*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

czwartek, 26 kwietnia 2012

Jest suknia! A właściwie - będzie :)

Myślałam, że będzie łatwiej z tą suknią... Wiedziałam mniej więcej, co mi się podoba - raczej skromne suknie, niezbyt szerokie, ale też nie całkiem wąskie. Żadne bezy, bo bym się w nich zgubiła, ani żadne rybki :) No i rzecz najważniejsza - absolutnie nie wchodziły w grę suknie bez żadnych ramiączek czy rękawków! Napatrzyłam się na weselach na panny młode, które co chwilę podciągały swoje suknie, które nie miały szeleczek. Wyglądało to fatalnie. A i pewnie one nie czuły się zbyt komfortowo...

Wiedziałam więc mniej więcej, czego szukam. Do tego w styczniu na targach zobaczyłam dwie suknie, które bardzo mi się spodobały i te były pierwsze, które chciałam przymierzyć, kiedy dwa tygodnie temu przyjechała do Poznania moja mama. Była to sobota, a więc za wiele czasu nie miałyśmy - właściwie weszłyśmy tylko do dwóch miejsc. Mój pierwszy typ okazał się dużo ładniejszy na zdjęciu niż na mnie :) Za to druga suknia... Pięknie w niej wyglądałam, przy czym była bardzo, bardzo skromna. Nie miała żadnych ozdób poza pasem w talii. Tę suknię robił po prostu jej krój - taki trochę na księżniczkę :), w którym było mi bardzo ładnie. Ale miałyśmy kilka zastrzeżeń - na przykład nie odpowiadał nam materiał i byłby problem z bolerkiem..

Pojechałyśmy jeszcze w inne miejsce i tam znalazłam dwie suknie, które najbardziej nam się podobały - a przede wszystkim, w których najlepiej wyglądałam. Podobne w kroju do siebie, z tym, że jedna była z półgolfikiem koronkowym, a druga na szeleczce za szyją. Ostatecznie stwierdziłam, że ta druga leży na mnie lepiej. No to miałam o czym myśleć przez kilka kolejnych dni - właściwie wszystko sprowadzało się do tego, że musiałam zdecydować, który styl bardziej mi odpowiada.

Kilka dni później przeszłam się jeszcze z koleżanką. Ona sama miała dylemat, bo w kilku sukniach bardzo jej się podobałam i nie potrafiła mi jednoznacznie doradzić. Zresztą, nie oczekiwałam przecież, że podejmie za mnie decyzję :) Wzięłam sobie do serca jej uwagi, podobnie jak słowa mamy i... przedwczoraj wybrałam się na przymierzanie jeszcze raz! Tym razem sama. Teraz chciałam się skupić już tylko na sobie i swoim wyglądzie. Prawie podjęłam decyzję.
Przymierzałam też dwie suknie, które były bardzo oryginalne. I dwa razy droższe od moich wcześniejszych typów - choć jednocześnie piękne i warte swej ceny. Fajnie było zobaczyć siebie w takich sukniach, ale ostatecznie zrezygnowałam z nich - już nawet nie tylko ze względu na cenę. Te suknie były naprawdę niezwykłe i bardzo ładne. Ale pomyślałam sobie, że wolę, żebym to ja była ozdobą sukni, a nie na odwrót :) A w tym wypadku na pewno wszyscy zwróciliby uwagę na taką kreację, a być może całkowicie by mnie przyćmiła. Zrezygnowałam też ostatecznie z tej sukni, która spodobała mi się na targach. Naprawdę podobałam się sobie w niej, ale miała za dużo drobnych wad... I jednak zgodziłam się z opinią koleżanki, że jak na taki dzień ta suknia była jednak zbyt skromna i wyjątkowo mało strojna.
Wziąwszy pod uwagę wszystkie spostrzeżenia osób mnie oglądających, a przede wszystkim moje własne, zdecydowałam się na suknię, która będzie poskładana z dwóch :) Dzisiaj pojechałam znowu do salonu i po raz kolejny wszystko przymierzałam, żeby utwierdzić się w tym, że moja decyzja jest trafna. Myślę, że jest dobrze :) Suknia będzie biała z odkrytymi ramionami i koronkowym półgolfikiem. Koniecznie biała, o czym wiedziałam już wcześniej, ale jedna z ekspedientek powiedziała, że jeszcze nigdy nie widziała, żeby biała suknia tak kogoś rozświetlała jak mnie i że wyglądam w bieli ślicznie, czym jeszcze bardziej utwierdziła mnie w tym przekonaniu :) Do tego usłyszałam, że mam długą szyję i ładne ramiona starałam się więc podkreślić te atuty. Podobnie jak wcięcie w talii oraz biust. Ostatecznie jestem zadowolona z wyboru, chociaż tak naprawdę suknię w ostatecznym kształcie dopiero zobaczę, gdy już mi poskładają te dwie w jedną :)
Pierwsza przymiarka ostatniego dnia czerwca. Do tego czasu muszę sobie sprawić stanik i buty na ślub. I utrzymać wagę. Jeśli przytyję - wiadomo, nie będzie już tak ładnie, jak teraz. Jeśli schudnę, będę miała zbyt kościste ramiona i wystający mostek.

Tak, jak napisałam - myślałam, że to będzie łatwiejsze :) Początkowo wybór wydawał mi się oczywisty, niemal brałam już tę pierwszą suknię, w której się sobie podobałam. Ale potem okazało się, że jest kilka takich, w których wyglądam ładnie i miałam naprawdę twardy orzech do zgryzienia. Nie sądziłam, że aż tyle sukni będzie mi pasowało.

Wiem, że ta notka jest lekko nudnawa i trudno sobie wyobrazić tę suknię po samym opisie. Ale uprzedzam pytania - raczej zdjęcia tutaj nie wrzucę. Po pierwsze dlatego, że Franek czasami zagląda na bloga a oboje nie chcemy, żeby widział suknię wcześniej. I wcale nie chodzi o żadne przesądy. Po prostu oboje chcemy, żeby była niespodzianka i żeby Franka mogło trochę zatkać na mój widok :) Wiem, że się jemu podobam prawie we wszystkim, ale w ten dzień wygląda się wyjątkowo pięknie i po prostu chcę zrobić dodatkowe wrażenie dzięki elementowi zaskoczenia.
A po drugie - i to ważniejsze, zdjęcia tej sukni zwyczajnie nigdzie nie ma :) Musicie więc polegać na swojej wyobraźni...

86 komentarzy:

  1. Suknia to jeden z najcięższych wyborów podczas przygotowań ślubnych, ale cieszę się ze doszłaś do konsensusu. Pewnie w sukni zobaczymy Cię dopiero po ślubie, ale myślę że warto poczekać. Najważniejsze to abyś przez cały ten ważny dzień czuła się komfortowo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie chyba jednak trudniejszym wyborem były zaproszenia ;) Nie lubię po prostu się w takie rzeczy "bawić" :) Z suknią trudność była trochę inna - nie wiedziałam z czego ostatecznie zrezygnować i na rzecz czego :) Nie sądziłam, że mogę ładnie wyglądać w kilku różnych odsłonach.
      No tak, po ślubie to już co innego, jest szansa, że jakieś zdjęcie się pojawi ;)
      Myślę, że będę czuła się komfortowo, raczej wszystkie sukienki, które przymierzałam, były wygodne.

      Usuń
  2. szkoda... srednio mnie interesuja suknie slubne, ale Twoja to co innego:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pierwszej chwili zrozumiałam, ze szkoda, ze napisałam taką nudną notkę :D
      No, chyba, ze dobrze zrozumiałam? :P

      Wiesz Iza, mogłabym nawet wysłać Ci linka, czy jakieś zdjęcie, tylko na razie to nie ma sensu, bo te zdjęcia nie będą pokazywały dokładnie TEJ sukni :)

      Usuń
    2. Nie, źle zrozumiałas:P

      Wiem, wiem, pewnie wszystkie tu jestesmy ciekawe, ale mam nadzieje, ze predzej czy pozniej nam pokazesz:) bo inaczej umrzemy z ciekawosci:P

      Usuń
    3. Spoko, myślę, że jakoś to przeżyjecie :) Ale możliwe, że nadejdzie dzień, kiedy tę suknię pokażę :)

      Usuń
  3. No to teraz będziemy miały o czym myśleć!
    Coś tam sobie próbuję wyobrazić ale i tak z wielką niecierpliwością będę czekać na fotorelację :)
    Wybór na pewno trudny - tym bardziej, że ładnemu we wszystkim ładnie :)

    Uciekam spać a Tobie życzę wspaniałego długiego weekendu, papatki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, nie wiem, czy się do tych ładnych zaliczam, choć jakichś większych zastrzeżeń nie mam :P ale rzeczywiście - na tym właśnie polegała moja zagwozdka, zbyt wiele sukni mi pasowało i nie potrafiłam zdecydować, bo każda z nich (tych, które zostawiłam do ostatecznego wyboru) była piękna

      Tobie również życzę miłego weekendu :) To co, znikasz na dłużej? :)

      Usuń
  4. Zaczytałam się :), nigdy tak dokładnie nie wybierałam sukni. Dobrze, że Ty masz taką możliwość i że wkładasz w to tyle serca :), jak we wszystko zresztą, co dotyczy Ciebie i Was. Podoba mi się, jak to sobie układacie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to cieszę się, bo notka wydawała mi się wyjątkowo mało ciekawa dla osób bezpośrednio niezainteresowanych :))
      Ja musiałam sobie jednak wszystko przeanalizować i przemyśleć - przymierzałam te same suknie po kilka razy, bo chciałam ostatecznie którą wyeliminować, a łatwe to nie było :)
      Dziękuję Iw!

      Usuń
  5. To prawda, suknie bez ramiączek są dość niebezpieczne ;), choć bardzo mi się podobają. Aczkolwiek gdy się ma spory biust, to chyba nie stanowią problemu. Ze mnie by zjechały niestety, co by mogło dostarczyć, owszem, niezapomnianych, ale i niezbyt pożądanych wrażeń ;) Biel popieram. Zdecydowanie wolę od ecru. I czekam na bukiet ślubny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się jednak bardziej podobają z ramiączkami albo w ogóle czymś, co zakrywa trochę górę - nie mówię, że całkiem, ale te bez niczego wydają mi się takie "łyse" :P
      Ale wiesz, to wcale nie jest kwestia biustu - widziałam trzy panny młode poprawiające cały czas taką suknię a każda miała inny biust - od małego po spory :) Zresztą to też jest o dziwo kwestia subiektywnej oceny - dla niektórych jeden biust jest spory dla innych ledwo średni :)
      W dodatku te suknie niby sie trzymają na biodrach, ale to pewnie jakoś psychicznie jest takie poczucie, że suknia się zsuwa.

      Bukiet będzie, ale to jeszcze długo, długo. W każdym razie najbardziej chciałabym ze storczyków, mój drugi wybór to frezje :)

      Usuń
  6. Co wybrałaś, to wybrałaś! Wiesz najlepiej, o co chodzi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, dokładnie tak jest Zgago :) Potrzebowałam co prawda na początku wsparcia, ale później już chciałam słuchać tylko siebie!

      Usuń
  7. Ona mnie wcale nie nudziła :D Lubię temat sukien ślubnych i sama czasami oglądam. A tutaj uaktywniłam swoją wyobraźnię i coś tam sobie wyobraziłam ;) Na pewno będzie pięknie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ekspedientki też mi to powiedziały :P Co prawda wiem, że na tym polega ich praca, ale z drugiej strony one naprawdę szczerze mówiły, gdy w czymś wyglądałam niekorzystnie. Poza tym wiem, że w takich golfikach jest mi naprawdę do twarzy, więc jestem do niego już przekonana, choć wcześniej jeszcze się wahałam przy tej sukni "księżniczce"
      Cieszę się, że jednak nie jest aż tak nudno :) Bo ja osobiście średnio się wciągam w tego typu notki u innych. Chociaz oczywiście bywają wyjątki :)

      Usuń
    2. To w takim razie zazdroszczę obsługi. Często zdarza się tak, i to nie tylko w salonach z sukniami, że ekspedientki zachwalają wszystko, co człowiek przymierzy, byle tylko dokonać zakupu w tym konkretnym sklepie ;)
      Też mnie takie notki średnio wciągają, bo nic mi nie mówi suknia opisana w stylu "jak ją zobaczyłam, to padłam trupem, jest idealna, poczułam, że to ta". Wolę już jakiś zarys tej sukni, zdjęcie, a nie same zachwyty :)

      Usuń
    3. No fakt, tak się zdarza. Ale naprawde w tym wypadku nie mogłam narzekać, babki które mnie obsługiwały zdecydowanie mówiły, gdy cos mi nie leżało albo gdy w czymś wyglądałam niedobrze.

      Brak mojego zachwytu pewnie może być poczytany za brak entuzjazmu a to wcale nie w tym rzecz :) po prostu ja nie widzę powodu, żeby się zachwycać suknią, bo idealna, to ona dopiero będzie jak ją założę :P

      Usuń
    4. I taka powinna być obsługa szczególnie w salonach z sukniami. Każda przyszła panna młoda chce wyglądać idealnie w tym dniu, suknia to jedna z ważniejszych składowych na cały efekt, więc szczera i kompetentna obsługa, to coś bardzo ważnego :)

      Nie odczytałam tego jako brak entuzjazmu. I rozumiem, co masz na myśli, suknia ma Ciebie ozdobić, a nie odwrotnie :) Wtedy będzie idealnie :))

      Usuń
    5. Tak, zdecydowanie masz rację.
      Wydaje mi się, że mamy to samo na myśli, chociaż kompletnie na odwrót to opisałyśmy :P Tzn Ty napisałaś, że to suknia ma mnie zdobić, a ja napisałam, ze to ja mam być ozdobą sukni, a nie na odwrót :) Ja miałam na myśli to, że beze mnie suknia tak ładnie by nie wyglądała :P A Tobie pewnie o to, że to suknia ma być dodatkiem a nie ja. Tak czy inaczej wyhodzi na to samo :P

      Ja w ogóle pewnie według niektórych mało entuzjastycznie podchodzę do przygotowań ślubnych :P To znaczy - mało o tym piszę, niewiele mówię, nie rozwodzę się nad wszystkim tyle ile "powinnam". Ale ja tak po prostu mam, ślub jest dla mnie bardzo ważny, ale nie zdominował mnie i mojego życia ;)

      Usuń
  8. A ja bym szukała dalej, bo kiedy znajdujesz Tą jedyną to masz takie niepowtarzalne, specyficzne uczucie, że ta i żadna inna, a Twojego opisu wydaje mi się, że nie jesteś do końca przekonana :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to źle zinterpretowałaś mój opis w takim razie :) Nie wiem na jakiej podstawie zresztą tak Ci się wydaje, bo nie wyobrażam sobie, jak można podjąć taką decyzję, gdy nie jest się do końca przekonanym :) A ja za tę suknię już zapłaciłam! Właśnie dlatego, że byłam zdecydowana.

      Przecież właśnie po to jeździłam w te i we w te i przymierzałam po dziesięć razy, żeby ostatecznie wyeliminować to, co miało jakieś defekty. Bo problemem nie było to, że w każdej sukni mi coś nie grało a raczej to, że w zbyt wielu wyglądałam bardzo ładnie.

      Widzisz, ja po prostu nie należę do osób, które aż tak bardzo entuzjastycznie podchodzą do każdej kwestii związanej z przygotowaniami do ślubu i dlatego nie piszę hymnów pochwalnych na cześć mojej nowej sukni :)

      Usuń
    2. Wiesz, w moim przypadku na przykład było tak, że chodziłam, szukałam, wiele mi się podobało, w wielu wyglądałam pięknie,nawet jedną byłam zdecydowana kupić, ale stwierdziłam, że spróbuję jeszcze w jednym miejscu i gdy założyłam Tą właściwą to nie chciałam jej z siebie zdejmować i podobała mi się w całości bez żadnych przeróbek :)
      No, ale ok może faktycznie źle zrozumiałam to co napisałaś. Najważniejsze, że Tobie się podoba, Ty się sobie w tym podobasz, a ja chętnie zobaczę kiedyś jak w niej wyglądałaś o ile wrzucisz jakąś fotkę po ślubie :)

      Usuń
    3. Widzisz, ja nie widzę nic złego w tym, że moja suknia będzie przerabiana (zresztą - i tak musiałaby być, przecież model w salonie jest szyty na miarę dopiero) - wręcz przeciwnie, uważam, że to jest świetna sprawa, że mogłam wszystko tak dopasować, żeby ostateczna wersja była idealna :)
      Być może Ty masz akurat taką sylwetkę, że znalazłaś suknię, której nie trzeba było przerabiać. Ale ja na przykład wiedziałam, jaki ma mieć krój na dole i jak ma być dopasowana, ale obowiązkowo musiałam mieć koronkowy dekolt a takiej nigdzie nie było (suknie ze stójkami są rzadkie mimo wszystko) więc to było dla mnie świetne rozwiązanie, że mogłam połączyć dwie rzeczy, na których mi zależało w jednej sukni a nie decydować pomiędzy nimi :)

      Mnie chodzenie po wielu salonach zupełnie by nie kręciło. Wystarczyły dwa, a i tak straciłam na to trzy dni :) To jest bardzo dużo jak dla mnie, bo ja naprawdę jestem zajęta :)A im więcej oglądałam, tym większy był dylemat, bo było coraz więcej pięknych sukni.

      A nie zachwycam się samą suknią, bo jeszcze przyjdzie na to czas :) Kiedy ją założę ;)

      Usuń
  9. Narzekać tym razem nie będę, bo jestem skłonna sobie coś tam wyobrazić. To i tak więcej z tym koronkowym golfem niż to, o czym piszą zwykle inne, znajdujące swoje suknie. One piszę, że znalazły i że jest idealna.
    Wyobraziłam sobie Ciebie w takiej górze, jaką opisałaś i przypomniało mi się Twoje zdjęcie w takiej brązowej (chyba) bluzce z golfem koronkowym. Dobrze pamiętam?;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To takie bajkowe podejście jest, którego mi może brakuje :) Ja nie pieję mimo wszystko z zachwytu na myśl o mojej sukni, mimo, że jestem z niej zadowolona :)

      No tak, mam rzeczywiście taką bluzkę i ona ma półgolfik, ale nie jest on koronkowy. Mam kilka innych za to z koronką i wszyscy zawsze mówią, że bardzo mnie to zdobi, więc wiedziałam, że to trafny wybór :)

      Usuń
    2. Zapiejesz, gdy zobaczysz siebie w tej już gotowej, idealnej;)

      Usuń
    3. Otóż to :) Ona nie może byc idealna, skoro jest nie na mnie szyta i za szeroka :) Ale jak już będzie gotowa a do tego mnie wypacykuja i uczeszą, to będzie git! :D

      Usuń
  10. Czekam zatem do wrześniowej notki, bo wtedy pewnie pokażesz nam swoje cudo ślubne. Nie mogę się doczekać :))

    OdpowiedzUsuń
  11. najtrudniej chyba zdecydować się w przygotowaniach ślubnych na suknię ślubną.. wybór jest taki ogromny...a każdy sklep zachwala swoje modele...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt, bo to jednak jest taki szczególny symbol i chciałoby się, żeby byla najpiękniejsza. A potem okazuje się, że wiele jest pięknych i w każdej wyglądam świetnie. A że nie można mieć wszystkiego musiałam zdecydować, co najbardziej chcę mieć w tej sukni :)

      Usuń
  12. Ja tam lubię temat sukien ślubnych. ;) Swego czasu też Was nim męczyłam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) No tak, Ty masz to już za sobą :))

      Usuń
    2. Aj, niestety :) To przyjemny temat :) Póki co mogę jedynie chrzcinami się podniecać i Milence wybrać sukienkę :)

      Usuń
    3. Pewnie też będę załować, ze mam to już za sobą :))

      Usuń
  13. tak myślałam, że połączysz te dwie suknie ze sobą i bardzo dobry to wybór jest :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja myślę, że to świetna sprawa, że mogłam coś takiego zrobić :)) Żal było mi wybierać między jedną a drugą, bo każda miała elementy, które mi się podobały i z których nie chciałam rezygnować. A tak wybrałam sobie z każdej to, co najbardziej mi odpowiadało i wyszła suknia idealna :)

      Usuń
  14. faktycznie opis mi nic nie mówi i brakuje zdjęcia, mogłaś chociaż podobne w miarę wrzucić z netu buuuu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polly, ale to naprawdę byłoby bez sensu, bo to są po prostu inne suknie. Nie ma podobnej, bo to będzie mix z kilku :)

      Oj tam, dziewczyny sobie jakoś z wyobraźnią porazdiły :) Poza tym - na potrzeby bloga wazniejszy jest sam fakt że suknia juz jest zamówiona, niż to jak wygląda :)

      Usuń
    2. ja tam jestem wzrokowcem dlatego jak pisałam o ślubie Młodej to robiłam zdjęcia i Wam wklejałam salonów i sukien których i tak nie wybrała ;]

      Usuń
    3. No tak, ale to był Twój blog :) A ja po prostu nie widzę takiej potrzeby. Nie jest to dla mnie ważne i mam swoje powody, żeby tego nie robić :)

      Usuń
    4. No, to się dogadałyśmy :P

      Usuń
  15. Wyobraźnię mam bogatą więc coś tam sobie wyobrażę, ale i tak poczekam do wrzesnia na zdjęcia :) Póki co gratuluje podjęcia decyzji :)
    Ja trochu się balam ze moja będzie spadać ( bez ramiączek była) więc na wszelki wypadek miałam dopinane ramiączka na szyję, jakiego jednak nie trza było użyć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję :)
      Możliwe, ze we wrześniu jakieś zdjęcia się pojawią :P Pytanie, czy Ty będziesz miała czasu tu zaglądać :)))

      Kiedy przymierzałam tego typu suknie też mi się wydawało, że raczej się trzymają na biodrach. Ale jednak z trzech panien młodych, ktore widziałam w tego typu sukniach, każda się "podciągała" :) Więc coś w tym musi być - choćby to nawet był jakiś psychiczny dyskomfort, to jednak wyglądało to bardzo źle :)
      Inna sprawa, że mnie się taki "goły" dekolt aż tak bardzo nie podoba

      Usuń
  16. zazdroszcze, że już tyle macie załatwione no i suknia wybrana... W mojej wyobraźni jest piękna :)) my niedługo zaczniemy przygotowania i już sie stresuję, żeby wszystko się udało, a Wam to jakoś szybko i sprawnie poszło :) pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie też mi się wydaje, że te przygotowania idą nam sprawnie, mimo, że się specjalnie nad nimi nie rozwodzę :) Suknię też wybrałam odwiedzając tylko trzy salony zamiast dwudzistu ;) Jakoś nie kręci mnie to przebieranie i marudzenie.
      Spokojnie, Wam też wszystko sprawnie pójdzie, tylko spokojnie, stres nie jest potrzebny :)

      Usuń
  17. Opisaną suknie nie jest trudno sobie wyobrazić, ale i tak jestem ciekawa na ile ten wyimaginowany obraz będzie miał odzwierciedlenie w rzeczywistości;)

    Moja suknia była bez ramiaczek (poczatkowo szukałam z dekoltem wiązanym na szyi, czy raczej zapinanym, ale wtedy trudno było taka dostać, a szyć nie chciałam, bo za duzo z tym zamieszania)i na szczęście w trakcie zabawy w niczym mi to nie przeszkadzało, ale to dlatego, że miała solidne i przemyślane wiązanie z tyłu, no i mój biust nie jest jakiś kłopotliwych pod tym wzgledem rozmiarów;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to być może za jakiś czas się dowiesz :)

      Już pisałam wyzej, więc pewnie widziałaś - w każdym razie, z moich obserwacji wynikało, ze biust nie miał szczególnego znaczenia, bo każda z tych dziewczyn miała biust innej wielkości, a miały problem z tą suknią.
      A w ogóle, to niektórzy właśnie piszą/mowią o tym, że przy małym biuście taka suknia się nie nadaje, bo się może zsuwać, a z drugiej strony inni - że większy biust "wychodzi" z takiej sukni. Więc w końcu nie wiem, jaki jest idealny do tej sukni :) A przecież tak naprawdę nie ma normy.

      W każdym razie -potem, gdy rozmawiałam z tymi pannami młodymi, to mówiły, ze stanowczo odradzają, bo się źle czuły w niej. Może to nawet była jakaś psychiczna obawa? Trudno mi powiedzieć, ale od początku wiedziałam, ze taka suknia odpada :)

      Usuń
    2. Najwyraźniej ja jestem (byłam;p) wyjątkiem, który potwierdza regułę, bo na pewno bym nie odradzała (ale też nie zachęcała);)

      Usuń
    3. Wiesz, tu na blogu odezwało się kilka dziewczyn, które miały suknię bez ramiączek i też nie narzekają. No ale jednak to, co widziałam na tych weselach naprawdę mnie zniechęciło :)

      A tak w ogóle zapomniałam spytać w poprzednim komentarzu - nie miałaś możliwości modyfikacji Twojej sukni - skoro chciałaś początkowo z tym wiazaniem, nie mogli Ci tego doszyć? To chyba nie jest jakaś poważna modyfikacja. Wiem, ze teraz to juz nie ma żadnego znaczenia, tak z ciekawości tylko pytam ;)

      Usuń
    4. Wiesz zanim ta suknię znalazłam (a szukałam długo) to "po drodze" zdążyła mi się zmienić koncepcja i przekonałam się, że lepiej mi jednak z ramionami całkowicie odkrytymi, więc ta, którą wtedy miałam była idealna (naturalnie po 5 latach nawet moda ślubna się zmienia i dzisiaj możliwe, że wybrałabym jeszcze skromniejszą, ale wtedy na tle ówczesnych trendów była na prawdę tym czego tak długo szukałam) poza tym suknia była z wypożyczalni - co było ogólnie zaskoczeniem, bo na początku nawet tej możliwości nie brałam pod uwagę, no ale w salonie, która była jednocześnie wypożyczalnią dostałam tak dobra ofertę, że byłabym szalona kupując nową kieckę za 3000zł mogąc mieć taka sama, idealnie dopasowaną za 700zł bodajże, w dodatku bez przymiarek, co w zasadzie zaważyło na tym, ze zdecydowałam się na wypożyczenie. Wtedy byliśmy bardzo zajęci i te przygotowania nie mogły pochłaniać zbyt wiele naszego czasu, dlatego szukaliśmy prostych rozwiązań. W salonie byłam 2 razy, raz gdy ją znalazłam, od razu zamówiłam i wzięto ze mnie wymiary, a drugi raz już przy odbiorze na 10 dni przed ślubem. Po tygodniu oddałam wszystko i miałam cały "problem" sukni z głowy;)

      Usuń
    5. Nooo! Nareszcie się pojawiło słowo "problem" ;) Ja też tak trochę na to patrzę - oczywiście cudzysłów jest potrzebny, bo to nie jest kłopot, ale ja na to patrzę jak na jedną z wielu spraw do załatwienia przed ślubem - do załatwienia sprawnie i szybko i jakoś nie uśmiechałoby mi się rozmyślać o tym przez kilka miesięcy i zwiedzać dwudziestu salonów ;)

      Ja byłam w tych salonach co prawda trzy razy i czwarty już przy podpisaniu umowy, ale to dlatego, że chciałam podjąć ostateczną decyzję, mieć pewność, że to właśnie to. Ja nie szukałam sukni "idealnej", bo wystarczyło mi, że wiem mniej więcej czego chcę i czego nie chcę. Jeśli w danej sukni wyglądałam ładnie, to mi wystarczyło a myślę, ze kiedy ją założę, do tego uczesana i umalowana, to już będzie "idealnie" :))

      Przymiarki mi nawet niespecjalnie przeszkadzają bo salon mam po drodze do pracy. Nie będzie to dla mnie żadnym problemem, co mnie cieszy :) Ja właściwie od samego początku zakładałam, ze suknię kupię, nie wypożyczę. Wątpię, żebym znalazła taką, jaka mi naprawdę odpowiadała i zeby jeszcze do mnie pasowała w wypożyczalni na przykład ;)

      Usuń
    6. Uważałam dokładnie tak samo jak Ty, jeśli o te wypożyczalnie chodzi, dlatego też szukałam sukienki, która chciałam kupić, a że mi przez przypadek wyszła ta wypożyczalnia to tylko szczęśliwy zbieg okoliczności. Wydaje mi się, że teraz łatwiej o prostą, nie przesadzoną suknię ślubna, wtedy były głownie bezy, falbany, cyrkonie i koronki w modzie, dlatego mi poszukiwania zajęły trochę czasu i gdy niespodziewanie znalazłam tak proste rozwiązanie, nie miałam żadnych wątpliwości. No i co najważniejsze, załatwiłam to sama, nikt nie widział tej sukni wcześniej i wszystkich udało m i się zaskoczyć, pozytywnie rzecz jasna;))

      Usuń
    7. Ja w ogóle mam figurę mało standardową (dość powiedzieć, że muszę mieć inny rozmiar na "dół" i "górę" :)) , a do tego jestem niska, więc to musiałby być ogromny zbieg okoliczności :) Ale nawet nie bardzo wiem, gdzie byłyby takie wypożyczalnie - w każdym razie jakoś sie z nimi nie spotkałam (tzn na pewno są, ale nie miałam ulotek a specjalnie nie szukałam)
      Ale wiadomo, że ja trafila Ci się taka okazja, to zal nie skorzystać :)

      Chociaż przyznam, ze jestem zaskoczona tym co piszesz - teraz wybór był ogromny różne suknie w róznych fasonach, różne salony, wydaje mi się, że dla każdego coś fajnego :) Zaskoczona jestem, że jeszcze pięć lat temu mogło tak nie być ;)

      A ja najpierw się przeszłam z mamą, żeby w ogóle mieć jakieś pojęcie. Później jeszcze wzięłam koleżankę, która na kilka rzeczy zwróciła moją uwagę, a ostatecznie musiałam iść sama i podjąć ostateczną decyzję samodzielnie. Ale ja lubię w takich kwestiach jednak się z kimś konsultować

      Usuń
    8. Wiesz, ale ona została dopasowana do mojej figury łacznie ze skróceniem tak, że wyglądała jakby była szyta na miarę. W grę nie wchodziły jedynie przeróbki, które zmieniałyby fason i styl sukni, czyli np. wspomniany dekolt wiązany na szyi. Było to dla mnie totalna niespodzianką, bo właśnie z takiego powodu m.in. nie brałam takiej możliwości pod uwaęe. Gdyby ta wypożyczalnia nie była jednocześnie salonem (przyszłam tam obejrzeć zupełnie inna suknie) w zyciu bym tam nie weszła;)
      Wiesz, wg. mnie patrzącej z perspektywy tych 5 lat moda slubna bardzo się zmieniła, wtedy tez było dużo tego wszystkiego, ale zwyczajnie tamte trendy nie trafiały w moje gusta, często wychodziłam z salonu zniesmaczona, bo nie znalazłam ani jednak kiecki wartej przymierzenia, (chociaż przymierzałam rózne bo chciałam sie upewnić w tym czego szukam). Moda na skromniejsze suknie, przyszła chyba nieco później, prawdopodobnie w odpowiedzi na potrzeby osób podobnych do mnie;) Teraz rzadko już widzi się pannę młoda "płynącą" w sukni pełnej marszczeń, świecidełek, kwiatków i nie wiadomo czego jeszcze, a wtedy to raczej było dość typowe;) Przynajmniej ja to tak widzę.

      Ja najpierw chodziłam z MW, bo własciwie nie miałam z kim, koleżanki były niezainteresowane, a rodzice bardzo zajęci, aby przyjeżdżać za każdym razem do Krakowa i w zasadzie ich pomoc ograniczała się do przeglądania ze mną katalogów. Ostatecznie załatwiłam to sama i właściwie było mi to na rękę, bo jak już wspominałam kiedys, ja ogólnie nie przepadam za zakupami z kimś, zawsze wiem co mi się podoba, a co nie i chyba nawet nie lubię, gdy mi ktos się w koncepcję miesza, no, a panie w salonie były bardzo pomocne i to wystarczyło;)

      Usuń
    9. A no to nie wiedziałam, ze w wypożyczalni tak to wygląda. Myślałam, ze trzeba brać to, co jest. Dziwna to dla mnie jest koncepcja, że można zmieniać, ale to bardzo dobrze w takim razie ;) Pozytywne to zdziwienie ;)

      Trudno mi się odnieść do tego, co napisałaś, z prostej przyczyny - pięć lat temu kompletnie nie zwracałam uwagę na suknie ślubne więc nie wiem, jaka była moda :) Mogę tylko odszukać w pamięci kilka wesel na ktorych byłam i one raczej nie miały wymyślnych sukni, z tego co piszesz wynika, ze pewnie też musiały się naszukać :)

      U mnie Franek w ogóle odpadał - żadne z nas nie chce, zeby on widział suknię przed ślubem. Koleżanek też początkowo nie brałam pod uwagę, bo wydawało mi się, że są niezainteresowane, ale jedna sama do mnie zadzwoniła i spytała, czy nie chciałabym, żeby mi potowarzyszyła w szukaniu, bo ona bardzo by chciała. No to oczywiście skorzystałam:)
      Moja mama miała spory problem żeby przyjechać, zwłaszcza, ze nie ma prawa jazdy i musi polegać na tacie. Oj, strasznie trudno było nam dopasować termin, bo jeszcze święta nam przeszkodziły i uroczystość w rodzinie :) Dlatego też dopiero się teraz za to zabrałyśmy. Ale w końcu się udało, choć wiadomo było, ze to jednorazowa sytuacja.

      Ja też wiem co mi się podoba i oczywiście nie po to potrzebne mi towarzystwo, żeby oceniało mój gust :) Ale np ja siebie nie widziałam z tyłu, na niektóre rzeczy nie zwracałam uwagi, i w ogóle potrzebowałam obiektywnego spojrzenia i potwierdzenia, że coś co mi się bardzo podoba, do mnie pasuje. Ani mama ani koleżanka mi nie narzucały swojego zdania a tylko patrzyły na to, co ja wybieram i ewentualnie komentowały. Ostateczną decyzję i tak podejmowałam zupełnie sama i takie było założenie :)

      Usuń
    10. Się pomyliłam, więc będzie jeszcze raz;p
      No właśnie mnie tez to wtedy zaskoczyło i pamiętam, jak mnie, zszokowana moim zdziwieniem, kobieta obsługująca zapytała, to jak ja sobie to wyobrażam. Ponoć gdyby takiej możliwości nie było, to nikt nie byłby zainteresowany, wiadomo, że po każdym użyciu i przeróbce wartość sukni spada (chociaż te przeróbki robi krawcowa, w sposób mniej inwazyjny i częściowo odwracalny - jak nie mam pojęcia)i następnym razem jej wypożyczenie jest tańsze, moja suknia wcześniej chyba była tylko raz użyta, po ślubie nawet jej czyścić w pralni nie musiałam, oni się tam wszystkim kompleksowo zajmowali. Dla mnie osobiście to było idealne rozwiązanie "problemu" ale ogólnie nikogo do tego nie namawiam ani nie przekonuję, bo nawet nie orientuję się, czy tak to wygląda w każdym salonie, który jest jednocześnie wypożyczalnią. Pamiętam jeszcze, że gdybym wtedy zdecydowała się na ten sam model sukni tyle, że nowy, to była możliwość potem oddania jej w komis do tego salonu, albo właśnie sprzedanie im jej z powrotem za o wiele niższą cenę do tej ich wypożyczalni, skupowali tak wyłącznie suknie, które sami wyprodukowali czy jakoś tak. No ale jak dla mnie to było znowu niepotrzebne zamieszanie i pakowanie się w zbędne koszty. Suma przeznaczona na mój "strój" i tak została fajnie wykorzystana, bo dostałam od rodziców komplet "ślubnej" biżuterii z białego i żółtego złota, która teraz ma dla mnie niesamowitą wartość sentymentalną;)
      Mi na początku jakoś nie zależało na tym, aby mnie MW nie widział, bo i tak suknia to tylko część tego ślubnego looku, do tego dochodzi fryzura, dodatki, welon, makijaż jednym słowem wrażenie i zaskoczenie byłoby i tak. Poza tym mieszkaliśmy razem i na prawdę wydawało nam się to naturalne, że idziemy tam razem. No ale ostatecznie fajnie wyszło, ze akurat wtedy nie mógł ze mną pójść i ostatecznie zobaczył mnie dopiero w dniu ślubu;)
      O tym towarzystwie podczas zakupów kiedyś już rozmawiałyśmy i rozumiem, ze Ty wolisz z kimś wtedy być, ja jakoś wręcz przeciwnie, wiem, że jest to trochę dziwne ale tak mam i już;)

      Usuń
    11. W takim razie ja też mam bujną wyobraźnię, bo właśnie sobie wyobrażałam, ze jest tak, że trzeba brać, co dają, bez przeróbek :) Jakoś tak wydawało mi się, że jednej sukni nie da się zbyt wiele razy przerabiać :)

      Ja sobie zachowałam jedną ulotkę dotyczącą jakiegoś miejsca, do którego można potem odsprzedać swoją suknię. Tak na wszelki wypadek, ale nie wiem, czy skorzystam, jakoś tak się u nas utarło, że suknia zostaje w domu. Moja babcia swoją miała i mama też - a w przedszkolu służyła nam za przebrania aniołków i innych księżniczek :)

      My też niby mieszkamy razem, ale u nas z kolei od początku było naturalne, że nie będziemy tej sukni szukać razem :) To wynika z jakiegoś takiego tradycyjnego podejścia chyba, chociaż nie z żadnych przesądów. Tak, suknia to tylko część, ale mimo wszytsko dość istotna :) A tak naprawdę chodzi głównie o to, że zwyczajnie nie chcemy, żeby Franek tę suknię widział przed :)

      Nie uważam, że to dziwne :) Ja po prostu inaczej do tego podchodzę, poza wszystkim, takie zakupy z koleżanką to dla mnie fajna okazja do tego, zeby pogadać i w ogóle spotkać się po dłuzszym okresie czasu, bo jakoś zawsze jest problem z wolnym czasem.

      Usuń
  18. Ja też uwielbiam białe suknie ślubne, każdej Pannie Młodej dodają dużo uroku:)
    Cieszę się, że masz już zamówioną suknię i nie mogę się doczekać, aby Cię w niej zobaczyć:)
    Mój przyszły mąż też nie widział mojej sukni przed ślubem, ten efekt oszołomienia i wzruszenia na pierwszy widok przyszłej żony- jest bezcenny;)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też tak myślę, chociaż pewnie przy niektórych karnacjach mogą wyglądać gorzej. W każdym razie, skądś to się bierze, że te ecru są tak popularne.

      Dokładnie też mi się tak wydaje i naprawdę chcę taki efekt wywołać :) Niezależnie od tego, że Franek mi mówi często, ze mu się podobam, to przecież takiej mnie jeszcze nie widział. :)

      Usuń
  19. Jestem! Dziękuje za zaproszenie :-* ja miałam upatrzoną suknię bardzo długo, tak długo że wycofali ją że sprzedaży :-P ale pocieszam się tym, że mogła na mnie źle wygladac ;-) Za to Ty na pewno będziesz wygladac swojej przecudnie :-)
    pozdrowienia z Krakowa :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, przekonałam się, ze suknia może wyglądać ładnie na manekinie, ale gdy się ją przymierzy, to nie wygląda fajnie - i na odwrót :)
      Ale przyznam, że ja się wczesniej w ogóle nie orientowałam w sukniach ślubnych ;) Jakoś nie czułam potrzeby, zeby je oglądać i szukać tej idealnej ;)
      Pozdrawiam rónież!

      Usuń
  20. Wcale nie nudna notka! Lubię takie:) W zeszłym roku o tej porze też latałam za suknią... a już już 7 miesięcy minęło...
    Ja mam mały biust, sukienkę miałam bez ramiączek - była ok, nie zsuwała mi się. Była szyta na miarę i idealnie dopasowana:) Na każdej następnej przymiarce miałam po 2 cm mniej, babeczka aż się przeraziła:) Ale to stres tak działał -niestety.

    Mniej więcej wiem o czym mówisz... już się nie mogę doczekać zdjęcia:)

    Buziaczki i miłego weekendu:)

    Dotarłam i dziękuję:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, o co chodzi z tymi sukniami bez ramiączek,tak czy inaczej do momentu opublikowania tej notki, wszystkie dziewczyny się na taką tylko skarżyły i stanowczo mi odradzały :) A i ja byłam jednak zdegustowana widokiem panny młodej ( nie jednej! :)) cały czas trzymającej się za dekolt.

      Noo, to niestety chyba mnie to ominie, bo jakoś w ogóle się tym ślubem nie potrafię stresować. A szkoda. Teraz akurat chciałabym tak z 1-2kg schudnąć :)

      Również miłego weekendu zyczę :) Fajnei, że jesteś i nie ma za co :)

      Usuń
  21. No ja jeszcze mam w pamięci jaki to trudny wybór, szczególnie gdy faktycznie w wielu sukniach Tuśkach wyglądała prześlicznie. Ale Ona konkretnie wiedziała czego nie chce ;)I tak jak Ty nie pokazała sukni swemu przyszłemu mężowi, więc dopiero zobaczył Ją w niej w dniu ślubu. Oboje zrobili piorunujące wrażenie na gościach :)
    Na pewno będziesz wyglądać prześlicznie! Ja ma swoją teorię, ze w tym dniu, tak przecież szczególnym, nie ma brzydkich panien młodych. Nawet jeśli komuś suknia się nie podoba( bo to rzecz gustu), to blask szczęścia jaki bije od obojga nowożeńców wszystko inne przyćmiewa :))) Szata jest tylko dodatkiem, ważnym, nawet bardzo, ale własnie w tym dniu najbardziej widać to piękno i uczucie, które jest wewnątrz, a maluje się na twarzy, w gestach, w całej postaci...
    Będzie pięknie, Wy będziecie piękni, bo się kochacie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja właśnie też bardzo dobrze wiedziałam, czego nie chcę i tak naprawdę większość tych sukni, które wybierałam do przymierzenia miała podobny fason.
      A wybór był naprawdę trudny i jakoś nie przemawia do mnie idea znalezienia tej jednej jedynej idealnej :) Zresztą ja do niczeg ow zyciu nie mam takiego stosunku i to pewnie ma swoje odbicie choćby w takiej sprawie. Ale trudno było by mi powiedzieć, która jest tą idealną, skoro w przynajmniej dwóch wyglądałam bardzo ładnie i mi odpowiadały :)

      Zgadzam się z Tobą, ja też myślę, że panna młoda zawsze wygląda pięknie. CHociaż zdarzają się wyjątkowo niedobrane sukienki jednak. Na przykład kiedy teraz mierzyłam suknie obok była dziewczyna, trochę pulchna, która z uporem maniaka wybierała suknie typu "beza" i wyglądała w nich bardzo niekorzystnie..
      Jednak zdecydowanie masz rację, ze to wszystko to tylko dodatki i to od nas zależy, czy będziemy wyglądać pięknie :)

      Usuń
  22. O, nie wiedziałam, że to już tak konkretne decyzje podejmujesz - ale rzeczywiście, do ślubu coraz bliżej. Cieszę się, że jesteś coraz bliżej dobrej wyboru. Też myślę, że piękna i wyjątkowa, ale jednak skromna i klasyczna suknia to najlepszy pomysł. Jest bardzo ważna, ale w końcu nie o sukienkę w tym wszystkim chodzi ;)

    Pozdrowienia, Tubycie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz, czas najwyższy :) Jakbym się tak za to zabrała tydzień, dwa później, to chyba bym musiała w sukni mojej mamy śmigać :)
      Własnie mnie zdecydowanie te skromne i proste suknie się bardziej podobają. I masz rację, to jest ważny i piękny dodatek, ale jednak dodatek.

      Usuń
  23. Wybór sukni to nie lada wyzwanie, w końcu wybierasz ją na wyjątkowy dzień.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda :) No i miałam okazję się przekonać, że to naprawdę wyzwanie :))

      Usuń
  24. Ty jesteś taka zgrabna, że we wszystkim jest Ci ładnie, a jak już jest coś wyjątkowe to na Tobie będzie wyglądało fantastycznie, ja wiem, nie jesteś próżna i po prostu nie zwracasz na to uwagi, ale to wielkie szczęście móc kupować ciuchy z "wieszaka", ja to doceniłam dopiero po czterdziestce, wcześniej myślałam, że wszystkie kobiety tak kupują

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci Klarko za miłe słowa :)
      No tak niecałkiem we wszystkim, ale właśnie grunt to znaleźć coś takiego, co zamaskuje niedoskonałości i wyeksponuje to, co ładnie ;)

      Usuń
  25. Witaj
    U mnie najważniejszy był welon, długi, wymarzony :) w sierpniu minie 25 lat od ślubu :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to będzie czego gratulować :))

      O tak, też bym chciała mieć długi welon. Nie wiem, czy się uda, ten który oglądałam sięgał łopatek, zobaczymy, czy da się go przedłużyć (choć i bez tego był jednym z najdroższych :))

      Usuń
  26. Nie ma to jak zobaczyć suknie na sobie. Ja podczas pierwszej przymiarki ledwo powstrzymywałam łzy z emocji bo nie wiedziałam, że mogę tak wyjątkowo i inaczej wyglądać :) Trzymam mocno kciuki, żebyś podczas pierwsze przymiarki swojej własnej sukni zakochała się w niej na zabój :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I na to właśnie liczę :) Skoro suknia, która nie była na mnie szyta i nie była w "moim" kolorze wyglądała na mnie ładnie, to co dopiero będzie, gdy już ją przymierzę ;)

      Usuń
  27. Suknia na 100% będzie śliczna :) będziemy czekać na fotki już po ślubie, a Franek pewnie padnie z zachwytu jak Cię zobaczy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że tak będzie :) Ja sama czekam na tę pierwszą przymiarkę z niecierpliwością, bo wiadomo, że na razie to tylko wzór tej sukni widziałam - nie do końca dopasowany, w innym kolorze.. Zobaczymy co wyjdzie z tego mojego kombinowania, mam nadzieję, że równie ładnie jak się zapowiada, albo lepiej! :)

      Usuń
  28. Na pewno będzie śliczna...
    I ja miałam sukienkę z koronkowym półgolfikiem... Dlatego tym bardziej mi sie Twój wybór podoba
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taką mam nadzieję :) W kazdym razie - skoro podobała mi się taka niedopasowana, to liczę na to, że na mnie w ogóle będzie ładnie :))

      Usuń
  29. Cześć Małgoś, wróciłam z wywczasu i przyszłam nadrabiać zaległości. Powiem Ci jedno, nie mam aż tak bujnej wyobraźni, ale mam nadzieję, że chociaż jedno zdjątko po ślubie nam pokażesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Polu :)
      No ja rozumiem, że niełatwo sobie to wyobrazić, ale miałam swoje powody, zeby tego zdjęcia tutaj na razie nie wrzucać, nie było mi to potrzebne. Ale po ślubie, to już się zobaczy :)

      Usuń
  30. suknia na pewno będzie śliczna, a ty będziesz wyglądać w niej olśniewająco :))

    OdpowiedzUsuń