Już od
kilku lat zdarzało mi się miewać sny, które nazwałam sobie
przedślubnymi. Nawet mimo tego, że o ślubie jeszcze nie myśleliśmy,
bywało, że śniło mi się, że jadę do kościoła i zawsze było to samo – nie
mogłam się wybrać, ciągle coś mi stawało na drodze i ostatecznie
wyglądało na to, że spóźnię się na własny ślub. Ale zawsze w tym śnie
sama sobie powtarzałam, że to nie jest rzeczywistość i od razu się
uspokajałam i już na luzie odawało mi się dośnić do końca jak to moje
wesele okazuje się klapą
Parę dni
temu śniło mi się, że nadszedł ten dzień. Goście się już zjechali,
czekają w kościele i właściwie już tylko mnie brakuje. Msza się
rozpoczęła, a ja nie zdążyłam się przebrać! Weszłam więc tylko na chwilę
w sweterku i pomyślałam sobie, że na czytaniu wyjdę i się przebiorę…
Tak też zrobiłam. Wyszłam i w jakimś pomieszczeniu (nie, nie w
zakrystii:)) szybko zaczęłam się przebierać. Ale czas nagli – już 1 list
do Koryntian przeczytany a ja go nie słucham. Na własnym ślubie
– myślę sobie. A tu jak na złość „na cebulkę” jestem ubrana –
sweterek, jeszcze jeden, koszulka, podkoszulka… Ksiądz już kazanie
rozpoczął – kazanie skierowane do mnie i Franka, a mnie nie ma! W końcu
włożyłam suknię - w samą porę, bo kazanie się kończy, zaraz będzie
przysięga! Jeszcze tylko buty – i co? Nagle robi mi się gorąco, bo
przypomniałam sobie, że zapomniałam sobie kupić białe buty do sukni
ślubnej!!! Mam tylko czarne czółenka! No i co teraz?
Pomyślałam
sobie wtedy to, co zawsze w takich sytuacjach – spokojnie, to tylko
sen. Nie podziałało. Margolka we śnie ze zgrozą uświadomiła sobie, że
tym razem się jej to nie śni i że ten wielki dzień, na który czekała
tyle czasu i do którego przygotowywała się tak długo będzie totalną
klapą… I w tym momencie uratował mnie mój kochany narzeczony! Zadzwonił
frankowy budzik wzywający go do pracy! Wierzcie mi, nigdy się tak nie
cieszyłam, że Franuś musi wstawać o 3:25
***
Ten sen
był z gatunku ekstremalnych. Ale od kilku dni przygotowania, ślub i
wesele śnią mi się prawie codziennie w wersji light. Zazwyczaj sny te
dotyczą rozmów z innymi, w których opowiadam, co załatwiliśmy. Albo
nawet nie dzieje się nic konkretnego, tylko jest biała suknia i
generalnie temat ślubno-weselny. Cóż, co tu się dziwić – ostatnio o
niczym innym prawie nie myślę. Z mamą mamy gorącą linię i ciągle
omawiamy jakieś kwestie a później przekazuję to Frankowi i jeszcze raz
dyskutujemy. Gorący temat, więc i w nocy spokoju mi nie daje. Mam
nadzieję, że teraz, kiedy mamy już załatwione najważniejsze, na chwilę
się uspokoi. Potem jeszcze we wrześniu załatwianie kościoła, a cała
reszta trochę się czasie rozłoży… A więc i się uspokoję trochę.
Taką mam nadzieję, bo nie wyobrażam sobie, żebym była taka nakręcona przez cały rok! A tak swoją drogą wiecie, co to będzie o tej samej porze w przyszłym roku? Skoro ja już teraz tak to wszystko przeżywam?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz