Mam dzisiaj bardzo dobry nastrój. Nie wiem skąd się wziął, ale wypraszać go nie mam zamiaru :) A wczoraj było tak inaczej...
Dzisiaj w zasadzie wszystko mnie cieszy. To, że przed pracą zdążyłam ugotować cały obiad (Franek chodzi teraz na popołudnia, więc można powiedzieć, że obydwa dania należą do mnie:)). Który w dodatku smakował Frankowi tak bardzo, że zeżarł nawet swoją porcję na jutro (ja nie wiem, co on będzie jadł na drugie :/ jutro nie mam w planie gotować). To, że w pracy wszystko mi się tak ładnie wylicza i na wszystko mam czas. Że poszłam sobie na spinning . Że mam zajefajne żelazko, które potrafi wyprasować pościel tak, jakby była wymaglowana :P Że popijam sobie wieczorem herbatę. Wszystko jest fajne. Wszystko cieszy. Oprócz świadomości, że w momencie, gdy mi jest tak dobrze, ktoś przeżywa dramat. Że traci coś, kogoś... To nie cieszy, to jest smutne.
Moje życie ostatnio pełne jest tej mieszaniny smutku, radości, wytrwałości, niecierpliwości, lęku i ciekawości. Dzisiaj akurat mam wrażenie, że wszystko jakoś się ułoży. Przykre myśli i niepokoje odsuwam w kąt. Nie wiem, czy jutro z niego nie wylezą, ale ostatnio często mam trochę postawę olewacką. W sensie: i tak nie będzie tak, jak sobie to wyobrażałam lub obmyśliłam jeszcze całkiem niedawno, więc już wszystko jedno jak będzie :P Myślę sobie, że niektórymi rzeczami nie powinnam się przejmować, chociaż i tak wiem, że będę się przejmować :) Ale może jednak to nie będzie aż takie straszne. W zasadzie trudno opisać to, co sobie myślę... :P
Margolka ja już od dawna staram się właśnie w ten sposób podchodzić do życia. Głową muru nie przebiję, więc nawet nie próbuje,biorę coś innego do ręki lub zwyczajnie omijam mur (albo czekam aż ktoś inny go rozwali) ;-)))
OdpowiedzUsuńZ tym murem to oczywiście racja, choć czasami to nawet nie o to chodzi. Ale wiesz, takie podejście ogólnie to nie jestem ja.. Tzn fajnie, że jestem w dobrym nastroju, ale to olewactwo trochę mnie u mnie denerwuje. Jest to jakiś sposób radzenia sobie z nową sytuacją, ale chyba nie do końca się w tym czuję :)
UsuńAle teraz nawet nie chce mi się tego analizować :P Taka jestem tumiwisizmowa :P
Też wczoraj miałam baardzo dobry nastrój, tak po prostu. A picie ulubionego wina jeszcze bardziej humor poprawił :P Chociaż może to te zakupy w Biedronce i moje "interesy życia" w sensie tanie zakupy? :D
OdpowiedzUsuńMyśl, co chcesz, oby pozytywnie :D
No to ciekawe, w jakim nastroju będziemy dzisiaj ;))
UsuńStaram się, chociaż wiesz, że z tym różnie bywa ;) Raz idzie lepiej, raz gorzej
Dziś mam humor "bez noża nie podchodź", rozwalę coś zaraz, serio :D Ale wiem przez co i wiem, że mi przejdzie do soboty.
UsuńNie gadaj! Mam to samo :P Chociaż nie jestem pewna z jakiego powodu. Ale nie od samego rana, tak od dziesiątej ;)
UsuńMnie jest już lepiej, musiałam wyjść z domu na chwilę, bo bym coś rozwaliła :P
UsuńMnie też się zrobiło lepiej, chociaż nawet nie wiem dokładnie w którym momencie :P
UsuńMargolus, tak trzymaj. Bedzie co ma byc. To co nie znane zawsze troche przeraza, a pozniej zazwyczaj okazuje sie, ze nie taki diabel straszny. Jestem pewna, ze ulozycie sobie wszystko tak, zeby bylo Wam jak najlepiej :)
OdpowiedzUsuńDzięki kfiatuszku :) Tak,z decydowanie masz rację, w tej sprawie chyba faktycznie mam już podejście, że będzie co ma być. Chociaż w innych nie zawsze to działa.
UsuńMam nadzieję, że będzie tak, jak piszesz..
Sama wiesz najlepiej co czujesz, a czasem faktycznie trudno ująć myśli w słowa. To się po prostu w sobie czuje i słów nie trzeba :)
OdpowiedzUsuńTrudno, to prawda :) Ale miałam wczoraj ogromną ochotę pisać - no i napisałam :)
UsuńOlewactwo jest dobrą obroną przed całkowitym sfiksowaniem ;)Bo ile można się martwić na zapas i tym co się dzieje wokół, choć nas nie dotyka bezpośrednio, ale mamy świadomość, że możemy być następni i jakieś nieszczęście zburzy nasz spokój. Zawsze zazdrościłam tym, którzy niczym się nie przejmowali, nie martwili, mieli w nosie, bo jakoś to będzie...Luzackie podejście do życia.
OdpowiedzUsuńAle organizm z czasem też się broni, blokuje czarne myśli, uczy się cieszyć chwilą , codziennością i tym co podarował nam los. To jest samoobrona. I tej sztuki można się nauczyć.
Rzeczywiście, bywa dobrą obroną.. Chociaż przyznam, że to chyba nie do końca ja. Tzn w niektórych kwestiach to się faktycznie sprawdza, w innych nie do końca mi pasuje.
UsuńAle ponieważ mam tendencję do martwienia się na zapas, cieszę się, że chwilowo się nie martwię :) Tak, coś w tym jest, ja chyba też trochę takim osobom zazdrościłam...
Cóż, zobaczymy, co dalej będzie z tymi moimi myślami :)
Myślę, że nasze zachowanie i "przejmowanie" się powinno się różnić od tego czego dotyczy. Bo są sprawy kiedy takie przejmowanie nas motywuje i dopinguje ale w niektórych sprawach na prawdę można odpuścić, a nawet trzeba, bo inaczej można zwariować.
OdpowiedzUsuńTak,zdecydowanie masz rację! Dlatego o ile to "olewactwo" cieszy mnie w pewnych sprawach, to w innych nieco niepokoi. Ale to też trochę dlatego, ze nie jestem przyzwyczajona do takiej postawy...
UsuńPs/ napisałam do Ciebie maila, mam nadzieję, że doszedł.
OdpowiedzUsuńTak, doszedł :)
UsuńOdpowiem
Też sobie powtarzam, że pewnymi rzeczami nie będę się przejmować, a jak przyjdzie co do czego to się przejmuję. Eh;)
OdpowiedzUsuńNo tak, bo to łatwo sobie myśleć i postanawiać, a jak przychodzi co do czego to różnie bywa :) Ale i tak wydaje mi się, że nie jest z nami najgorzej :)
UsuńZ tym, widzę, mamy podobnie - jutro może być różnie, ale jeśli dziś jest fajnie, trzeba się z tego cieszyć :)))
OdpowiedzUsuńTo fakt, chociaż u mnie z tym podejściem to różnie bywa. Nie zawsze jest takie łatwe do osiągnięcia :)
Usuńoby ten dobry nastrój Cię nie opuszczał :)
OdpowiedzUsuńRóżnie bywa, ale nie jest najgorzej ;)
UsuńMi mama powtarza, że mam myśleć pozytywnie to będzie dobrze... Mam nadzieję, bo jestem w trakcie sesji i bardzo pozytywnie zaczynam myśleć :P
OdpowiedzUsuń_____________
Na tym blogu nie ma powodów rozstania, jeśli chcesz to podaj e-mial'a, zaproszę Cię na drugi, prywatny blog :)
Widzę, że jest tutaj podany, wysyłam zaproszenie na margolka.frankowska@gmail.com , jeśli będziesz chciała to zapraszam :)
UsuńNajgorszy jest fakt, że cały czas ze sobą mieszkamy...
UsuńStrasznie mi ciężko, ale muszę jakoś to przeżyć. Dam radę, muszę :)
Bo pozytywne myślenie na pewno pomaga i przyciaga to, co dobre ;)
UsuńRozumiem, ale dasz sobie radę, tego jestem pewna. To rzeczywiście trudna sytuacja, ale zobaczysz, wszystko się ułoży
Ja zawsze sobie powtarzam nie martw się rzeczami głupimi i nie ważnymi to bez sensu a wychodzi co innego:P
OdpowiedzUsuńBo to nie takie proste :)
Usuńostatnio też mam całkiem dobry nastór mimo tej całej dłuuugiej zimy i mrozu za oknem :) i wreszcie zaczyna coś sie układać na co czekałam :) także życzę dalszej pozytywnej enegii i uśmiechu na kolejne dni :) iskiereczka
OdpowiedzUsuńBo to chyba niekoniecznie z pogodą jest związane :) Ja miewałam dni fatalne, kiedy za oknem było piękne słońce :)
UsuńCieszę się w takim razie, że się doczekałaś :) Oby tak dalej i niech sie wszystko układa!
Taka postawa "olewkowa" czasem jest jednym z lepszych wyjść... Ja się juz nauczyłam przyjmować na klatę to co daje mi los, lepiej lub gorzej, ale najłatwiej jednak jest pogodzić się z tym, na co nie ma sie wpływu...
OdpowiedzUsuńTo prawda, czasami tak jest najlepiej, ale nie zawsze tak potrafię :)
UsuńChociaż nie jestem pewna, czy rzewczywiście tak najłatwiej jest pogodzić się z tym, na co nie ma się wpływu. Na pewno najlepiej.
W codziennych drobnostkach można znaleźć mnóstwo szczęścia :)
OdpowiedzUsuńtez sobie co chwile tak postanawiam, ale niewiele z tego wychodzi niestety
OdpowiedzUsuńBo to jest naprawdę trudne.
UsuńCzasami nie da się nie przejmować. Nawet w błahych sprawach. Czasami jak się jakaś myśl przyczepi, to potem ciężko ją odczepić.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą, mam często bardzo podobnie.
UsuńŻyczę nabrania dystansu do tych rzeczy, którymi się przejmujesz i które Cię smucą, a większej radości z pozytywów :)
OdpowiedzUsuńJa z kolei bardzo precyzyjnie potrafię ująć co mnie martwi i przerażające jest to, że tych zamartwiaczy mi przybywa...
Wiesz, nie tak łatwo nabrać dystansu do spraw, które przewracają całe Twoje życie do góry nogami :)
UsuńAleż ja nie mam problemu z precyzowaniem tego, co mnie martwi ;) Chodzi o to, że niełatwo opisać to, co się teraz dzieje w mojej głowie.
Zgodzę się z paroma osobami wyżej, że są rzeczy, którymi warto się przejmować, bo masz na nie jakiś wpływ i możesz coś z tym zrobić, są rzeczy, z którymi trudno coś zrobić, ale ciężko się nie przejmować, ale zasadniczo lepiej (i zdrowiej) się za bardzo nie zamartwiać. I ja się w sumie cieszę, że obecnie potrafię podejść do pewnych spraw bardziej olewczo.
OdpowiedzUsuńMiałam na studiach kumpla, który obojętnie co by się nie działo, nie rozumiał, co to znaczy mieć doła, ale to z kolei przegięcie w drugą stronę :)
Tak, ja też się z tym zgadzam. Tyle, że czasami trudno się nieprzejmować - takżey tym, na co nie ma żadnego wpływu:)
UsuńSkrajności nigdy nie są dobre ;)