W zasadzie to już mnie pożegnałyście pod poprzednią notką, więc się jednak rozpisywać nie będę za bardzo
Pierwsze dwa dni urlopu spędzone w Miasteczku, mamy już niestety za
sobą. Wczoraj z rodzicami, siostrą i jej chłopakiem zakończyliśmy sezon
grillowy. Dzisiaj zaliczyliśmy jeszcze wojewódzkie dożynki.
A to nasza dożynkowa zdobycz, Wiewióra ze słomy:
Franek się w niej zakochał od razu. Ja, kiedy tylko przekonałam się, że on naprawdę chce ją mieć Wcześniej nie chciałam głośno mówić, że Wiewióra mi się podoba, ale skoro Franek pierwszy to powiedział…
Będzie nam pasowała do kwiatów wyplecionych ze sznura sizalowego, które sprawiliśmy sobie na jarmarku w Poznaniu
A jak ona pachnie…! Jak powietrze w trakcie żniw
Torby zapakowane, trasa opracowana. Wyruszamy jutro po szóstej. Wracamy chyba za tydzień. Zostawiam więc Was z Wiewiórą. Do poczytania
Franek się w niej zakochał od razu. Ja, kiedy tylko przekonałam się, że on naprawdę chce ją mieć Wcześniej nie chciałam głośno mówić, że Wiewióra mi się podoba, ale skoro Franek pierwszy to powiedział…
Będzie nam pasowała do kwiatów wyplecionych ze sznura sizalowego, które sprawiliśmy sobie na jarmarku w Poznaniu
A jak ona pachnie…! Jak powietrze w trakcie żniw
Torby zapakowane, trasa opracowana. Wyruszamy jutro po szóstej. Wracamy chyba za tydzień. Zostawiam więc Was z Wiewiórą. Do poczytania
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz