Dokładnie
osiemnaście lat temu w moim pamiętniku pojawił się pierwszy wpis o
takiej treści: (pisownia oryginalna, proszę wybaczyć świeżo upieczonej
drugoklasistce :))
niedziela 19 września 1993
Było zimno, deszcz nie padał, słońce świeciło, ale trzeba było chodzić w kurtkach. Był to dzień wyborów ja i moja siostra Asia poszłyśmy z dziadziem na wybory. Jak wyszliśmy z budynku poszliśmy oglądać ule, potem ja i Asia wymyśliłyśmy, że pójdziemy do muzeum. W muzeum były bardzo ładne ule i obrazy ładne też były figóry. Później wróciliśmy do domu, po obiedzie poszłam odrabiać lekcje. Jak skończyłam poszłam z dziadziem na lody, bo Asia z wujkiem pojechała do lasu. Dziadziu kupił siedem porcji na wynos, później bawiłam się z Asią w hokeja i oglądałam film.
Zaczęłam pisać pamiętnik, kiedy miałam osiem lat. Wpisy pojawiały się bardziej lub mniej regularnie – zdarzało się, że nie pisałam kilka miesięcy, a bywało tak, że pisałam nawet kilka razy dziennie. Odkąd zaczęłam pisać bloga, papierowy pamiętnik poszedł nieco w odstawkę, chociaż nadal go prowadzę i wpisy się w nim pojawiają. Ale może nie tak często jak bym chciała, cóż, wszystkiego mieć nie można. W każdym razie, tamten wpis to było takie preludium do całej serii opowieści różnej treści autorstwa Margolki Uzbierało się tego czternaście pełnych zeszytów, plus te wszystkie wpisy na blogu. Kto wie, gdyby nie ten infantylny opis dnia, być może nigdy nie powstałyby Kredki Margaretki? :))
Cieszę się, że zaczęłam wtedy pisać i że nie przestałam aż do dziś, dzięki temu oprócz tego, że zachowałam wiele wspomnień – nawet tych dotyczących wydarzeń błahych, ale ciekawych – miałam i mam możliwość obserwacji siebie, swojego życia, swoich zachowań z dystansu.. Widzę jak się zmieniłam, co w moim życiu było ważne, jak kształtował się mój charakter. Tego nie dałoby się odtworzyć. Gdyby nie ten pierwszy pamiętnik, a później każdy kolejny, nie wiedziałabym o sobie tyle, ile wiem dziś… Niezmiernie się cieszę, że nigdy nie pomyślę: „szkoda, że nie pisałam pamiętnika, gdy byłam młodsza…”
Ps. Wróciliśmy cali, zdrowi, opaleni i zadowoleni Niestety mój komputer przechodzi teraz formatowanie, rodzinny laptop jak na złość się zepsuł, a siostra swojego zabiera z samego rana do Krakowa. Odezwę się przy najbliższej okazji
niedziela 19 września 1993
Było zimno, deszcz nie padał, słońce świeciło, ale trzeba było chodzić w kurtkach. Był to dzień wyborów ja i moja siostra Asia poszłyśmy z dziadziem na wybory. Jak wyszliśmy z budynku poszliśmy oglądać ule, potem ja i Asia wymyśliłyśmy, że pójdziemy do muzeum. W muzeum były bardzo ładne ule i obrazy ładne też były figóry. Później wróciliśmy do domu, po obiedzie poszłam odrabiać lekcje. Jak skończyłam poszłam z dziadziem na lody, bo Asia z wujkiem pojechała do lasu. Dziadziu kupił siedem porcji na wynos, później bawiłam się z Asią w hokeja i oglądałam film.
Zaczęłam pisać pamiętnik, kiedy miałam osiem lat. Wpisy pojawiały się bardziej lub mniej regularnie – zdarzało się, że nie pisałam kilka miesięcy, a bywało tak, że pisałam nawet kilka razy dziennie. Odkąd zaczęłam pisać bloga, papierowy pamiętnik poszedł nieco w odstawkę, chociaż nadal go prowadzę i wpisy się w nim pojawiają. Ale może nie tak często jak bym chciała, cóż, wszystkiego mieć nie można. W każdym razie, tamten wpis to było takie preludium do całej serii opowieści różnej treści autorstwa Margolki Uzbierało się tego czternaście pełnych zeszytów, plus te wszystkie wpisy na blogu. Kto wie, gdyby nie ten infantylny opis dnia, być może nigdy nie powstałyby Kredki Margaretki? :))
Cieszę się, że zaczęłam wtedy pisać i że nie przestałam aż do dziś, dzięki temu oprócz tego, że zachowałam wiele wspomnień – nawet tych dotyczących wydarzeń błahych, ale ciekawych – miałam i mam możliwość obserwacji siebie, swojego życia, swoich zachowań z dystansu.. Widzę jak się zmieniłam, co w moim życiu było ważne, jak kształtował się mój charakter. Tego nie dałoby się odtworzyć. Gdyby nie ten pierwszy pamiętnik, a później każdy kolejny, nie wiedziałabym o sobie tyle, ile wiem dziś… Niezmiernie się cieszę, że nigdy nie pomyślę: „szkoda, że nie pisałam pamiętnika, gdy byłam młodsza…”
Ps. Wróciliśmy cali, zdrowi, opaleni i zadowoleni Niestety mój komputer przechodzi teraz formatowanie, rodzinny laptop jak na złość się zepsuł, a siostra swojego zabiera z samego rana do Krakowa. Odezwę się przy najbliższej okazji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz