No i jak to się stało, że mamy już piątek?? Przecież
dopiero co w poniedziałek notkę pisałam i już zaraz miałam napisać
kolejną, a tu tydzień prawie się kończy
I miało być znowu o pracy i o tym co tam robię, w końcu od dawna tę notkę obiecuję, ale jakoś się tak zrobiło wiosennie i świątecznie, że aż mi ta tematyka nie pasuje chwilowo, więc ją nieco w czasie przesunę. Zwłaszcza, ze dziś mam niby-wolne i nadaję już z Miasteczka
A niby-wolne dlatego, że po prostu wszystkie magazyny u nas
pozamykane, większość biur także więc Warszawa powiedziała, że nie muszę
siedzieć w biurze a żebym tylko wzięła służbowego kompa i była pod
mailem i telefonem przez parę godzin. Zrobiłam raport, laptop sobie
włączony cicho w kącie siedział i tak wyglądał mój dzień w pracy. Całe
szczęście, że nie musiałam ośmiu godzin siedzieć w pustym biurowcu.
A tymczasem – czy wiecie, że kończy się nam już kwiecień? I miało być znowu o pracy i o tym co tam robię, w końcu od dawna tę notkę obiecuję, ale jakoś się tak zrobiło wiosennie i świątecznie, że aż mi ta tematyka nie pasuje chwilowo, więc ją nieco w czasie przesunę. Zwłaszcza, ze dziś mam niby-wolne i nadaję już z Miasteczka
I co roku mam ten sam problem, który powtórzył się i teraz – znowu przegapiłam wiosnę! Zawsze chcę ją gdzieś przydybać jak się skrada, jak dopiero zaczyna zostawiać pierwsze ślady, a ona zawsze jest sprytniejsza i co roku jest to samo. Spoglądam nagle któregoś dnia na drzewo czy jakiś krzew i… ono już się zielone robi! Już jakieś pączki pierwsze wypuszcza… Patrzę więc w drugą stronę i zastanawiam się – kiedy ta trawka zaczęła tu rosnąć?
Kocham taką pogodę, jaką mamy ostatnio. Uwielbiam wiosnę, lato mogłoby nawet nie przychodzić, jeśli wiosna wyglądałaby cały czas tak, jak teraz…
***
Naplotkowała sosna,
że już się zbliża wiosna,
Kret skrzywił się ponuro:
-Przyjedzie pewno furą…
Jeż się najeżył srodze:
raczej na hulajnodze.
Wąż syknął – Ja nie wierzę ,
przyjedzie na rowerze.
Kos gwizdnął: Wiem coś o tym,
przyleci samolotem.
Skąd znowu – rzekła sroka -
ja jej nie spuszczam z oka
i w zeszłym roku w maju
widziałam ją w tramwaju.
-Nieprawda! Wiosna zwykle
przyjeżdża motocyklem!
-A ja wam to udowodnię,
że właśnie samochodem,
-Nieprawda, bo w karecie!
- W karecie? Cóż pan plecie?
Oświadczyć mogę krótko,
że płynie własną łódką!
A wiosna przyszła pieszo.
Już kwiaty z nią się spieszą,
już trawy przed nią rosną
i szumią: – Witaj wiosno!
że już się zbliża wiosna,
Kret skrzywił się ponuro:
-Przyjedzie pewno furą…
Jeż się najeżył srodze:
raczej na hulajnodze.
Wąż syknął – Ja nie wierzę ,
przyjedzie na rowerze.
Kos gwizdnął: Wiem coś o tym,
przyleci samolotem.
Skąd znowu – rzekła sroka -
ja jej nie spuszczam z oka
i w zeszłym roku w maju
widziałam ją w tramwaju.
-Nieprawda! Wiosna zwykle
przyjeżdża motocyklem!
-A ja wam to udowodnię,
że właśnie samochodem,
-Nieprawda, bo w karecie!
- W karecie? Cóż pan plecie?
Oświadczyć mogę krótko,
że płynie własną łódką!
A wiosna przyszła pieszo.
Już kwiaty z nią się spieszą,
już trawy przed nią rosną
i szumią: – Witaj wiosno!
Jan Brzechwa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz