Jest tyle spraw, o których chciałoby mi się napisać
Tyle różnych tematów, tyle wątków do poruszenia. Tyle chęci i jakaś blokada. Tak więc w skrócie o wszystkim po troszku:
* jutro po południu zaczyna się już weekend
uff, jak dobrze, Franek pracuje, więc jadę do Miasteczka; moja radość
jest tym większa, że jadę pociągiem, co oznacza możliwość pogrążenia się
w lekturze na cztery godziny w jedną i cztery w drugą stronę :); nie
wspominam już nawet o oszczędnościach na paliwie
*
przywożą nam dzisiaj pralkę; głupia Margolka, nie może się doczekać aż
nie dorwie instrukcji w swoje łapki i nie nastawi pierwszego prania; z
tej okazji (tak tak, z okazji przywiezienia nowej pralki :P) odwiedzają
nas dzisiaj rodzice Franka i będziemy komisyjnie oceniać pracę nowego
sprzętu AGD
* pamiętacie Kochanka Dziewicy?
ahh, przez ostatnie kilka dni byłam wsiąknięta, że tak to określę, w
inną powieść Philippy Gregory „Dziedzictwo”; uwielbiam książki, którymi
niemal żyję, które powodują, że po ich odłożeniu, czuję się, jakbym
znajdowała się w innej rzeczywistości; niestety 611 stron minęło i z
żalem odłożyłam książkę; a dziś w internecie doczytałam, że książka ta
ma jeszcze dwie kontynuacje, jupi! :), już się nie mogę doczekać; ale
zanim udam się do biblioteki, przeczytam resztę z mojego stosiku lektur
obowiązkowych
a wysoki dość jest…
*
w następny weekend szykujemy z Frankowatym pierwszą imprezę;
parapetówkę niby, ale że mieszkanie nie nasze, będziemy się starać
przekwalifikować ją na nasiadówkę pod tytułem „oblewanie pralki”, na
chwilę obecną ma być (bez nas) czternaście osób. Łolaboga! Może nie
wszyscy przyjdą
(mam tylko nadzieję, że moje dziewczyny będą)
*
a niedługo zdaje się wyruszymy na długo wyczekany urlopik do
Zakopanego, dzisiaj ostatecznie okaże się ile dni urlopu dostanie
Franek, ja się do niego dostosuję i śmigniemy; mam nadzieję, że funduszy
nam wystarczy
*
strasznie szybko mi ostatnio czas mija, ale tak mi się zdaje, że
jeszcze nie na tyle szybko, żeby nam się jesień zrobiła, prawda? a
pogoda w sierpniu jest już bardzo jesienna
kurczę, nie podoba mi się to, co się dzieje – mega długa, bardzo zimna
zima, prawie wcale wiosny, bo ciągle lało, i lato trwające – ile?
miesiąc upałów i to by było na tyle chyba; ehhh, ja to bym chciała, żeby
tak przez pół roku było 20-25 st, delikatne słoneczko, leciutki
wietrzyk, mogłabym nawet z lata zrezygnować na rzecz tego
* nie wiem gdzie się podziała moja umiejętność jako takiego przelewania myśli na papier – a w zasadzie na ekran w tym wypadku
i chociaż mam tyyyyle do napisania, siedzę i nie umiem; jakieś zaparcie piśmiennicze mam
jakby ktoś tę moją umiejętność znalazł, to przekażcie jej, że czekam aż wróci
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz