Niewiele dzisiaj zostało z mojego pozytywnego nastawienia, które towarzyszyło mi w ostatnich tygodniach. Chyba nie wiedziałam tak naprawdę, co to wszystko oznacza. Nie pomagają zapewnienia Franka, że będzie dobrze i wszystko sobie poukładamy. W tej chwili jakoś nie potrafię w to uwierzyć. Chyba tak naprawdę po raz pierwszy uświadomiłam sobie, że już nic nie będzie takie samo, że kończy się coś bardzo ważnego i znowu mam myśli, że na dobre opuściło mnie to poczucie szczęścia, które towarzyszyło mi przez długi czas - ostatni raz w pierwszych dniach tego roku. Jestem przerażona i załamana świadomością, że przede mną tak naprawdę ostatni "normalny" tydzień. Później wszystko się zmieni.
Echh, lepiej pójdę już spać. Przynajmniej tyle dobrze - jedna nieprzespana noc i teraz jestem wykończona. Na tyle, że stępiło to moje odczuwanie i wysuszyło kanaliki łzowe. Teraz myślę tylko o tym, żeby przyłożyć głowę do poduszki i pogrążyć się w błogim śnie. Szkoda, że jutro trzeba będzie się z niego obudzić.
(?) Margolko trzymaj się i nie dawaj duuża buźka:****
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńTrzymam za Was mocno kciuki. Poukłada się, pamiętaj, że nie jesteś sama:* Życzę Ci dużo sił i odrobiny optymizmu!:*
OdpowiedzUsuńPrzyda się, bo na razie jestem wszystkim mocno zmęczona i zestresowana.
UsuńHm... W takim razie życzę Ci mocnego i pokrzepiającego snu. I oby jutro obudziło Cię w dużo dużo lepszym, bardziej pozytywnym nastroju.
OdpowiedzUsuńTamtej nocy naprawdę spało mi się dobrze - to była jedna z ostatnich nocy tak dobrze przespanych, bo ostatnio to już niestety różnie bywa.
UsuńJa też boję się życiowych zmian, wbrew horoskopowi dla Bliźniąt. Ale w sumie zmiany zwykle mi wychodziły na dobre...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że i nam tak wyjdzie..
UsuńPrzytulam!
OdpowiedzUsuńWypoczęłaś? :) Mam nadzieję, że po dobrej nocy i humor lepszy wrócił i dobre nastawienie :)
OdpowiedzUsuńByło trochę lepiej, ale obawiam się, że teraz już ciągle towarzyszyć mi będą emocjonalne huśtawki.
UsuńKończy się coś bardzo ważnego, ale jednocześnie zaczyna się coś, co nie będzie mniej istotne, bo to wciąż Wasze wspólne życie. Wiem jak się takie zmiany przezywa i tak naprawdę żadne słowa pocieszenia tutaj nie pomogą, po prostu trzeba przetrwać trudniejszy czas aby potem mogło być lepiej. Wiem, że sobie poradzicie, Ty też wiesz, chociaż teraz łatwo na pewno nie będzie;*
OdpowiedzUsuńNie będzie.. Nie jest. Ten brak spokoju mnie dobija, naprawdę. A to przecież dopiero początek i najgorsze przed nami.
UsuńDasz radę kochana, to co nowe i nieznane jest zawsze trochę straszne, ale nie takim wyzwaniom stawiałaś już czoła. A poza tym, masz w tym wszystkim ogromne wsparcie Franka. Będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję.. Bo na razie jakoś w ogóle tego nie czuję niestety.
UsuńMasz rację, różnie już w życiu bywało, ale szczerze mówiąc, to chyba jednak jest największe wyzwanie, jakie dotychczas miałam przed sobą.
Im bliżej godziny zero, tym emocje większe i wielkimi krokami nadchodzi ten moment zmian... Wiem, że łatwo się mówi - poradzicie sobie i dacie radę, gdy taka mieszanka uczuć w środku, bo lekko nie będzie, ale z czasem coraz lepiej :*
OdpowiedzUsuńOby.. Na razie jeszcze nie widzę tej świetlanej przyszłości.
Usuńnieznane zawsze przeraza, ale pozniej zazwyczaj okazuje sie, ze nie taki diabel straszny :)
OdpowiedzUsuńPewnie tak, niemniej jednak teraźniejszość jest przerażająca.
UsuńOj Margolka nie jest dobrze, widzę. Ale zupełnie nie wiem jakich użyć słów pocieszenia, może tylko to, że nigdy nie jest tak źle jak nam się wydaje.
OdpowiedzUsuńWiesz, są takie sytuacje, kiedy po prostu nie da się pocieszyć - a i ja nie oczekuję tego od Was. Wiem, że muszę się z tym wszystkim po prostu uporać.
UsuńDziękuję.
Wiesz Kochanie - myślę, że najważniejsza w tym wszystkim jest świadomość, że to zupełnie naturalne mieć tyle wątpliwości przed tak wielką zmianą w życiu.
OdpowiedzUsuńJa dopiero teraz - po półtora roku - zaczynam zupełnie świadomie się cieszyć z porzucenia Irl na rzecz Pl :-)
Właśnie jestem w Poznaniu gdybyś jednak chciała się spotkać.
A na razie przytulam do serduszka i jestem z Tobą myślami...
Tak, zdaję sobie sprawę z tego, że to naturalne, ale i tak - przede wszystkim bardzo trudne. I męczące. Nie przypominam sobie, kiedy ostatnio byłam tak zestresowana jak w ostatnich dniach. CHciałabym bardzo, żeby wszystko się jakoś ustabilizowało.
UsuńJak wiesz, nie było to spotkanie niestety możliwe... :(
Dziękuję!
głowa do góry,nie daj się żadnemu czarnowidztwu...
OdpowiedzUsuńStaram się..
UsuńNa drugi dzień wszystko nabiera innego koloru, dystansu do sytuacji. Myślę, że u Ciebie też tak jest.
OdpowiedzUsuńTo prawda, było lepiej. Chociaż teraz w ogóle nie mam dobrego czasu, więc te kolory nie są szczególnie pozytywne.
UsuńZdecydowanie nie ma nic fajnego w takiej niepewności kolejnych dni, nawet jeśli wiemy co nas czeka. Ale zawsze nieznane, czy to, przed czym się wzbraniamy wygląda źle zanim faktycznie nastąpi. Oby to, co ma przyjść szybko okazało się pozytywne.
OdpowiedzUsuńJakie to będzie, pewnie okaże się dopiero za kilka tygodni/miesięcy - a pewnie w ostatecznym rozrachunku nawet lat. Ale tak naprawdę najbardziej boję się teraźniejszości niż przyszłości, bo co do tej drugiej, wydaje mi się, że się wszystko ułoży. Tylko teraz będzie trudno.
UsuńPozostaje tylko wierzyć. Wiara czyni cuda ^^
OdpowiedzUsuńOj wierzę, wierzę, ale nie jest łatwo :)
UsuńNie wiem o co dokładnie chodzi ale trzymaj się kochana:P
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńMożna tylko powiedzieć: trzymaj się, o cokolwiek chodzi, jakoś sobie wszystko poukładasz.
OdpowiedzUsuńDzięki!
Usuńech..cokolwiek się dzieje, musi się ułożyć ;**
OdpowiedzUsuńMusi..
UsuńNieznane zawsze trochę nas przeraża, ale koniec końców najczęściej okazuje się, że zmiana nie była aż tak straszna. Choć nie wiem o co chodzi to macie siebie i na pewno sobie poradzicie!
OdpowiedzUsuńZ perspektywy czasu możliwe, że tak będzie, ale póki co, wszystko jest przerażające.
UsuńAż tak kiepsko?
OdpowiedzUsuńNo, nieciekawie.
UsuńPrzetrwasz. Wiesz, ze wszystko mija. A zmiany to Twój- Wasz wybór, więc teraz pozostała konsekwencja. To naturalne, ze są gorsze dni, zmienne nastroje, w końcu żal za "starym" to naturalna rzecz, jak obawa przed "nowym".
OdpowiedzUsuńWiem.. Tylko kiedy minie? Na razie średnio się w tym wszystkim odnajduję, a przecież to dopiero początek.
UsuńKochana, co się dzieje? Napisz coś więcej, bo jedyne co możemy to domyślać się o co chodzi i powiedzieć, że będzie dobrze... Z jednej strony - na pewno będzie dobrze, ale z drugiej chciałabym móc Cię jakoś bardziej wesprzeć, niż tylko takim gadaniem...
OdpowiedzUsuńPo prostu nie czas na to. Nie mam kiedy pisać, a to nie są sprawy, które chciałabym załatwiać po łebkach.
UsuńŻycie kołem się toczy i potrzebne są te gorsze dni by móc docenić to co dla nas cenne.
OdpowiedzUsuńOczywiście, gorzej, kiedy się cały czas doceniało to, co było.
Usuńja też mówię, że jakoś to sobie poukładacie i będzie dobrze. a jak już dwie osoby to mówią (ja i franek, i pewnie wszystkie inne wspierające cię blogerki) to tak musi być. trzymaj się ciepło :*
OdpowiedzUsuń;) Dziękuję! :)
UsuńŻycie doświadcza nas na wiele sposobów, ale ważne, żeby być w takich sytuacjach razem. Niestety każda sielanka kiedyś ma swój kres i trzeba się zmierzyć z problemami.
OdpowiedzUsuńStaramy się.
UsuńKochana, jesteś silną babką, poradzisz sobie nawet z taką rewolucją życiową. Ale wiem, że potrzebujesz czasu, że nie można tak z dnia na dzień uznać, że to dobra decyzja i zacząć się cieszyć tym wszystkim, co takie nowe. Trzymam kciuki, żebyś jak najszybciej nauczyła się czerpać z tego radość :*
OdpowiedzUsuńNie można niestety i pewnie jeszcze długo potrwa, zanim będę mogła to stwierdzić (obym w ogóle uznała!) Na razie wszystko mnie męczy i trochę przeraża.
UsuńNie poddawaj się! Zmiany są trudne ale czasem nieuchronne.
OdpowiedzUsuńDobrze, że macie siebie!
3maj się!
Bardzo trudne niestety...
UsuńDziękuję!