Przyznać
trzeba, że dni kwietniowe, to nie są dobre dni w tym roku… Jakoś od
początku coś szło nie tak. A odwiedzając zaprzyjaźnione blogi, widzę, że
nie tylko u mnie tak jest…
Zapowiadało
się, że będzie inaczej. Przynajmniej u mnie. Marzec miał być przełomowy
– i taki właśnie był. Faktycznie wydarzyło się w tamtym miesiącu wiele
bardzo ważnych rzeczy, które mogą mieć wpływ na moją przyszłość. Tyle,
że w kwietniu nastąpiła stagnacja. I nie o to chodzi, że nie lubię
zastoju, bo często jest on wskazany – zwłaszcza po małej rewolucji
życiowej – żeby dojść do poprzedniej równowagi. Ale tym razem jest to
nieprzyjemny zastój. Niezależny ode mnie i wcale nie pozwalający
odpocząć – a już na pewno nie dający wytchnienia myślom, wątpliwościom,
rozterkom… Do tego przykra sytuacja w kraju,która również przyczyniła
się do złego samopoczucia psychicznego. No i jeszcze gUpia chmura pyłu
na niebie – proszę, powiedzcie mi, że to tylko chwilowe
Przecież ja za tydzień mam lecieć do Irlandii. Chyba się załamię, jak
los tak bardzo pokrzyżuje mi plany. A już się chciałam zacząć cieszyć
tym wyjazdem, już chciałam robić listę rzeczy, które muszę spakować…
Chyba się jeszcze wstrzymam, żeby nie zapeszyć.
A
tymczasem, mogłabym powiedzieć, że ważą się moje losy. Czekają mnie
trzy/cztery ciężkie dni. Mimo, że jadę do domu, to chyba nie będzie
dobry weekend. A przynajmniej nie będzie łatwy. A po powrocie mam
nadzieję przeprowadzić jedną rozmowę – mam nadzieję, bo takie są wstępne
ustalenia, ale nie wiem, czy mój rozmówca się nie rozmyśli… A nie chcę
nawet myśleć, co będzie, jeśli się rozmyśli Kurczę, no i wpadłam w taki minorowy ton, ale jak tu tego uniknąć, skoro mam takie zmartwienie
No i widzicie? Taki niefajny ten kwiecień jest, no. Ok, ja wiem, że to
dopiero połowa, pozostaje mi tylko wierzyć, że dalej już będzie lepiej.
Że wszystko się wyjaśni.
I
mam dylemat. Za około trzy godziny jadę do domu. I do tej pory nie
zdecydowałam jeszcze czy mam jechać pociągiem, czy samochodem Osiołkowi w żłoby dano.
15:36
Jednak pociąg. Wiem, że dla niektórych może to być dziwne, ale może następnym razem wyjaśnię moje osiołkowe dylematy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz