Niech Was tytuł nie zmyli. To żadna rozprawa na temat praw i obowiązków kobiet...
Fajny weekend za nami. Dość towarzyski. Ale załatwiliśmy też kilka spraw. Tylko na pocztę zapomnieliśmy podejść (Antylko sorry!! no już mam spakowane, ale się wybrać nie mogę :/)
A w sobotę wyszliśmy rano z domu i korzystając z pierwszego quasi wiosennego dnia ruszyliśmy spacerkiem do centrum. Miałam do załatwienia pewną sprawę a potem to Franek miał zarządzać naszą trasą. Miał jakiś plan, ale nie chciał mi powiedzieć. W końcu trafiliśmy do Galerii Malta. Weszliśmy do środka i Franek powiedział: "A teraz kochanie możesz sobie wejść do trzech sklepów i w każdym z nich przymierzyć po trzy rzeczy" :P
Hmm, zakupy nie są moją ulubioną rozrywką - nawet te ubraniowe. Nie jestem typową kobietą, która uwielbia snuć się po sklepach odzieżowych, oglądać i przymierzać.. Oczywiście, że coś nowego lubię sobie kupić :) A jeszcze bardziej lubię w tym ładnie wyglądać, ale za samym wybieraniem i kupowaniem nie przepadam. Zakupy nigdy nie poprawiają mi humoru. Zazwyczaj kupuję sobie coś nowego raz na kilka miesięcy - można powiedzieć, sezonowo - i robię to hurtem :) W pierwszym momencie leciutko się skrzywiłam i powiedziałam: "ale ja nie mam ochotyyy". Ale później pomyślałam sobie, że wykorzystam okazję. Bo jak się kiedyś okaże, że muszę sobie coś do ubrania kupić to nie będzie mi się chciało, a Frankowi jeszcze bardziej, a ja nie lubię sama robić takich zakupów. Za to z Frankiem - jak najbardziej :) Zwłaszcza, że on dość szybko potrafi wynaleźć dla mnie coś fajnego (na szczęście mamy podobny gust :D) a później bezpośrednio powie, że w czymś wyglądam fajnie, a w czymś innym nie.
Moje ulubione sklepy to DeFacto, Camaieu i Orsay. Ale w tej galerii DeFacto nie ma więc weszliśmy do Top Secret. Ale nic nam się nie podobało. Szybko wyszliśmy i weszłam do Orsaya.Wybraliśmy trzy sztuki odzieży, ale tylko jedna okazała się trafiona - elegancka beżowa bluzka z krótkim rękawkiem. Myślałam, że na tym poprzestanę, ale Franek zobaczył jeszcze wiosenną kurtkę w kolorze miętowym (tego właśnie dnia mówiłam mu, że moja zeszłoroczna kurtka już jest całkiem zniszczona) i kazał mi ją przymierzyć. Podobała mi się, ale nie byłam przekonana ze względu na cenę. Franek jednak był zachwycony i usilnie namawiał mnie do zakupu. Mało tego, stwierdził, że mam sobie jeszcze przymierzyć spodnie. Wahałam się długo, a on długo mnie namawiał. Mówię w końcu:
"Ale tyle pieniędzy na ciuchy wydam???"
Na co Franek odpowiada tonem nieznoszącym sprzeciwu:
"Jesteś kobietą, od czasu do czasu musisz!" :D
No, z takim argumentem już nie polemizowałam, zwłaszcza, że sama się sobie podobałam. Ale do trzeciego sklepu już nie wchodziliśmy :) I mam spokój przynajmniej do lata :P
pewnie, franek ma racje, ja pod tym wzgledme jestem w 10o procentach kobieta, dzis zakupilam dwa ciuszki:)))
OdpowiedzUsuń:) To ja może w stu nie :P Oczywiście lubię miec coś nowego, ale ubrania kupuję raz na jakiś czas. Niemniej jednak, myślę, że rację może mieć :D
Usuńtoż to skarb nie facet :P
OdpowiedzUsuńPrzekażę mu :D
UsuńJa też nie przepadam za szałem zakupów, choć lubię mieć ładne, dobre rzeczy i wcale nie po 1 sztuce z każdego rodzaju ;) Nie mam już miejsca w szafach, ale łażenie po sklepach mnie nie kręci. Muszę mieć natchnienie. I najlepiej kupuje mi się w samotności, bez koleżanek, doradztwa i w ogóle towarzystwa. I także preferuję zakupy hurtowe;)
OdpowiedzUsuńFajnie, jak facet proponuje takie rzeczy:) Nie zazdroszczę, bo mam podobnie:)
Nie piszę tego, żeby wzbudzić w kimś zazdrość:)
UsuńA ja zdecydowanie wolę na zakupy iść z kimś - najlepiej z Frankiem lub z mamą. Czasami z koleżanką, ale to już raczej przypadkiem. Jednak gdy się jest z kimś obiektywnym, to jest łatwiej podjąć decyzję - w sklepowym lustrze nie wszystko widać - tyłu sobie nie obejrzę. Poza tym w sklepie wiele rzeczy może wyglądać korzystniej (odpowiednie światło, lustra) niż później w domu. A inna sprawa, że lubie się Frankowi podobac, więc widzieć jak mu się oczy zaświecą i wtedy nie mam wątpliwości, że to jest własnie to.
Też mam sporo rzeczy, bo jestem do nich dość przywiązania i chociaż lubię mieć coś nowego, to ze starymi trudno mi się rozstać.
Wiem Margolko, ale chodziło mi bardziej o kontrastowe wyrażenie w stosunku do tego, co pisze tu większość dziewczyn - że super, że zazdroszczą, że też by tak chciały ;) Bo chyba tak analizując wychodzi na to, że większość facetów nie sprawia swoim kobietom takich miłych niespodzianek. Jesteśmy w mniejszości:)
UsuńJak mam kupić coś 'poważniejszego', typu płaszcz, sukienkę na jakąś ważne imprezę to wtedy wolę gdy ktoś ze mną jest, najlepiej M, też ma podobny gust do mojego, poza tym zna się troszeczkę i wie co do czego pasuje itd. Po bluzki, spodnie czy sweterki wolę chodzić sama;)
Co do starszych rzeczy - mam to samo. Żal mi tak po prostu wyrzucać czy oddawać komuś. No ale dzięki temu mam w szafie jest teraz tak ciasno...;)
Jednak nie myślę, że chodzi o zazdrość :) Wydaje mi się, że każdy mężczyzna dla swojej kobiety zrobi wiele :)
UsuńA ja po prostu na tyle nie lubię zakupów, że zwyczajnie nie chce mi się chodzić samej po sklepach i czegoś przymierzać. Owszem, czasami się zdarza, ale bardzo rzadko. Generalnie właśnie wolę towarzystwo, bo zakupy często łączę z pogaduchami albo spotkaniem przy kawie ;)
Oczywiście, że zrobi wiele, ale, jak widać - niekoniecznie weźmie ją na niespodziewane zakupy ciuchowe ;) Co chyba większość kobiet bardzo lubi.
UsuńJa w sferze zakupów działam zadaniowo. Jak zakupy to zakupy, jak kawa z koleżanką to kawa z koleżanką;)
Tak, jak napisałam, specjalnie na zakupy chodzę bardzo rzadko. Zazwyczaj się z kimś umawiam i przychodzę np chwilę wcześniej, żeby coś załatwić/kupić.Zdecydowanie wolę "multitasking" i stosuję tę zasadę w całym moim życiu.
Usuńno proszę jak miło :)
OdpowiedzUsuńFajnie masz:) Mój facet nie lubi ze mną robić zakupów no bo ja trochę nie zdecydowana jestem:)
OdpowiedzUsuńNo to niech on pomoże Ci zdecydować :P
UsuńNie ma za co sorrować :P poważnie :)
OdpowiedzUsuńMogłam się z Wami wybrać na zakupy, dlaczego nie mówiliście? Może Franek wybrałby dla mnie jakąś kurteczkę, bo ja mam z tym kłopot. Niby kupiłam taką ala skórkę, ale oddam i sama już nie wiem czego szukam. Sweterek miętowy mam i na lato jeszcze jakaś taka sukieneczka mogłaby mi w łapki wpaść, a teraz to na topie mamy z koleżanką wybór torebki - dla niej, a przy okazji mnie zaraziła i nie ręczę za siebie :D Tylko tu znowu zaczynają się schody, moja jakąś wstawkę miętową może mieć i niezbyt duża, a ciężko o taką. Nie cierpię jak sobie coś wymyślę, a za cholerkę nie mogę tego znaleźć! :)
:) dziękuję za wyrozumiałość..
UsuńA widzisz, bo ja sama nie wiedziałam, że idziemy :P Ale wiesz, myślę, że Franek pewnie rzeczywiście mógłby służyć pomocą ;)
Ta moja nowa kurteczka jest też z tej ala skórki. A czemu Ty chcesz oddać?
Teraz miętowy to modny kolor :)
No fakt, jak sobie czlowiek coś wymyśli a potem w sklepach tego nie ma, to się można zdenerwować ;)
:))
UsuńTa moja jest ładna, ale pierwszy szał minął, no i krótka i bardziej podchodzi pod żakiet niż kurteczkę i będzie musiało być naprawdę ciepło, by w niej chodzić - a na taką pogodę to mam jakieś inne wdzianka. Skusiłam się chyba niepotrzebnie na ten zakup i coś czuję, że wynoszę moją starą kurteczkę (trochę mi zbrzydła ;) i płaszczyk, a coś innego może na jesieni dopiero, no chyba że coś się jeszcze trafi.
Moja tez dość krótka, ale plecy przykrywa całkowicie. jednak ja płaszczyk mam, więc stwierdziłam, że może być ;)
UsuńNo czasami tak jest, że człowiek cos kupi a potem nie do końca jest zadowolony, ale własnie zawsze można zwrócić :)
A może sie jeszcze namyślisz.
Teraz to już mi ta kurtka trochę przeszła i czuję że będą przeboje z wyborem butów, bo te akurat są mi bardziej potrzebne na wiosenkę hehe więc muszę jakieś kupić i nalepiej niskie (co nie będzie przeszkadzało mi poślinić się do obcasików) :D a z moją szczupłą stopą może być ciekawie, ale w miłym towarzystwie fajnie mi upłynie najbliższa sobota i zrobimy sobie z koleżanką babski dzień w Piernikowie oglądając buty, torebki i inne szmatki, a potem jakiś naleśniczek.
UsuńDo Manekina chodzisz w Poznaniu? :)
Z butami to i ja mam przeboje :) Najlepiej jak kupuję nie planując. Bo jak chcę kupić jakieś konkretne, to nie ma szans :)
UsuńFajne plany! :D
Raz byłam, nażarliśmy się z Frankiem jak dzikie świnie :P:P
Racja, najlepiej je kupić nie planując i dosyć często bywam w obuwniczym, oglądam sobie, przymierzam i wtedy owszem - mogłabym nowych sie dorobić, ale zapasów w butach nie robię; a potem szukam i bywa to problematyczne.
UsuńPlany fajne, ale koleżankę przeziębienie rozkłada i kto wie czy na chodzie będzie, oby tak.
Co do ostatniego... nie dziwię się :D ja po takim naleśniku zjedzonym w porze obiadowej nie mogę patrzeć na jedzenie do następnego dnia rano :P
Ja z kolei mam całe mnóstwo butów :P Ale i tak jak się coś fajnego trafi to kupuję - choćby na zapas.
UsuńTo mam nadzieję, że jednak plany wypalą..
My musieliśmy część wziąć do domu :)
Ja też mam dosyc sporo, bo po kilka par na każdą porę roku nie znajdzie, poza zimowymi które szybciej się niszczą reszta jest w dobrym stanie, bo odkąd pracuję to tylko skórę kupuję, więc trwalsze sa, a nigdy nie miałam szczególnych zdolności do psucia czy nawet reklamowania ;)) i właśnie dlatego nie kupuję na zapas, bo nie miałabym gdzie ich trzymać. Teraz układam karton na kartonie na górze dużej szafy, bo chyba by zajęły całą w przedpokoju :D
UsuńPowiem Ci, że w Piernikowie ta knajpka to jedna z najbardziej obleganych i bardzo lubiana :)
No fakt, zimowe zdecydowanie się szybciej niszczą.
UsuńJa też średnio mam je gdzie trzymać, ale jakoś zawsze da się jeszcze gdzieś upchnać :P
W Poznaniu chyba też - nie przechodzę tamtędy często, ale z tego co się orientuję, to popularne miejsce.
Taki mąż to skarb!
OdpowiedzUsuńMają więcej takich w Poznaniu? Będę za 6 tygodni więc mogłabym odebrać :D
:P Poszukam ;) 6 tygodni to jest trochę czasu, może się uda :D
UsuńPowiem szczerze, że tytuł mnie zaintrygował, ale pierwszy akapit rozwiał moje wątpliwości ;)
OdpowiedzUsuńFajny ten Twój Franek, bardzo dba i troszczy się o Ciebie :)) dobrze, że skorzystałaś z tego "zmuszenia" do zakupów, widać, że oboje jesteście z nich zadowoleni - Ty masz nowe nabytki, a Franek sprawił Ci niespodziankę, w dodatku zadbał o piękny wygląd swojej żony :)) same plusy :)
A zaraz z ciekawości poszukam tej kurteczki w internecie ;)
Tak, myślę, że potrafi być naprawdę fajny :) No właśnie tak sobie pomyślalam, ze szkoda z tej okazji nie skorzystać, bo nie wiadomo kiedy się znowu nadarzy :) A tak oboje mamy powody do zadowolenia :)
UsuńNa pewno znajdziesz :)
Ale masz fajnie z takim towarzyszem zakupowym. Mój mąż nie lubi się snuć po sklepach, jak ma coś kupić to wchodzi bierze i wychodzi ;) Za to jak on musi sobie coś kupić a nie wie za bardzo co wybrać to wtedy ja jestem mu niezbędna ;)
OdpowiedzUsuńFranek też nie lubi :P Ale ja też nie - tyle, że ja lubię coś nowego sobie kupić, a co za tym idzie, czasami musze na te zakupy się wybrać :D
UsuńFranek też się beze mnie na swoje zakupy ubraniowe nie ruszy ;)
Ja mogę się włóczyć długo po drogeriach i marketach spożywczych. W drogeriach schodzi mi na porównywaniu kosmetyków, w takiej Biedrze na zdecydowaniu się, jaki produkt chcę bardziej, bo tam podoba mi się większość artykułów. Jeśli chodzi o ciuchy, to jestem chora na myśl o zakupach w sklepie (ceny mnie powalają), dlatego wybieram sh, a od niecałego roku wybieram ciuchy ze sklepu siostry. Zdarza mi się pójść na zakupy ciuchowe, ale muszę mieć na to naprawdę ochotę, albo np wykończyłam wszystkie dżinsy, więc nie ma zmiłuj :D A jak mam coś przymierzyć, to w momencie mam dość :D
OdpowiedzUsuńA ja chyba ogólnie po sklepach chodzić bardzo nie lubię. Bywają oczywiście dni, kiedy się wybiorę do jakiejś galerii i tam mi schodzi - tu w księgarni, tu sobie biżuterię pooglądam.. Ale rzadko.
UsuńJa z kolei nie potrafię kupować w SH. Wiem, że można tam znaleźć fajne rzeczy, ale mnie to jakoś nie idzie. Ile razy coś oglądałam, to widziałam same szmaty - dosłownie :P Nic w czym mogłabym dobrze wyglądać. Podziwiam osoby, które potrafią sobie coś tam wyszukać ;)
Ooo w Empiku też mi długo schodzi, najgorzej jak zacznę jakąś książkę tam czytać, to potem wyjść nie mogę.
UsuńJa w takich wielkich sh nie lubię grzebać za ciuchami, wnerwia mnie wielkość i tłum ludzi, bardziej wolę te małe. Moja siostra potrafi wygrzebać super ciuchy, ja czasami chodzę i chodzę i nic :D
Mnie tylko denerwuje, że tam zazwyczaj mnóstwo ludzi :/
UsuńJa właśnie zawsze tak miałam, więc sobie odpuscilam ;)
normalnie takiego męża to tylko ze świeczka szukać! ;-)
OdpowiedzUsuńfajnie by było jak by mój mąż mnie tak wyciągnął na zakupy,a nie zawsze to ja musze jego ciągać;P
No przyznam, że to było dość miłe :)
UsuńNormalnie cud jakiś, mój facet nawet nie wie, co to kolor miętowy:))
OdpowiedzUsuńNie no, Franek może też niekoniecznie :P On tylko wie, że mu się ten kolor podoba - swoją drogą, muszę go zapytać, jaki to kolor wg niego ;)
UsuńTaki mąż to istny skarb!!! ;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNosz takiego to ze swieca szukac ;) Szczesciara.
OdpowiedzUsuńcześć:) Miło mi Cię u mnie gościć :)
UsuńPrzyznam, że świeczki nawet nie musiałam zapalać, ale chyba rzeczywiście mi się fuksło :D
Oj, to ja też z tych kobiet co nowy ciuch raz na pół roku kupuje, no chyba, że hurtem co czwartek he he (http://portia34.blogspot.com/2013/02/w-czwartki-poluje.html - dla tych co niewiedzą o co chodzi :).
OdpowiedzUsuń:) Ja własnie tak hurtem sezonowo :)
UsuńCzytałam akurat tę notkę :) Znalazłam Twój blog, chociaż jeszcze się nie zdążyłam odezwać ;)
haha mój na szczęście robi identycznie, wyłapie najlepsze ciuszki i jeszcze zapłaci za nie ;D hihi ;))
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że jaką mąż się nie popsuje :)) nie lubię robić zakupów ubraniowych, ale czasem trzeba niestety :D
Ja Frankowi nie pozwalam płacić ;) Ani nawet nie godzę się, żeby zapłacić za moje ubrania ze wspólnych pieniedzy, jakoś tak mi się to w rachunkach nie zgadza :P
UsuńNie no raczej to jest dobry model, który ma słuzyć na lata :P
Czyli mamy coś podobnego. Też nie znoszę ciuchowych zakupów.
OdpowiedzUsuńNiemniej jednak lubię mieć coś nowego :)
UsuńU mnie jest tak, że jak tylko mam coś nowego to szkoda mi to nosić. A, jak już się przekonam to noszę, aż do znoszenia ;)
UsuńO, to ciekawe. Ja nie mam nigdy takich odczuć, wręcz nie mogę się doczekać, gdy będe mogła coś nowego załozyć.
UsuńO tak ja też typową kobietą pod tym względem nie jestem. Nie znoszę zakupów, a centra handlowe staram się unikać szerokim łukiem. Jak już zdarzyło mi się wybrać z myślą o zakupie ciuchowym do sklepu to nic nie znajdowałam. Ubrania zwykle kupuję przypadkiem :D
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o centra handlowe to różnie ze mną bywa - czasami lubię sobie do nich wejść i połazić - ale niekoniecznie żeby zrobić zakupy. Raczej np coś zjeść albo załatwić (bo często w galeriach są nie tylko sklepy, ale też punkty usługowe)
UsuńU mnie też chyba trochę tak jest, że wiele ubrań mam zakupionych przypadkiem ;)
Muszę swojego na takie coś wyciągnąć :)
OdpowiedzUsuńPewnie, wyciągaj :)
UsuńHehe, fajny mąż, co tak się angażuje.
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że robimy zakupy w tych samych sklepach, byłam na zakupach tydzień temu i też mi się podobał ten miętowy płaszczyk, ale nie mierzyłam bo rozmiaru mojego nie było. Podabają mi się też czerwone, ale ostatecznie raczej zdecyduję się na jakiś popielaty i ożywię kolorową chustą.
Ja tak samo nie lubię zakupów, robię gdy mam braki w szafie i najlepiej też hurtowo. Na jakiś czas mam potem spokój.
Dawniej nie potrafiłam kupić sobie czegoś sama, ale ostatnio polubiłam samodzielne zakupy. Oczywiście fajnie jest, gdy ktoś doradzi, oceni, ale jak nie mam kogoś takiego pod ręką, to już potrafię podjąć decyzję polegając tylko na swoim wrażeniu :-)
Fajny ;) I mnie się chce wtedy lepiej wyglądać, skoro wiem, że docenia :)
UsuńBo to fajne sklepy są :) Płaszczyk widziałam, ale nie przymierzałam go - mam już jeden(czerwony), potrzebowałam czegoś trochę cieplejszego i ta kurtka właśnie taka jest. Ja jakiś czas temu postanowiłam sobie, że stawiam na kolorowe ubrania i na razie sie tego trzymam, moja szafa jest pełna kolorów tęczy ;)
Ja niby też potrafię, ale nie lubię tego. Czasami potrebuję obiektywnego spojrzenia, bo sama nie jestem w stanie do końca powiedziec, czy na pewno wszystko dobrze leży (z tyłu na przykład)
Właśnie ja ostatnio doszłam do wniosku, że dobrze by było gdyby we wszystkich sklepach były takie lustra jak w H&M, i zdecydowanie więcej światła! Bo strasznie ciemno jest wtych kabinach...
UsuńNo fakt, tam są fajne lustra, ale muszę przyznać, że właśnie w HM dwa razy coś kupiłam, a potem zwróciłam, bo po powrocie do domu sie okazało, że nie wyglądam tak dobrze :) Nie wem, może tam z kolei mają za dobre światlo :P:P Albo coś.. :)
UsuńTak, to może być wina światła, w najbliższym mi sklepie jest fatalne! I w sumie też niewiele mam stamtąd ubrań (2 bluzki chyba).
UsuńŚwiatło jednak jest naprawdę ważne. Najlepsze jest po prostu dzienne, ale jeszcze nie widziałam sklepu na świeżym powietrzu :P Pomijam stragany oczywiście ;)
UsuńNie przepadam specjalnie mierzyć,wybierać, kupować,( co innego mieć) a już za czymś konkretnym chodzić, to mnie przeraża, bo wtedy to już nic mi się nie podoba. Dlatego ciuchy kupuję przy okazji, jak jestem w mieście i mam czas na galerię, a wtedy odwiedzam: Zarę, Promod,Mango...i najczęściej z czymś wracam do domu.
OdpowiedzUsuńZ OM lubię robić zakupy, ale tylko dla siebie ;) Dla Niego to cały dzień trzeba zarezerwować, a i tak 99% tego co mierzył nie kupi...;) ja lubię szast prast i po zakupach,a On jakiś niezdecydowany i okropnie wybredny ;)
O właśnie - co innego mieć :) Ja też lubię efekt zakupów :) I lubię dobrze się ubrać. Ale samo łażenie, szukanie, mierzenie nie do końca mi pasuje. I masz rację - najgorzej jest szukać czegoś konkretnego.
UsuńSklepy, które wymieniłaś oczywiście znam, ale nie ubieram się w nich. Chociaż... w Promodzie ostatnio kupiłam sobie sukienkę :) Ale generalnie nie odnajduję się tam aż tak jak w innych sklepach.
Tak, kupowanie czegoś dla Franka też jest męczące :) A najgorzej, że czasami przymierzy coś, co mu się podoba, mnie tak srednio, ale mówię mu, żeby sobie kupił, bo przecież to on będzie w tym chodził, a on nie chce i wszystko się przedłuża :)
Z takim przymusem nie sposób się nie zgodzić! :))
OdpowiedzUsuńFajnie jest mieć takiego mężczyznę, który pomaga wybrać ciuchy, mój też, więc wiem o czym mówisz! :)
pozdrowienia!
Pewnie, nie ma co protestować :)
UsuńTo prawda, to bardzo fajne.
pozdrwiam również :)
ach, zakupy:)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam zakupy :) jakiekolwiek! Czy to jedzenie czy ciuchy...chociaż nie lubię sklepów typu Praktiker!
OdpowiedzUsuńWitaj :) Dziękuję za odwiedziny i komentarz :)
UsuńJa to nawet takie sklepy lubię - pod warunkiem, że nie oglądam w nich śrubek, tylko na przykład tapety na własną ścianę :)