Dopadł mnie chyba. Zazwyczaj właśnie na przełomie stycznia i lutego totalnie odechciewa mi się zimy. To znaczy, ja w ogóle jej nie lubię, ale to jest taki czas, kiedy jest już dawno po świętach, więc nie ma niczego, co by trochę ten zimny czas osładzało, a do wiosny, mimo wszystko, jeszcze daleko. I tak dobrze, kiedy jest w miarę ciepło, ale mój kryzys wynika przede wszystkim z braku światła! Denerwuje mnie, że jest tak ciemno! Niby dnie coraz dłuższe, ale prawie wcale tego nie odczuwam - jedynie popołudniu. A prawdę mówiąc, wolałabym, żeby to ranki były jaśniejsze i bardziej pogodne. Wkurza mnie strasznie, że kiedy otwieram oczy na dworze jest jeszcze ciemno! Aż mi się nic nie chce robić. Przy czym to lenistwo poranne dopadło mnie niedawno i nie chce się odczepić - dlatego właśnie myślę, że to po prostu objaw tego corocznego kryzysu zimowego.
I nie chodzi o to, że się nie mogę dobudzić albo że nie chce mi się wstawać. Budzę się i nawet wstaję, ale potem wracam z kubkiem herbaty do wyrka, żeby poczytać. A tu tyyyle mam do zrobienia. Po południu nie ma na to szans. Pisałam Wam wiele razy, że poranki to dla mnie czas najbardziej produktywny i że mam wtedy najwięcej energii. A po pracy mam siłę co najwyżej na aerobik lub korki, ale już o żadnych domowych obowiązkach mowy nie ma. Nie mam zwyczajnie na to siły! Dzisiaj na przykład przydałoby się trochę ogarnąć, bo patrzę w kąt przy fotelach a tam kupka moich ciuchów do poskładania. Na półce książki się przewróciły, trzeba by je poprawić. A w kuchni naczynia do pozmywania. I nic nie zrobię. Nie potrafię Wam nawet opisać, jak bardzo nic mi się nie chce robić wieczorem! Wtedy to ja sobie mogę najwyżej usiąść na chwilę przed komputerem albo poczytać w pozycji półleżącej w łóżku. Czasami to jest naprawdę uciążliwe. Mam wrażenie, jakby siły całkowicie mnie opuszczały tak w okolicach godziny dwudziestej. Wszystko, czego normalnie nie odłożyłabym na później przestaje mnie obchodzić, bo nie mam energii, żeby się tym zająć. I dlatego mnie tak te poranne ciemności dobijają, bo to powoduje, że nawet wtedy nie ogarniam tego, co powinnam i robią mi się zaległości. Całe szczęście, że mam męża, który tej energii w różnych porach dnia ma trochę więcej ode mnie i się nie raz zajmie tym, co trzeba :)
Nie zmienia to jednak faktu, że chcę już wiosnę! Dzisiaj już się czułam, jakby zawitała. Rano odsłoniłam okna już o 7:30! Niebo było pogodne, na termometrze kilka stopni powyżej zera. Przyjemnie, ładnie, rześko. Tak mogłaby wyglądać zima!
Jestem za tym, co napisałaś na końcu;) Z tym, że o 7.30 to ja już jestem pod przedszkolem:D
OdpowiedzUsuńNiech ten czas do wiosny zleci szybko! I ja tęsknię za nią, w tym roku to już chyba wyjątkowo, a powrót zimy mnie przeraża..
Ja nie mam zazwyczaj po co wychodzić o tej godzinie z domu (chyba, ze jadę do pracy autobusem na 8:30) - a już na pewno nie mam po co iść pod przedszkole :D:D Co chyba jest i tak pocieszające w tej sytuacji bo zawsze to lepiej po ciemku w domu siedzieć niż na zewnątrz :) Chociaż... jak chodziłam na siódmą do pracy, to mniej mi ta poranna ciemność przeszkadzała niż teraz - zdecydowanie.
UsuńA podobno jeszcze ma ten powrot nastąpić :/ Niestety. Mam nadzieję, że naprawdę prędko nam ten czas zleci..
ja tez chce! ale to juz niedlugo:)
OdpowiedzUsuńTak, w lutym też zazwyczaj mam poczucie, że to już niedługo, ale jednocześnie się dłuży...
UsuńWiem, co to przesilenie i jak trudno je "odczepić od siebie"... ale postaraj się nie przejmować i nie koncentrować aż tak na rzeczach, na które nie masz wpływu... :). Pogoda się nie zmieni, choćbyś nie wiem jakie pretensje do niej miała :P. Więc korzystaj z tego co masz, wieczory przeznacz tylko i wyłącznie na odgórnie zaplanowany relaks. A rankiem może wystarczyłby włącznik światła i jakaś dobra muzyka? :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nie no bez przesady, zapewniam Cię, że mam większe zmartwienia niż pogoda :)Ja się tym wcale nie przejmuję, po prostu nie lubię zimy i dałam temu wyraz w swojej notce. Sama wspomniałaś o przesileniu - no właśnie, niektórych spadek energii dopada podczas przesilenia wiosennego, czy jesiennego, a mnie w środku zimy.
UsuńTak, jak wspomniałam, wieczorami i tak nic nie robię, bo zwyczajnie nie mam na to siły. A jeśli chodzi o poranki - przecież nie siedzę w egipskich ciemnościach :D Tyle, że dla mnie światło elektryczne, to nie jest prawdziwe światło i tego nic nie zmieni :) I przyznam, że muzyki nie ma wiele w moim życiu, nie jest mi specjalnie potrzebna w takich sytuacjach, zawsze wolę gadające stacje radiowe :)
Widzę, że nie tylko ja tak mam, bo we mnie też jakaś wielka niemoc wstąpiła. Od 4 dni siedze i płacze... I pogoda mnie dobija, dziś rano słońce, po połduniu ulewa ... Zaczarujmy jakoś tą pogodę, żeby było już ciągle ładnie, pogodnie i słonecznie , błagam ;))
OdpowiedzUsuńMiejmy nadzieję, że to już niedługo...
I jeszcze bardzo przepraszam, że tak dawno mnie tu nie było, nawet w tych ciążkich dla Ciebie chwilach, ale ostatnio latam jak szalona i jakoś mało czasu spędzam przy komputerze no i sesje miałam :// Ale teraz powinno być już lepiej ;)
U mnie na szczęście teraz nie jest aż tak depresyjnie, bo to już w ogóle by mnie chyba dobiło :/Mam nadzieję, że u Ciebie też za chwilę będzie już lepiej.
UsuńA jeśli chodzi o czarowanie, to jestem jak najbardziej za :):)
Rozumiem, naprawdę nic nie szkodzi. Sama dopiero staram się nadrabiać różne zaległości..
Mam bardzo podobne odczucia. Nie kocham zimy, ale też jej nie nienawidzę. Ale zdecydowanie najgorszy w niej aspekt to ten, że jest tak potwornie ciemno. Wstaję o różnych porach, ale bardzo chciałabym żeby było chociaż jasno za oknem. Jeszcze zdzierżę śnieg, wytrzymam mróz, ale tych ciemności nie da się zaakceptować. Czekam nawet nie na wiosnę samą w sobie, a na marzec. Wtedy jest o niebo lepiej:)
OdpowiedzUsuńMnie chyba szkoda energii na nienawidzenie zimy, ale zdecydowanie bardzo jej nie lubię. Nawet za sam fakt, ze w ogóle jest :) A ciemności poranne naprawdę bardzo mnie denerwują - chociaż te akurat niekoniecznie muszą być związane z zimą.Na przykład kiedy mieszkałam w Hiszpanii byłam rano często wkurzona, bo tam nawet we wrześniu robi się jasno dopiero po ósmej!!
UsuńAle już pachnie inaczej powietrze! Jeszcze troszkę...
OdpowiedzUsuńWiem, dlatego czekam...
UsuńA ja tam lubię zimę...ale nie w tym roku :) Jest dla mnie uciążliwa... ogranicza moje wyjścia na świeże powietrze...kurtka ledwo ledwo się dopina a buty ciężko założyć, więc jak ładnie sucho jest jak np. dzisiaj to śmigam w adidasach:) Byle do wiosny!! :)
OdpowiedzUsuńJa tam zimy nigdy nie lubię :P
UsuńMam podobnie, z tym, ze zaczyna mi się to w styczniu. W lutym staram się już myśleć o tym, ze bliżej niż dalej i jednak odczuwam to, ze dzień jest dłuższy;)
OdpowiedzUsuńTo ja też ze wszystkich zimowych miesięcy najbardziej lubię luty, bo już jest jednak w miarę jasno, miesiąc jest krótki i coraz bliżej tej wiosny. Ale rano jeszcze trochę mi za mało światła.
Usuńmnie az taka niemoc nie dopadla, ale tez zdecydowanie tesknie za sloncem i swiatlem przez wieksza czesc doby. Wieczorami na szczescie mam jeszcze wene na prasowanie czy inne tego typu zajecia, choc wieczor z ksiazka tez jest fajny :). No i jest jeszcze fitness :) Nie martw sie, juz niedlugo wiosna :)
OdpowiedzUsuńJUZ O 7:30 odslonilas okna :)))) czad... ja o tej porze jestem juz w pracy :P A wyobraz sobie jak jest ciemno kiedy do niej wstaje o 6 :P
Ja nie muszę sobie tego wyobrażać - ja to wiem, bo codziennie wstaję o szóstej :) Tylko do pracy mam na dziewiątą, ale to już nie ode mnie zalezy. (pewnie, że wolałabym chodzić na siódmą i kończyć o piętnastej)
UsuńI to własnie dlatego mnie tak denerwuje - pamiętam, że kiedy chodziłam do pracy na siódmą, to mniej mi to doskwierało, bo wychodziłam z domu i za jakiś czas byłam w biurze - w nosie miałam, czy na zewnątrz jest ciemno.. A teraz muszę siedzieć po ciemku w domu i nic nie mogę zrobić :/ A ja właśnie rano gotuję, piorę i prasuję, ale światło elektryczne mnie dobija.
aaa jak tak, to zwracam honor :) gdybym miala na 9 nikt by mnie nawet wolami z lozka nie wyciagnal :P
UsuńJa wstaję codziennie o szóstej i mam jeszcze od 1,5h do 2,5h czasu do wyjścia do pracy (w zależności od tego, czy jadę samochodem, czy autobusem). Poświęcam go głównie na wszelkie prace domowe.
UsuńI w ogóle najbardziej lubię własnie ten czas rano, dlatego szkoda mi go przesypiac :) W sumie często o tym tutaj piszę, nawet się zdziwiłam, że Ci to umknęło :)
Luty krótki to już szybko zleci, coraz bliżej wiosny. Jednak dłuży mi się trochę ta zima.
OdpowiedzUsuńMi tez się dłuży.
UsuńMargolka mnie już słabo od tej zimy (chyba na Alasce miałabym depresję). Ja dzisiaj jak podeszłam do okna zobaczyłam ... 15 cm śniegu, myślałam, że oszaleję. Kiedyż ta zima sobie pójdzie?! Aha. Margolka zapraszam do zabawy - na moim blogu jest wyjaśnienie i nominacja ;-)
OdpowiedzUsuńU nas śniegu nie ma na szczęście i w zasadzie nie jest tak źle - aura całkiem wiosenna, tylko zimno... Ale tych ciemności i tego, że na zewnątrz jest ponuro już mam naprawdę dość.
UsuńJakoś tak się przyjemniej wstaje, kiedy za oknem jasno. Byle do wiosny :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie wtedy wstaje się przyjemniej! Na szczęście idzie to w dobrym kierunku..
UsuńMam bardzo podobnie. Jednak kiedy mija styczeń, doskonale widać już że dzień się wydłuża, a każdy promyk słońca przybliża nas do wiosny to aż chce się żyć. Już niedługo marzec, mrozy całkowicie odejdą. Damy radę !! :)
OdpowiedzUsuńTak, ja tez zawsze z niecierpliwością czekam na luty, bo wiem, że wtedy jakoś wszystko idzie w dobrym kierunku, ale jednocześnie to jest dla mnie najbardziej kryzysowy czas - bo okazuje się, że jeszcze tak szybko się tej zimy nie pozbędziemy..
Usuńminie tak samo szybko ten kryzys jak się pojawił:)
OdpowiedzUsuńTak, wiem, ale i tak mam go dość :)
UsuńPonoć za trzy tygodnie ma przyjść już wiosna. Mama gdzieś usłyszała, że jak teraz jakieś tam ptaki się nie obudziły, to znaczy, że wiosna tuż tuż :) Cieszę się na to bardzo, bo nie mogę się doczekać dłuższych spacerów, niż te konieczne wyjścia z domu, bez ubierania kilku warstw, a jedynie jakiejś bluzki i sweterka/kurtki :) A potem lato :D
OdpowiedzUsuńI tak z tego co slyszę, u Was ta zima jest zdecydowanie bardziej zimowa.. No, fajnie by było, gdyby rzeczywiście za trzy tygodnie już wiosna przyszła.
UsuńNo, ja też nei mogę się doczekać tego lżejszego ubierania się!
Na południu dosypało konkretnie, gorzej będzie przy odwilży, może ludzi podtapiać. Nam to nie grozi, plusy posiadania domu na wzniesieniu :) Myślę, że przyjdzie za 3 tygodnie :P nie ma nic innego do roboty :D
UsuńTo fakt:P
UsuńZapraszam teraz w góry. Od razu poczujesz się lepiej :-)
OdpowiedzUsuńMoże, ale z tego co wiem, w górach zima jeszcze bardziej zimowa :) Nie wiem, czy to mnie dobrze nastroi :P
UsuńJuż bliżej niż dalej na szczęście. Luty przeleci ani się obejrzymy, a marcu mam nadzieję, że oznak wiosny będzie dużo ;)
OdpowiedzUsuńNa szczęście... Tak, luty jest krótki, ale i tak mam już go dość :D
Usuńmnie zawsze doskwiera kryzys sylwestrowo - noworoczny, po Świętach zawsze mam już dość zimy, wpadam w dół, który trwa cały styczeń, a czasem nawet i luty i dopiero w marcu odżywam...
OdpowiedzUsuńJutrzenka
U mnie ten kryzys właśnie nie nadchodzi od razu po świętach, tylko jakiś czas później, kiedy okazuje się, że ta zima trwa i trwa.. :)
UsuńJeszcze mi się chyba to nigdy nie zdarzyło, żeby ktoś, kto nie jest mną, tak trafnie opisał to, co odczuwam zimą ;) Brak słońca mnie zabija, choć znacznie mniej, kiedy nie ma śniegu :))
OdpowiedzUsuńMoże kiedy zjednoczymy siły, to uda nam się tą wiosnę ściągnąć siłą woli, co? :))))
Jestem za! Próbujmy jednoczyć te siły - chociaż nei wiem jak u Ciebie, ale u mnei na razie jest znośnie - śniegu ani widu.. :) I oby tak dalej :)
UsuńTy skowronek, ja sowa ;))) nieraz koło 20 szło się na małą drzemkę, a po 21 zaczynało pracę ;)))
OdpowiedzUsuńAle przyznam, że kiedy tak patrzę na zasypaną śniegiem ulicę, to też chcę wiosnę. Chcę słońce, ciepło i zieleń.
Ja naprawdę po godzinie 19tej nie jestem w stanie już kompletnie nic robić. Nigdy nie czuję się tak zmęczona, jak w tym czasie:)
UsuńU nas przynajmniej śniegu nie ma..
Witaj po przerwie :)
OdpowiedzUsuńZimę lubię, jak i pozostałe pory roku ;)
Smutniejsze dni nie mają z pogodą nic wspólnego. Przychodzą po cichu i tak samo odchodzą, taka kolej rzeczy.
Pozdrawiam cieplutko :)
Witaj :)
UsuńA ja zimy własnie nie lubię i chyba nie polubię :) Natomiast nie o smutek tu chodzi, tylko o to, że ciemno jest po prostu, a ja bardzo nie lubie światła elektrycznego i przez to źle mi się wykonuje wszelkie prace domowe.
Pozdrawiam również :)
Dzisiaj zauważyłam, że w ciągu dnia zaczyna się robić całkiem przyjemnie na dworze :)
OdpowiedzUsuńKiedy jest dłużej ciemno, dni szybciej mijają i wydają się zdecydowanie krótsze... Ale z drugiej strony bardzo nie lubiłam, gdy latem w drodze do pracy oślepiało mnie słońce, zimą tego problemu nie ma :P
U mnie tez jest całkiem przyjemnie, ale jak słyszę, co się na południu i wschodzie Polski dzieje, to włos mi się jeży :)
UsuńA ja tam lubię słońce -nawet jak mnei oślepia :P Poza tym - mnie bardziej oślepia właśnie zimą, bo wtedy jest niżej :)
Gdy budzi mnie słońce...od razu weselej się wstaje...Mam ogromny jego deficyt. A zima zawsze jest dla mnie za długa. I zawsze z niecierpliwością czekam na wiosnę...
OdpowiedzUsuńZdecydowanie weselej. i aż się chce.
UsuńJa też na wiosnę zawsze z niecierpliwością czekam.
ja mam to samo też już odliczam dni do wiosny ;D
OdpowiedzUsuńDobrze, że wychodzi nam ich coraz mniej... :)
UsuńRozumiem Twój kryzys, bo rzeczywiście początek roku, to czas, kiedy zima zaczyna się dłużyć. Ale ja już czuję wiosnę nosem i widzę, że światło jest już całkiem inne i to mnie utrzymuje przy życiu.
OdpowiedzUsuńNo trochę inne jest, to fakt, ale mnie jednak jeszcze trochę za ciemno.Pocieszam się tylko tym, że idzie to w dobrym kierunku
Usuń