*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

niedziela, 24 lutego 2013

Dziwnie

Dziwnie się czuję ostatnio we własnej skórze... Mam wrażenie, że nie jestem sobą. Niby wszystko jest tak, jak dawniej, ale wydaje się jakieś inne i myślę, że to właśnie dlatego, że jakaś część mnie, jakby się oderwała i stanęła z boku, obserwując wszystko z innej perspektywy. Leżę potem wieczorem w łóżku, wpatrując się w sufit i rozmyślam. O tym, że nie czuję się sobą. Coś się zmieniło, ale nie wiem co. 
To nie ma nic wspólnego z moim samopoczuciem. Jest mi dobrze, nastroje miewam takie, jak zawsze - raz jest lepiej, raz gorzej.  Chodzę do pracy, którą lubię tak samo, jak zawsze. Spotykam się ze znajomymi, chodzę na aerobik. Sprzątam, gotuję. Odpoczywam tak, jak lubię. Żyję z Frankiem i jest mi dobrze.
I tylko to poczucie, które chwilami mnie dopada - jakbym stała z boku...
I dziwne jest to, że bywam głodna wieczorami. To mi się wcześniej nie zdarzało.
Może porwali mnie kosmici? :]

87 komentarzy:

  1. I myślisz, że pozwolili by Ci blogować?;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm, myślisz, że nie..? :P

      Usuń
    2. No ja tam nie wiem, mnie jeszcze nigdy nie porwali;D

      Ps. Pierwszą myśl miałam podobną do Madlen, ale stwierdziłam, że wyjdę na przewrażliwioną;P

      Usuń
    3. A może o tym nie wiesz? :P

      Ps. To mnie zaskoczyłaś, bo po Tobie rzeczywiście takich domysłów absolutnie bym się nie spodziewała :)
      Chyba jednak bez notki na ten temat się nie obejdzie :)

      Usuń
    4. Myślisz, ze można nawet nie zauważyć? Chociaż przy moim wzroku, to wszystko możliwe;D

      Ps. Haha niee, no coś Ty, nie zrozumiałaś mnie. Miałam myśl taką "ciekawe ile % zdiagnozuje Ci ciążę";P Czyli dokładnie to co napisała Madlen;)

      Usuń
    5. Wiesz, ja też tego nie pamiętam, a tak się czuję, więc może oni to robią po cichu :)

      :D:D Rzeczywiście, nie zrozumiałam :P A raczej nie skupiłam się :) Prawdę mówiąc mnie też troche przez myśl to przeszło podczas pisania tej notki, bo od czasu ślubu niemal każda moja bardziej filozoficzna notka jest tak odczytywana. Wygląda na to, że trudno być szczęśliwą młodą mężatką bez ciąży :)

      Usuń
    6. W każdym razie najważniejsze, że dostępu do internetu nie ograniczają;)

      Starszą i szczęśliwą być chyba jeszcze trudniej, bo im dłużej ten bezdzietny stan trwa tym więcej podejrzeń ma społeczeństwo;P Niestety z czasem (i różnym rozwojem sytuacji) to przestaje bawić. No ale może nie będziesz musiała się o tym przekonywać;)

      Usuń
    7. O tak - a może oni prowadzą badania w stylu: wpływ kosmicznych porwań na blogowanie ziemskich istot :P

      Ja tam się starsza nie czuję :D Wiesz, ja jestem trochę zaskoczona, bo np. ze strony mojej rodziny albo najbliższych koleżanek z takimi spekulacjami lub dopytywaniami się nie spotkałam nigdy. Dlatego musiałam walczyć trochę z rodziną Franka, ale na razie jest spokój :)
      Rozumiem, że to może przestać być zabawne, dlatego w dlaszym ciągu utrzymuję, że to sprawa wyłącznie zainteresowanych :)

      Usuń
    8. Wychodziłoby na to, że blogosferą steruje kosmos... wszystko jest możliwe;)

      Chodziło mi o bycie starszą stażem małżeńskim, bo ja się młodą żoną już chyba nazywać nie mogę;)
      Wiesz, z moich doświadczeń wynika, ze najbardziej wścibskie w tym temacie są osoby, które wcale nie są nam bliskie, czego zupełnie nie potrafię zrozumieć, bo ja nigdy nie zadaję ludziom takich pytań. Ze strony rodziny mieliśmy bardzo długo spokój, bo każdy wiedział na jakim etapie zawodowo-życiowym jesteśmy, teraz wyczuwamy wyraźnie takie "ciche" oczekiwanie na wieści, ale z tym chyba nie da się już walczyć.

      Usuń
    9. :) Kosmos jest wszędzie :P

      Aaa ;) Myślałam, ze chodzi Ci o to, że już nie takie z nas młode żony, skoro pod trzydziestkę podchodzimy :D
      Być może nasze doświadczenia są nawet podobne, ale chyba po prostu bardziej zwracam uwagę na te uwagi ze strony rodziny. Frankowa rodzina po prostu taka jest - bezpośrednia i dlatego musiałam ich nauczyć, że u mnie się to nie do końca sprawdza :) inna sprawa, że teraz w tej rodzinie praktycznie nie ma roku bez nowego dziecka i przy każdej okazji mogliśmy słyszeć pytanie kiedy nasza kolej.

      Usuń
    10. Strach się bać;P

      Bezpośrednie pytania były zaraz po ślubie, ale ucięły je nasze bardzo bezpośrednie odpowiedzi;) Teraz wygląda to tak, że na spędach rodzinnych obserwowana jestem jak reaguję na mojego chrześniaka (Franka swoją drogą;P), który ciągle jest mi dawany na kolana. Wysłuchuję komplementów (?) jak nam ładnie z takim (łysym;D) dzieckiem. Teść kupując szachy dla wszystkich wnucząt uwzględnia też to z naszej strony, które przecież ma w końcu być. Na bardziej bezpośrednie przepytanki (odnośnie naszego rzekomego leczenia)Teściowa odważyła się tylko w stosunku do MW, bo ciekawość jej żyć nie dawała, a wizja mojej reakcji chyba ją przerażała;) Informacji żadnych nie uzyskała, a ja i tak dowiedziałam się o wszystkim. Eh, ten temat potrafi zmęczyć człowieka.

      Usuń
    11. :) Dlatego lepiej o tym nie myśleć i robić swoje :D

      No to u nas też bezpośrednie odpowiedzi jak na razie pomogły :) Ale przyznam, że chyba w rodzinie Franka mimo wszystko ma to nieco łagodniejszy przebieg niż wynikałoby z Twoich opisów. Aczkolwiek komentarz teścia, że do twarzy mi z chrześniaczką Franka na rękach oczywiście był :) Masz rację, to potrafi zmęczyc, chociaz u nas te komentarze nie są napastliwe - wszak to dopiero początek :P Dlatego staram się nauczyć wszystkich już teraz, że nie ma tematu ;) Zobaczymy, czy pomoże.

      Jakieś pięć lat temu z rozbawieniem oglądałam u teściów książkę z bajkai dla dzieci, którą kupili dla wnuków - wtedy jeszcze żaden z ich synów nie był żonaty :P Ale to akurat raczej wynikało z tej ogromnej chęci zostania dziadkami, nei było w tym żadnego podtekstu ;) To nawet dość sympatyczne, ale trudno to opisać, jeśli ktoś nie zna naszych teściów - generalnie złego słowa o nich powiedzieć nie mogę, również w tym kontekście :)Ale jest to dla mnie trochę zabawne, bo moi rodzice - przynajmniej na razie -takich ciągotek nie mają :)

      Usuń
    12. Czas ma na to dość istotny wpływ, dla większości ludzi 5,5 roku małżeństwa i zero dzieci jest czymś nienormalnym i oznacza tylko jedno: problemy. I niestety niektórzy tych skojarzeń nie potrafią zachować dla siebie. Można się z tego śmiać, gorzej gdy człowiek (z różnych powodów) sam zacznie w to wierzyć, no ale mniejsza z tym, to są już tematy nie na forum;)
      Wiesz, ja też swoich Teściów nie mogę podejrzewać o jakąś złośliwość w tym temacie, bo im naprawdę się wydaje, ze tego typu sugestie mogą pomóc i zostaną dziadkami również z naszej przyczyny. Siostry MW informowały otoczenie o swoich staraniach i całym przebiegu na bieżąco, dzieci Brata pojawiały się "same" zaskakując całe otoczenie, więc nasza skrytość w tym temacie jest dla nich niezrozumiała. Pewnie nawet im do głowy nie przyjdzie, ze swoim zachowaniem tworzą pewną presję, która niczemu dobremu nie służy. Tak jak wspomniałam wyżej, trudno z tym walczyć.

      Usuń
    13. Pewnie masz trochę racji, chociaż ja tego tak nie odbieram i potrafiłam się zdziwić, że jakaś para z długim stażem nagle ma dziecko :) A w każdym razie jest to dla mnie bardziej naturalna reakcja niż "no nareszcie" :)
      Rozumiem i też nie podejrzewałabym ich o złośliwość a co najwyżej o niedelikatność :P I rzeczywiście to może być tak, że są zdziwieni, że o tym nie rozmawiacie z nimi. Wiesz, ja też się dziwię, kiedy słyszę, że ktoś tak otwarcie informuje otoczenie, że np rozpoczyna starania, albo kiedy jeszcze przed ślubem bez skrępowania opowiada o tym, że pierwsze co zrobi po ślubie to dziecko :D To chyba działa na tej samej zasadzie - tyle, że w drugą stronę. Dla mnie to po prostu temat bardzo prywatny - i jak sama napisałaś ostatnio - intymny :)

      Usuń
    14. No właśnie ja też tego informowania nie rozumiem, zwłaszcza, że nikt nie wie jaki przebieg to "staranie się" (tak w ogóle nie znoszę tego określenia w tym kontekście;P) będzie miało. Nikt nie jest w stanie przewidzieć jakie będą jego reakcje jeśli pojawiają się jakieś trudności w tym temacie (a spotyka to ponoć już co 5 parę) i wtedy oczekiwania otoczenia, które przecież zostało poinformowane, ze może się w najbliższym czasie spodziewać dobrych wieści, mogą naprawdę "dolewać oliwy do ognia". Poza tym, ten komunikat "staramy się o dziecko" znaczy dosłownie to samo co "uprawiamy dużo seksu bez zabezpieczenia" a takie rzeczy w moim odczuciu są po prostu intymne. Dlatego właśnie irytuje mnie sam fakt, że ktoś w ogóle nasze życie intymne próbuje w jakiś sposób rozważać.
      Być może są osoby, które mają potrzebę by się z takich rzeczy zwierzać, ale ja na pewno do nich nie należę;)

      Usuń
    15. Hahaha :D:D Aż nie mogę uwierzyć, że naprawdę tak podobne podejście mamy w tej kwestii. Ale śmieję się jak głupia teraz, bo przy okazji mojego ostatniego komentowania u Ciebie napisałam, że dla mnie pytanie w stylu - kiedy będzie dziecko jest (w swej dociekliwości) takim samym pytaniem jak - kiedy będziecie uprawiać seks. Ale wycofałam się z tego ostatecznie i napisałam coś innego, bo pomyślałam, że stwierdzisz, że przesadzam. Ale chyba jednak nie :P
      W kazdym razie - odbieram to dokładnie w taki sam sposób i z tych samych powodów o tym nie rozmawiam (poza pewnymi wyjątkami, które juz omówiłyśmy u Ciebie :))
      A do tego rzeczywiście dochodzi jeszcze aspekt "zapeszania" - choć być może Ty byś tak tego nie okresliła :)

      Ps. Tak, mnie też to słowo do końca w tym kontekście nie odpowiada, ale to dobry przykład tego, o czym też ostatnio pisałam, że są po prostu słowa, które w niektórych kontekstach w jakiś sposób denerwują, choć czasami trudno to wytlumaczyć ;)

      Usuń
    16. Myślę, że nie ma w tym przesady, zakładając, że każdy wie skąd się biorą dzieci;) Nie wiem jak Ty, ale gdy ja np. pytam MW kiedy będzie obiad, to mam w głowie najpierw obraz jego mieszającego w garach, a potem ewentualnie zupę na stole;P
      Racja, ja nie postrzegam tego jako "zapeszenie", bo w moim odczuciu, rzeczy niezależne tylko ode mnie dzieją się lub nie bez względu na to czy o tym opowiadam czy też nie. Chodzi o to, że jeśli z góry zapowiem komuś, że coś zrobię w jakimś tam czasie, a to z przyczyn ode mnie niezależnych nie dzieje się, to fakt, że (na własne życzenie) muszę się z tego tłumaczyć potęguje poczucie porażki - to jest spojrzenie bardziej na skutek niż na przyczynę;)

      Ps. No właśnie nie potrafię tego wytłumaczyć, ale te słowa w odniesieniu do nas nie chcą mi nawet przejść przez gardło;)

      Usuń
    17. :)) No, coś w tym jest, rzeczywiście często mam przed sobą jakąś wizję, a nie tylko produkt ostateczny :D Że tak to określę :)
      Tak myślałam - bo ja postrzegam to dokładnie tak samo, jak Ty - czyli, że coś się dzieje, niezależnie od tego, czy o tym mówię, czy nie, tylko nie chcę o tym mówić, żeby uniknąć ewentualnego tłumaczenia się z tego, że coś się nie wydarzyło. Słowem - mam dokładnie tak samo, tylko ja to właśnie nazywam zapeszaniem - choćby z braku lepszego określenia :)

      Usuń
    18. To ja słowo "zapeszanie" odbieram tak, że ktoś nie chce o czymś mówić, bo wierzy, że jak tylko to głośno powie, to zły los zrobi mu na złość;) Kojarzy mi się to z jakaś przesądnością. No ale rozumiem o co Ci chodzi bardzo dobrze, bo faktycznie mówimy o tym samym, mimo, ze każda nazywa to po swojemu;)

      Ps. Wydawać by się mogło wcześniej, że my takie gadatliwe jesteśmy tylko w sytuacjach gdy się nie rozumiemy;D

      Usuń
    19. Tak myślałam (w końcu trochę już Cię chyba znam, dlatego właśnie wiedziałam od razu, że tego słowa nie użyjesz :P) - ja nie do końca tak kombinuję, w sensie, że losu w to raczej nie mieszam :)Kombinuję tak, jak Ty, ale nie mam innego słowa na to. Hmm, może zapobiegliwość? :P Ale to też nie to

      Haha, rzeczywiście :) No to mamy nowe doświadczenie ;P

      Usuń
  2. ciekawe, ile osób zasugeruje ciążę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taa, chyba powinnam zacząć liczyć :)
      Był czas, kiedy mnie to wkurzało,teraz się tylko śmieję :):)

      Usuń
  3. Tak, to pierwsza myśl.. A druga? Przesilenie przedwiosenne! Stawiam na to ostatnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówisz, że już? A to dość pozytywna opcja, znaczy, że wiosna już za rogiem..

      Usuń
  4. Nie sposób nie pomyśleć o ciąży - od pierwszego posta, że COŚ się zmieniło :)
    Powodzenia!
    Będzie dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od pierwszego... zaraz, zaraz - czyli w którym miesiącu jestem? :D

      Oby było...

      Usuń
    2. Margolko, ja Ci nie liczę, bo nie wchodzę na tyle w życie innych ludzi :), tylko mówię, że tak odbieram Twoje zagadkowe zmiany samopoczucia.
      No bo chyba nie jest to jakaś nagła zmiana osobowości ... :)

      Usuń
    3. Wiem Iw, tak sobie żartuję w kontekście wymiany komentarzy również z innymi blogującymi :)
      Wygląda na to, że nagła zmiana osobowości jest zdecydowanie bardziej prawdopodobna :)

      Usuń
    4. To też się zdarza. Niektórzy mówią, że po pięciu latach, inni że po siedmiu, a ja uważam, że czasem człowiek skokowo dojrzewa i może właśnie taki skok Ci się przytrafił! :)
      W sumie moment sprzyjający - wyszłaś za mąż, zmieniła się więc cała Twoja dotychczasowa sytuacja, co by nie mówić teraz już nie jesteś sama, ale przypieczętowaliście oficjalnie bycie razem.
      To nieuchronnie prowadzi do różnych przemyśleń, planowania (a wiem, że podobnie do mnie, lubisz i często planujesz bardzo dalekosiężnie).
      Nie znamy się na co dzień, tylko z bloga, więc wnioski czasem łatwo się wyciąga :)
      Powodzenia, co by to nie było! :)))

      Usuń
    5. :) Może.. Chociaż wolałabym,żeby było już normalnie, swojsko, tak jak się do tego przyzwyczaiłam :)

      Wiesz, masz dużo racji i pod tym względem rzeczywiście wszystko pasuje. Ale wbrew pozorom teraz właśnie byłby jeden z najgorszych momentów, jakie można sobie wyobrazić :) Wystarczy mi jedna rewolucja, a to byłaby kolejna. (i nie mam na myśli małżeństwa, a sprawy, o których na razie nie chcę pisać, bo i tak nie są rozstrzygnięte) W każdym razie - właśnie teraz planować niczego za bardzo nie mogę, bo zbyt wiele niewiadomych wokół mnie i to chyba to właśnie tak na mnie wpływa.

      To prawda, sam blog niewiele może mówić o autorze i dlatego zdarzają się błędy w interpretacji :)
      Dziękuję!

      Usuń
    6. Margolko - spokojnie porządkuj swoje sprawy, a na pewno dobrze się ułożą. Ja też mam teraz taki czas, że właściwie oprócz życia z miesiąca na miesiąc też niczego za bardzo zaplanować nie mogę, więc rozumiem. :)

      Usuń
  5. Też czasami dziwnie się ze sobą czuję, ale potem jakby wszystko wraca do normy :) A jeśli nawet coś się faktycznie zmieniło, to na pewno na lepsze ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chyba tak już miewałam, ale nie do tego stopnia. Dlatego mam wrażenie, że to coś poważniejszego i nie wiem, czy wróci do tej normy... Nie wiem tylko jeszcze, czy to mi wyjdzie na dobre :)

      Usuń
    2. Oj, trzeba myśleć pozytywnie ;) nigdy nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło :P Chyba :D

      Usuń
    3. Hmm, myślisz? :) Ja w tej chwili nie jestem przekonana :)

      Usuń
    4. Myślę, znaczy, wydaje mi się :P

      Usuń
    5. Dobrze, ze chociaż Tobie ;) Przyda się ;)

      Usuń
  6. ej a mi ciza nie przyszla do glowy! mi moja wystarcza:DDDDD urojona:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki!
      Mnie tez nie przyszła. A wyglada na to, że to nie jest normalne, że prawie pół roku po ślubie jeszcze nie myślę o dzieciach. Przynajmniej sądząc po tym, że każda moja bardziej filozoficzna notka jest odczytywana jako pisanina ciężarnej. Brrrr... :)

      Usuń
    2. hahah Iza, dobra jesteś :P

      Margolka, w ogóle chyba dopiero niedawno do normalności przeszło to, że bierze się ślub a nie spodziewa się dziecka ;) W moim przypadku jakieś 70% to sugerowało :P

      Usuń
    3. Margolka, dopóki nie zaciąysz i nie urodzisz to się chyba nie zmieni:D

      Usuń
    4. Madlen - i tak wydaje mi się, że to jeszcze nie do końca do tej normalności przeszło :) A dla mnie to totalne zaskoczenie, bo np u mnie w rodzinie nigdy takich spekulacji, czy też dopytywan nie bylo.

      Iza - pewnie masz rację :) Dlatego tak jak napisałam wcześniej Madlen - już mnie to nie wkurza :) Po prostu wyszłam z założenia, że niektórzy będą po prostu czekać na rozwiązanie,tyle, że ta ciąża może okazać się długa jak u słonicy :D

      Usuń
    5. hehe tylko ze wiesz, jak jz jedno bedziesz miala to niekotrych to nie zadowala, potem są pytania "kiedy drugie", bo "czas juz najzwyzszy", bo "chyba nie chcesz miec jedynaka" itd i tak pewnie do menopauzy:D

      Usuń
    6. Przerażające jest to, co piszesz - tym bardziej, że niestety bardzo prawdziwe... Ja tam nie wtrącam się nigdy w dzietność innych i chyba dlatego tak mnie irytuje, gdy ktoś się wtrąca w moją ;)

      Usuń
    7. Mam tak samo, nie wnikam kto czemu jeszcze nie jest w ciązy- co mnie to obchodzi w ogóle, kazdy ma jakiś tam powód, którego nie koniecznie musi chciec zdradzać. MNie też to wkurza, wzbudza we mnie agresję, choc mniej niz kiedyś. Kilka razy odpowiedziałam ostro i chociaż od części osób mam spokój. Może też dlatego, ze powiedziałam prawde "bo nie chcemyw eicej dzieci" niz wymyslajac jakies powody.

      Usuń
    8. Otóż to, mnie też takie sprawy nie interesują.
      Ja też raczej odpowiadam średnio grzecznie w takich sytuacjach :) Wiesz, Franka brat i bratowa byli przez długi czas w takiej sytuacji - najpierw długo byli razem bez ślubu, potem prawie cztery lata po ślubie bez dzieci. A są starsi, zwłaszcza ona. Jednak zapomnieli chyba jak to jest być tak wypytywanym, bo kiedy tylko urodziła im się niecaly rok temu córka, pierwszym pytaniem skierowanym do nas było: to kiedy wy sobie takie zrobicie? Zagotowałam się, ale ugryzłam się w język i nie odpowiedziałam złośliwie, ze mam na to jeszcze przynajmniej 10 lat (bratowa jest ode mnie starsza o 11), ale moja odpowiedź nie była szczególnie uprzejma ;)

      Usuń
    9. A wyobraź sobie taką sytuację- mamy dobrego znajomego Sławka, w zeszły weekend u niego byliśmy. Na szczęście jego dziewczyna była na zajeciach. Czemu na szczęscie? Jak tak siedzieliśmy u niego na kawie przyszła jego siostra z synkiem- trochę młodszym od Patryka. Chłopcy sie bawili itd i ta jego siostra wyleciała do Sławka z pytaniem kiedy wreszcie on z Moniką sobie zrobią dziecko, bo czas najwyższy (argumentowała to tym, ze wszyscy z rodzenstwa oprocz niego maja juz dzieci- argument nie do pobicia:D). A wszyscy wiedzą doskoanle, ze dziewczyna Sławka, Monika jest dosć poważnie chora, ma jakieś immunologiczne zapalenie watroby, bierze kupę leków,a i tak pewnie wprzyszłosci skonczy się przeszczepem, gdyby chciala zajsć w ciaże musiałaby je odstawić i nie wiadomo jak by się to skonczyło- jak widzisz trudna sprawa. Ta jego siostra też doskonale wie o chorobie Moniki i że być może nigdy nie bedą mieć dzieci. Wiec ja sie pytam po ch... ona wyleciała z tym tekstem? Było widac, że Sławkoi przykro, dobrze, ze tej Moniki nie było tam, bo od Sławka wiemy, jak już siostra poszła, ze Monika bardzo by chciała dziecko. Po tym stwierdzam, ze ludzie są tak pojebani, ze az brak słow. Ja nie wiem czy to celowo sprawianie komuś przykrości czy jak... Dobrze, ze szybko poszła, chyba po tym jak jej "namawianie" na dziecko skoemntowaliśmy, ze nie ma sie co spieszyć. Była oburzona tymi naszymi słowami i poszła. I dobrze. Bo głupsza niż ustawa przewiduje.

      Usuń
    10. Ludzie to mają tupet :/ Chyba pomylili kolejki i zamiast taktu dostali go podwójnie.

      Usuń
  7. czasami tak jest, ze czlowiek czuje sie jakby ogladal film ze soba w roli glownej :) Najwazniejsze, ze jest Ci dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Źle nie jest, ale naprawdę dziwnie i średnio komfortowo :) Wolałabym jednak być bardziej spójna :)
      Ale masz rację, to jest troche jak film.

      Usuń
  8. A mnie się wydaje, że to przez to, że przestałaś planować. A wtedy nie jesteś sobą :) Także chyba potrzebujesz palnów, ale z założeniem, że nie wszystko musi się udać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, myślę, że może być sporo racji w tym, co piszesz.
      Teraz niestety na żadne plany nie ma miejsca, bo każdy byłby za bardzo gdybaniem...

      Usuń
  9. ja bym obstawiala na brak slonca;p tez sie tak czuje gdy zarywam nocki albo gdy za dlugo nei ma ladnej pogody :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nawet nie wiem, co obstawiać :) Ale oby to był ten brak słońca :P

      Usuń
  10. Coś na zasadzie "życie obok", jakby dwie Margolki były, a ta druga patrzy, obserwuje... Ale spokojnie, też tak czasem mam i dziwne to uczucie i wiesz co? Nie potrafię tego ująć w słowa, no tego stania obok :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, mnie też trudno to w słowa ująć :) Ale tak to mniej więcej wygląda ;)

      Usuń
    2. Ważne, że w środku wiemy o co tajemniczego chodzi ;)

      Usuń
  11. haha,,kolejna z podejrzaną ciążą przyszła :)
    ale czuję,że coś się u Was porobiło złego..ale nie wiem co, bo nie piszesz..ech :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ;)
      Czy złego to się dopiero okaże ;) A nie piszę, bo na razie jeszcze nie ma o czym.

      Usuń
  12. Może po prostu przyszedł czas kiedy potrzebujesz popatrzeć na swoje życie z boku, chociażby po to by stwierdzić, że lubisz swoje życie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może..
      Ale przyznam, że jeśli tak, to zdecydowanie bardziej lubiłam swoje życie przed 16 stycznia :D

      Usuń
  13. Odpowiedzi
    1. Akurat jestem pewna, że to na pewno nie :)Nie mam ani jednego powodu, żeby czuć się staro :)

      Usuń
  14. ten wieczorny głód ... może to ciąża ??? :P

    OdpowiedzUsuń
  15. A może po prostu zmiana pogody?Długa zima? Albo ot tak sobie, w końcu kobietą jesteś ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ot tak sobie to chyba jednak nie ;) To się zawsze odbywało nieco inaczej jednak :)

      Usuń
  16. Taki stan ma swoją dobrą stronę. Pozwala na wszystko spojrzeć z dystansu i trochę bardziej obiektywnie;) Oczywiście mówiąc o stanie nie mam na myśli ciąży:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, bo to się temat przewodni zrobił :D:D
      Hmm, może masz trochę racji..

      Usuń
  17. Masz ostatnio ciężki okres, dużo rozmyślań, sporo zmartwień. A jeszcze na dodatek ta niekończąca się zima. Wytrwaj kochana. Będzie dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, oby tak rzeczywiście było..
      W każdym razie, pewnie masz rację, że to wszystko się skumulowało i zwyczajnie się na mnie odbija.

      Usuń
  18. Witaj :)
    No tak...ostatnie zdanie posta...zasugerowalo mi wiadomo co ;D ... ze jestes w ciazy :P eheheh....chyba nie nowosc dla Ciebie??ze takie skojarzenie mi do glowy przyszlo :P heheh...Wybacz..ze jestem taka jak wiekszosc osob ...ktorym przyszlo to do glowy :) ..ale to moze dlatego,ze w ostatnim czasie gdzie sie nie obroce to ciagle slysze,ze a to ktoras kolezanka w ciazy jest..a to w krotkim czasie 4 kolezanki urodzily...(2 z neta i 2 realne)...a moze dlatego,ze mnie poki co ciaza nie dana to chcialam Tobie ja "zafundowac" :D sama nie wiem...no ale przyznaje sie bez bicia....pierwsza mysl....moze Margolka w ciazy jest :D...tylko nie bij :P ahahahaha

    Pozdrawiam serdecznie :) :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No rzeczywoście Wasze sugestie już nie są dla mnie nowością :) Nie wiem, dlaczego odkąd wyszłam za mąż, każdy jakby tylko czekał na taką wiadomość. A raczej się tak szybko nie doczeka :)
      Bić nie będę :) Masz szczęście, Tobie mogę wiele wybaczyć :P

      Usuń
    2. lo matko i corko :P ahhah a czymze ja sobie zasluzylam na taka Twoja wspanialomyslnosc w stosunku do mojej osoby? :P hihi...ufff..kamien z serca mi spadl :P ahaha

      Buziaki :D

      Usuń
  19. Margolka, Ty nie kombinuj co Ci, tylko jak już stoisz z tego boku to se swój tyłek pooglądaj....tylko wtedy masz tę możliwość :)...też bym tak chciała ::))
    pozdrawiam
    Justyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, no na to rzeczywiście nie wpadłam ;) Dzięki za dobrą radę :P
      Pozdrawiam również ;)

      Ps. Czy Ty piszesz bloga?

      Usuń
  20. No Margolka przyznam Ci, ze faktycznie coś nie bardzo, a może to ta cholerna pogoda?

    OdpowiedzUsuń
  21. A Może to przemęczenie? ja też bywam głodna często wieczorami:)a może to ...:) ale TO WY wiecie najlepiej:)

    Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  22. Hmm, nie wiem, co Ci może "dolegać", ale to na pewno nie jest typowe margolkowe zachowanie :) może to przez ostatnie zmiany, o których wspominałaś, albo jakieś przesilenie? :) w każdym razie zapewne niedługo Ci to minie, tak przynajmniej podejrzewam, bo to nie jest normalny "margolkowy stan" ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano nie jest. Cóż, może minie - wolałabym, bo tak mi średnio teraz :)

      Usuń
  23. Wydaje mi się, że wystarczy dodać szczyptę przesilenia do życiowych rewolucji, wymieszać z niepewnością dnia jutrzejszego, doprawić do smaku zmianą postawy życiowej i otrzymujemy Margolkę w sosie nie-własnym ;-)

    OdpowiedzUsuń
  24. Też ostatnio mam takie uczucie jakbym patrzyła na siebie i swoje życie z boku. Jednak mi jak na razie wychodzi to na plus.
    Ja bym zrzucała to na karb przesilenia i braku słońca ;) I te zmiany, które Was dotknęły też muszą mieć na to jakiś wpływ.

    OdpowiedzUsuń