*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

piątek, 8 lipca 2011

Pod kopułką.

Przyznam szczerze, że mam już serdecznie dość pisania o tym, że nie mam czasu :) Jeszcze bardziej mam dość tego, że naprawdę tego czasu mi brakuje i chociaż czasami bardzo chciałabym o czymś napisać, nawet nie włączam komputera w ciągu dnia. Nadal jednak liczę na to, że się to zmieni.
Wróciłam, jak widać, z Warszawy :) I jestem bardzo zadowolona z tego wyjazdu. Szkolenie, w którym uczestniczyłam było bardzo przyjemne, dowiedziałam się całkiem sporo rzeczy na temat win, a do tego jeszcze szkolenie było z degustacją, więc narzekać nie można :) A przy okazji przejechałam się EIC i przespałam w Sheratonie. No nie powiem, przyjemnie było :) A w dodatku jeszcze Franek się za mną stęsknił, więc tym bardziej mi się ten wyjazd podobał :) Lubię się uczyć nowych rzeczy, więc mam nadzieję, że to  nie był ostatni raz.
A tak poza tym to pod kopułką mam różne myśli, które mogłyby stanowić podstawę do wielu notek, więc naprawdę czekam aż wreszcie wróci ten czas mojej aktywności blogowej, bo wierzę, że wróci. I myślę sobie na przykład o tym, że znowu bardzo lubię moją pracę – podobnie jak poprzednią :) Jest trochę trudniej, bo wielu rzeczy muszę się uczyć, a czasami nawet działam trochę po omacku, ale wtedy satysfakcja, że coś się udało jest jeszcze większa :)Ale przyznam, że codzienne osiem godzin w biurze mija mi bardzo szybko i absolutnie się nie nudzę (no ok, nuda czasami nawet by się przydała :P)
Przed wczoraj minął rok odkąd zamieszkaliśmy z Frankiem razem i na ten temat też sobie sporo myślę. Ale nie mieliśmy za bardzo okazji świętować tej rocznicy, bo dokładnie po roku częściowo wróciliśmy na stare śmieci :) Od kilku dni mieszkamy u rodziców Franka, którzy wyjechali na wakacje, i opiekujemy się psem. Wróciłam więc na dawne osiedle i porównuję co jest lepsze, a co gorsze…

Do końca lipca jednak będę miała wakacje od korków :) Cieszę się, bo nareszcie będę miała wolne popołudnia! Oprócz tych, w które wybieram się na aerobik – a ćwiczę nadal regularnie, przynajmniej dwa razy w tygodniu. W każdym razie Bachorki wyjechały na wakacje, ale lekcje zakończyłam usatysfakcjonowana, bo zauważyłam znaczną poprawę w umiejętnościach językowych Bachorka Młodszego.
Nadal uwielbiam te długie i ciepłe dni, które niestety mijają mi w zastraszającym tempie. Boję się, że ani się obejrzę, a znowu będzie zima. Na szczęście chociaż miło jest, bo oprócz wspomnianego aerobiku spotykam się ze znajomymi, a kiedy jestem w domu czytam, albo robię na szydełku, nadrabiając zaległości serialowe. Robię dla siebie sweter i muszę się pospieszyć, bo chciałabym, żeby mi się przydał tej jesieni :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz