Siedziałam dzisiaj w
warszawskiej sali konferencyjnej w towarzystwie marketingowca oraz dwójki gości
z Anglii. Tłumaczyłam im procedury sprzedaży, omawialiśmy problemy z
oprogramowaniem. Pytali, czy mam jakieś sugestie, dotyczące ulepszenia
raportów. Wspólnie analizowaliśmy tabelki i wykresy. Później wyszliśmy na lunch (śmiać mi się
zawsze z tego słowa chce, wydaje mi się jakieś pretensjonalne :)) i
rozmawialiśmy o sprawach nie tylko służbowych. Wszystko po angielsku.
Naszła mnie refleksja,
że kiedyś to wszystko wydawało się kompletnie poza moim zasięgiem. Delegacje, dojazdy taksówką na koszt firmy,
spotkania z zagranicznymi gośćmi,
konferencje, omawianie strategii, laptop, komórka... A już w ogóle nie do
pomyślenia było, że na takiej konferencji nie będę robić tylko za sekretarza,
ale ktoś mnie będzie słuchał! Pytał o zdanie! Ba! Traktował jak osobę, która
wie o czym mówi i od której inni mieliby się uczyć.
Takie rzeczy to tylko
dla ludzi w garniturach i garsonkach. Tych ważnych. Nie dla jakiejś Margolki,
która z jakiegoś zapyziałego Miasteczka se przyjechała. To dla tych, co karierę
robią, a nie dla takiej, która zawsze chciała mieć męża na własność i może
jeszcze jakieś dzieci.
Okazało się, że nie
wszystko jest tak niedostępne i że czasami ktoś potrafi docenić nie tyle
przebojowość i bezkompromisowość, co pracowitość i solidność. A niektóre rzeczy wcale nie są takie
burżujskie i snobistyczne, ale całkiem normalne i dostępne zwykłym
śmiertelnikom :) Tylko z daleka wydają się "ważniakowate" :P
Tak, to jest to, w czym
się realizuję, co sprawia mi radość, co chciałabym w życiu robić. Ponieważ
jestem już wykończona*, skupię się właśnie na tym i będę się delektować tą
myślą. Nie będę się teraz zastanawiać nad tym, jakie może to za sobą nieść konsekwencje.
*notkę oczywiście napisałam wczoraj w pociągu a moje wykończenie było na tyle skrajne, że jak weszłam do domu to włączyłam komputer po to, żeby go od razu wyłączyć i poszłam spać! :)
no no no, kobieta sukcesu jestes i tyle:)
OdpowiedzUsuńŚwiat idzie na przód. Rzeczy jeszcze niedawno niedostępne, jawiące się nam jako te 'burżujskie czy snobistyczne' są w zasięgu naszej ręki. I to jest fajne! :)
OdpowiedzUsuńA przede wszystkim - my się zmieniamy :)
Usuńnie no tylko pozazdrościć;-)
OdpowiedzUsuńna pewno jeszcze nie raz pojedziesz na tego typu wyjazdy służbowe ;P
Cóż, zobaczymy. Na pewno niedługo jeszcze przynajmniej jedna taka podróż. Później się zobaczy :)
Usuńdo odwaznych swiat nalezy. Margolka profesjonalistka jak sie patrzy ;)
OdpowiedzUsuńStaram się :)
UsuńMotywujesz, Twój przykład pokazuje, że jeśli się ciężko pracuje, to nie trzeba mieć koneksji, żeby do czegoś dojść. Brawo!
OdpowiedzUsuńTak, to akurat prawda - zawsze, gdy ktoś mi mówi, że nie da się w Polsce pracy inaczej zdobyć niż po znajomości, to stawiam za przykład właśnie siebie albo niektóre z moich koleżanek - bo normalnie przeszłyśmy proces rekrutacyjny.
UsuńOczywiście, że czasami pracę dostają ludzie po znajomości, (zresztą nie zawsze uważam, ze to takie zło, ale to nie temat na teraz :)) ale da się też inaczej :)
Bo najczęściej ten "ograniczony zasięg" jest tylko w naszej głowie. Życie stawia nam różne wyzwania i nie raz udowadnia, że możemy więcej niż nam się to wcześniej wydawało;)
OdpowiedzUsuńTakie poczucie satysfakcji jest bezcenne i dlatego warto czasem ponieść konsekwencje swoich odważnych wyborów. Chociażby po to, by po czasie znowu ze zdziwieniem odkryć, że możemy więcej niż nam wydawało i, że sami nie wymyślilibyśmy lepszego scenariusza swojego życia;)
Tak, pewnie masz rację. Myślę, że w dużej mierze jest po prostu tak, że powoli dochodzimy do jakiejś tam wcześniej postawionej sobie granicy i kiedy już tam jesteśmy to od nas zależy, na ile będzie ona nie do pokonania :)
UsuńZ drugą częścią Twojego komentarza jak najbardziej się zgadzam... Dla mnie zawsze ważna była ta satysfakcja, a i motywowały mnie bardziej pozytywne rzeczy
Margolka no dla mnie nadal jest to nie do pomyślenia i raczej z moim zawodem i zainteresowaniami i ... ogólnie planami, pozostanie w sferze "raczej nigdy". Troszkę może Ci zazdroszczę bo to jest fajnie odczuwać taką frajdę z tego co wyżej opisałaś "konferencja, taksówka, laptop ..." ;-) Bardzo się cieszę, że mamy tak poniekąd różne życia i mogę sobie czytać u Ciebie i myśleć "aha, to tak by to było" ;-)
OdpowiedzUsuńOczywiście, jest trochę tak, ze wiele rzeczy też zależy właśnie od wykonywanego zawodu. Ale najważniejsze jest i tak to, że człowiek musi się po prostu dobrze czuć - jeśli odczuwa się satysfakcję ze swojej pracy i się ją lubi, to nie ma znaczenia, jaka to praca i jakie niesie ze sobą korzysci ;)
UsuńTo tylko się cieszyć, że masz taka pracę, która sprawia Ci przyjemność :)
OdpowiedzUsuńI własnie się cieszę ;)
UsuńPs. Możesz przypomnieć mi Twój adres?
Z takimi rzeczami to ja się tylko w filmach spotykam, więc sama rozumiesz jak ci zazdroszczę ;)
OdpowiedzUsuńJa też jakiś czas temu widziałam to tylko w filmach, więc wiesz.. może wszystko przed Tobą :P
Usuńpogratulować, że znalazłaś nie tylko pracę,która daje Ci satysfakcję, ale i taką, która zapewnia jazdy taksówkami:)tak trzymać!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję ;) Dla mnie najważniejsza jest rzeczywiście ta satysfakcja, ale reszta to przyjemne dodatki. Natomiast taksówki to mnie czasami irytują, ale kiedyśo tym napiszę :)
UsuńI tak trzymać. Swoją wartość trzeba znać! Dopiero wtedy inni nas docenią!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Justyna
Z tym sie zdecydowanie zgadzam :)
UsuńPozdrawiam również!
Dobrze jest docenić to, do czego się doszło. To sprawia satysfakcję i daje siłę i chęci do dalszych działań :)
OdpowiedzUsuńMiałam podobne przemyślenia kiedyś jeszcze na studiach, a teraz jest dobrze właśnie tak jak jest i wcale nie jest to dla mnie burżujskie, tylko normalne :)
pozdrowienia!
To prawda Iw, i ta satysfakcja naprawdę motywuje i aż się chce dalej pracować...
UsuńMyślę, że do niektórych rzeczy trochę dojrzewamy :) To, co kiedyś było całkowicie poza zasięgiem, czasami okazuje się na wyciągnięcie ręki - tylko trzeba tę rękę wyciągnąć, a nie czekać, az samo spadnie :)
A najfajniejsze, że można jednocześnie mieć i ten laptop-garsonkę-ąę - i tego fajnego mężą i szlafrok w grochy ;))
OdpowiedzUsuńTo prawda :)
UsuńAle ja nie mam szlafroka w grochy! Moj jest granatowo różowy z pluszu ;)
To jeszcze fajniejszy! ;)
UsuńTubycie.
Też mam czasem podobne refleksje. Akurat nie związane z pracą, ale ogólnie z życiem:) Fajnie, że robisz to co lubisz i przede wszystkim wiesz co lubisz:)
OdpowiedzUsuńTak, wiem, na szczęście :) I tak mi sie trafiło, że moge to robić.
UsuńFajnie, gdy ma się takie refleksje - nieważne czego dotyczą :)
A ja jestem z Ciebie dumna, że doszłaś tak daleko i że jesteś w tym wszystkim ważna i szczęśliwa :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo, to miłe :)
UsuńCieszę się, że spełniasz się zawodowo i lubisz swoją pracę, bo to juz naprawdę wielki sukces :)
OdpowiedzUsuńJa również się cieszę i Tobie życzyłabym tego samego ;)
UsuńMałż zawsze twierdzi, że najlepsi ludzie w firmie pochodzą z niewielkich miasteczek. To oni właśnie są najbardziej ambitni, kreatywni, uczciwi w robocie. I ,,dobrowolnie'' się rozwijają. Potwierdzasz tę teorię, Małgoś!
OdpowiedzUsuńCieszę się w takim razie:)
UsuńMieć pracę satysfakcjonującą i taką, którą się po prostu lubi, oraz przyzwoite szefostwo ;P i fajnych współpracowników- to ogromne szczęście :) Jednak nic samo z nieba nie spada, trzeba sporo pracy własnej, umiejętności, kwalifikacji- by to osiągnąć. Także możesz być z siebie dumna, bo ja bym była, zresztą jestem- z Ciebie!!!! Doszłaś do wszystkiego sama, jesteś docenianym pracownikiem i teraz powinnaś uwierzyć, że jak się czegoś chce, i rzetelnie, i uczciwie na to pracuje, to jest to osiągalne. Dlatego czasem warto ryzykować, postawić na coś, by potem odczuwać spełnienie i satysfakcje :)
OdpowiedzUsuńMasz rację, to jest szczęście. I tak o tym nie raz sobie myślę.. Ale jednocześnie wiem, że włożylam w to dużo pracy i zaangażowania i że na opinię sama sobie zapracowałam. Niemniej jednak, cały czas wiem, że szczęściem było właśnie to, że trafiłam na miejsce, gdzie mogłam się wykazać.
UsuńDziękuję Ci. Tak, czasami bywam z siebie dumna ;) Zaczynamy dojrzewać do tego, że chyba zaryzykować czasami warto..
Fajne takie refleksje są! Ja też tak miałam, tym bardziej, że jak przestałam być dzieckiem to wtedy szalało bezrobocie w Polsce, w sumie podobnie jak teraz, i w ogóle bałam się, że nie będę mieć pracy :P
OdpowiedzUsuńA teraz podobnie jak u Ciebie - jakieś służbowe 'gadżety'czy np. kolacje służbowe, które najbardziej lubię bo można popłynąć na koszt firmy hihi :)
A, i jeszcze o lataniu samolotami tak miałam! Jakieś 10 lat temu wydawało mi się absolutnie niemożliwe, że kiedykolwiek będę oglądać Ziemię z takiej wysokości! Jak bardzo się myliłam :))
Ja też zawsze miałam tego typu obawy. Trudne czasy są pod tym względem, nie ma co ukrywać...
UsuńW każdym razie - fajne jest takie spojrzenie z perspektywy, gdy zdajesz sobie sprawę z tego, jak zmienił się świat, Ty a także Twój światopogląd ;)
Wierzę na słowo ;)
OdpowiedzUsuń;)
UsuńA dlaczego miałoby to wszystko być akurat nie dla Margolki? Ludzie w garsonkach skądś się biorą. Chociaż teraz to pytanie już nieaktualne :)
OdpowiedzUsuńAle fakt - przebojowym jest łatwiej.
Tylko że mnie chyba ciągle trudniej sobie wyobrazić posiadanie męża, a tym bardziej dzieci - to jest dopiero odległa wizja :P Ale w pracy kolacje czy imprezy na koszt firmy miewam co najwyżej dla poprawienia morale zespołu, nawet na przedwigilijny obiad się nie załapałam, bo byłam na delegacji, jak zresztą większość ludzi... :)
No wiesz, zawsze tak mi sie wydawało.. :) Ale masz rację, skądś ci ludzie przecież są ;)
UsuńMnie też trudno sobie wyobrazić, że mam męża :P:P:P A jednak go mam ;) Więc wiesz, wzystko się może zdarzyć ;) Ale dzieci to na razie kosmos.
Ale jakie by miały być te konsekwencje? Chyba same dobre, skoro to lubisz, więc po cóż się nad tym wielce zastanawiać :)
OdpowiedzUsuńMnie zupełnie nie kręcą biznesowe spotkania, mam uraz do biznesmenów jeszcze z czasów pracy w telefonii komórkowej ;) Ale też lubię czasem poczuć się taka ważna i potrzebna - byle wśród ludzi, których znam i lubię.
No, okazuje się, że czasami konsekwencje mogą być bardzo poważne ;) Ale na razie muszę sobie wszystko przetrawić ;):)
UsuńW każdym razie - te nasze spotkania nie są takie typowo biznesowe - w sensie, nie że wszyscy oficjalnie w garniakach siedzą ;) Jest bardziej na luzie i właśnie dlatego nie odczuwa się tego napuszenia, które zawsze mi się kojarzyło z tego typu rzeczami ;)
Spełniasz swoje marzenia:)
OdpowiedzUsuńI to jest piękne:)
W tym aspekcie chyba tak..
UsuńTo jest fantastyczne! Spełnienie w pracy, w życiu. Chyba najważniejsze to być spełnionym i szczęśliwym:)
OdpowiedzUsuńTo prawda.. Choc czasami okazuje się, że nie wszystko jest takie proste i oczywiste ;)
UsuńTo wielkie szczęście robić to, co się lubi:))
OdpowiedzUsuńTak, zgadzam się!
Usuń:) zawsze chciałam mieć taką pracę :))
OdpowiedzUsuńJa też :P
Usuń