jakiś tydzień/dwa wcześniej, ale zanim cokolwiek
na nim napisałam, chciałam koniecznie, żeby było to moje miejsce i
dopieszczałam je z każdej strony. Co sprawiło, że blog wygląda tak, jak
wygląda, opisałam dokładnie w zeszłym roku, więc jeśli kogoś to
interesuje, zapraszam
Tak naprawdę, regularnie zaczęłam pisać dopiero w maju, ale niech
umowną datą powstania bloga będzie data publikacji pierwszej notki
Dzisiaj na pewno inaczej wyglądałby pierwszy wpis. Nie jestem z niego
zadowolona, w ogóle nie wiedziałam jak się do niego zabrać, o czym
napisać, więc po prostu napisałam skargę na Franka, bo akurat mnie
wkurzył
Potem nabrałam trochę wprawy, miałam więcej pomysłów, lepiej mi się
pisało. Chociaż żałuję czasami, że mistrzynią pióra (a raczej
klawiatury), brak mi lekkości i… zwięzłości Ale pracuję nad tym, pracuję
Miło
mi, że pomimo tych braków odwiedzacie codziennie mój blog. Dziękuję
bardzo wszystkim stałym Czytelniczkom, tym weekendowym i nieregularnym
Bez Was ten blog na pewno nie byłby taki sam, a może nie byłoby go
wcale – nie będę ukrywać, gdybym chciała pisać tylko dla siebie, nadal
pisałabym pamiętnik, który leży w mojej szafce. Pisać tutaj zaczęłam, bo
chciałam, żeby ktoś to przeczytał, chciałam podyskutować, wymienić się
poglądami i po prostu należeć do tej społeczności. Być jedną z Was.
Fakt, że ostatnio przechodzę mały kryzys – głównie czasowy, nie daję
rady wszystkiego czytać, nie nadążam z pisaniem o wszystkim o czym bym
chciała, ale mam nadzieję, że to chwilowe. Chyba nie zanosi się na to,
żebym przestała pisać w najbliższym czasie. Jeszcze się nie wypaliłam,
chociaż na pewno mój blog nieco zmienił swoją formę od czasu pierwszego
wpisu – ale to chyba naturalne, minęły dwa lata, skoro zmieniam się ja,
zmienia się także mój blog…
Cieszę
się, że mam takie miejsce w sieci, gdzie mogę napisać o tym, co myślę
lub o tym, co mi się przydarzyło. Wolę jak jest weselej, ale niestety
czasami bywa smutno. Lubię jak coś się dzieje, ale czasami w życiu
zdarza się zastój w różnych jego dziedzinach i trzeba to przeczekać.
Chciałoby się przeżywać tylko szczęśliwe chwile, ale niestety od czasu
do czasu trzeba stawić czoła momentom trudnym i przykrym. Wszystko to
najczęściej znajduje swoje odbicie na tym blogu. Myślę, że warto. Miło
będzie kiedyś do tego wrócić. Prawdę mówiąc, nie umiem już sobie za
bardzo wyobrazić, jakby to było bez bloga
Brakowałoby mi tego miejsca, co bym z czasem zrobiła? :)) Poza tym,
tak sobie myślę czasami, że szkoda, że nie pisałam wcześniej… Myślę, że
na przykład blog byłby dla mnie świetnym narzędziem cztery lata temu,
kiedy mieszkałam w Hiszpanii… – przydałby się do radzenia sobie z
tęsknotą, z kłopotami ze współlokatorką, a także pomógłby zatrzymać
wiele pięknych chwil z tamtego okresu byłby miejscem, w którym mogłabym
pisać o tym co mnie dziwi lub co mi się podoba w obcym kraju. Ale czasu
nie cofnę Nie pisałam wtedy, więc postaram się nie zrobić tego błędu teraz…
Wiem, że sporo osób lubi bawić się z wystrojem bloga i grafiką, ale ja do takich nie należę
To jest moje miejsce, włożyłam dużo pracy w jego przygotowanie i
gdybym coś zmieniła, nie czułabym się tu jak u siebie. Tak, to może się
wydawać nudne, ale przecież ja jestem trochę nudna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz