*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

wtorek, 8 lipca 2014

Inny smak piłki.

Bardzo rzadko mi się to zdarza - żeby nie napisać, że nigdy - żebym z takimi odczuciami wracała z weekendu :( Żal mi, bo wiele rzeczy poszło nie tak, jak powinno.Z perspektywy czasu żałuję, że choć wiedziałam, czego się spodziewać, nie przygotowałam się na to lepiej, a wręcz nastawiłam się nieco negatywnie. Jestem zła na siebie i jest mi trochę przykro, mimo, że wszystko jest niby w porządku. Ale ja nie lubię po prostu takich sytuacji. Ech, muszę chyba zmienić temat.

O Mundialu jeszcze w tym roku nie było! A przecież zawsze przy takich piłkarskich okazjach ten temat się u mnie na blogu pojawia :)) A tu już mistrzostwa prawie się kończą, mamy półfinały a ja pół słowa nie wspomniałam. 
W tym roku Mundial ma inny smak. I to nie tylko dlatego, że nie ma smaku żółtego Reddsa, po którym nadal mam żałobę, ani nie dlatego, że nawet, gdyby Reddsa nadal produkowali, to i tak nie mogłabym go wypić. Swoją drogą - zawsze mówiłam, że jeśli kiedyś będę w ciąży to najbardziej będzie mi brakowało piwa! Dziewczyny (zazwyczaj w rodzinie Franka, bo tak poza tym, to nie mam za bardzo styczności z ciężarnymi), które miały już ciążę za sobą twierdziły, że w ogóle się o tym nie myśli i że gadam głupoty. Cóż, może one nie myślały! Ja piwo bardzo lubię i choć nie piłam z jakąś wielką regularnością, to denerwuje mnie, że teraz nie mogę ot tak, po prostu się napić i muszę zadowolić się niuchem z kufla Franka :) Pachnie bosko! :) Wracając jednak do mundialowego smaku -  doskwiera mi, że mecze są późnym popołudniem a teraz już tylko późnym wieczorem i to też powoduje, że nie jest tak, jak zawsze było, bo często drugą połowę oglądam już śpiąc :) Poza tym, nie było upałów, a te też zazwyczaj kojarzyły mi się z tym świętem piłki. Pomijam już to, że z tymi mistrzostwami już zawsze będzie mi się kojarzyła historia Wielkiej Brytanii, bo w 2006 roku to właśnie przy meczach uczyłam się na egzamin :) Zdałam na 5 ;) Śmiejemy się z Dorotą, że to dlatego, ze oglądałyśmy je bez głosu - w każdym razie tak właśnie doradziła Dorota swoim studentom, którzy tłumaczyli jej się z nieprzygotowania tym, ze oglądali do późna mecz :))
No inny smak ma ten Mundial. Ale to pewnie dlatego, że wszystko wokół mnie tak bardzo się zmieniło...

Niemniej jednak nadal lubię te mistrzostwa, mimo, że... Cóż, chciałoby sie napisać, że nie lubię piłki nożnej, ale nie wiem, czy to się nie wyklucza z tym pierwszym :D W każdym razie, przy żadnej innej okazji meczów nie oglądam, a Euro i Mundial tak. Myślę, że jestem pod tym względem wymarzoną żoną dla Franka, bo nie dość, że mu nie marudzę i nie jestem nadąsana, że ośmielił się obejrzeć mecz, to oglądam razem z nim - nawet jeśli przysypiając ;) Nie mam Frankowi za złe nawet tego, że piłkę kopaną ogląda także "poza sezonem" i na przykład w środy nie mogłam oglądać Bitwy o dom, bo leciała Liga Mistrzów :) Jak nietypowa niewiasta, mimo wszystko potrafię zrozumieć, że on po prostu lubi piłkę nożną (choć nijak nie potrafię zrozumieć za co :)) i cieszę się, że nie jest to jakieś fanatyczne uwielbienie :) A na czas mistrzostw czuję się nawet taka wtajemniczona i lubię to wspólne zasiadanie przed telewizorem albo wysyłanie Frankowi smsów z wynikiem, kiedy akurat musi być w pracy.

I jak zawsze, trochę mi szkoda, ze Mundial dobiega końca (chociaż oczywiście, gdyby odbywał się częściej lub trwał dłużej, to już nie byłby dla mnie atrakcją - żadnej Ligi Mistrzów ani rozgrywek ligowych nie oglądam ani się nimi nie interesuję), mimo, że te ostatnie mecze nie są z udziałem drużyn, za które trzymałam kciuki. O właśnie! To też właśnie świadczy o tym innym smaku niż zwykle! Wyjątkowo w tym roku niemal każda drużyna, za którą trzymałam kciuki przegrywała! Nie wiem, chyba straciłam swoją moc przynoszenia szczęścia :D

43 komentarze:

  1. Jedną z bardzo nielicznych wad mojego ślubnego jest to, że żaden z niego kibic! Wszystkie mecze muszę oglądać sama... Bo ja piłkę nożną od dzieciaka lubię i już!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to szkoda, zawsze razem raźniej się ogląda, kiedy można skomentować :) Fakt, chyba też bym uznała to za wadę, gdyby Franek się piłką wcale nie interesował, no jakoś tak by mi to nie pasowało :)

      Usuń
  2. Ja jakoś meczy tym razem nie oglądam pilnie, właśnie przez te godziny transmisji, ale ubolewam nad tym, że żadna drużyna z Ameryki Płd. się nie utrzymała. Oczywiście z racji kierunku właśnie im kibicowałam, a tu Niemcy wykluczyli Brazylię :|
    Podobnie mam z siatkówką. Klubowych rozgrywek nie oglądam w ogóle. Natomiast jeśli jest Liga Światowa, ME, MŚ, to siedzę jak na szpilkach, przeżywam, krzyknę nawet i się wkurzam. Siatka podoba mi się bardziej za to, że akcja jest szybsza. A jak graja panowie, to w ogóle ekspresowa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurde! Przecież Argentyna jest i dziś grają :D

      Usuń
    2. No właśnie! Od razu jak przeczytałam Twój komentarz, to sobie pomyślałam, że przecież jeszcze Argentyna została :))) Ale nie zdążyłam napisać, bo mi net w domu nagle przestał działać.
      A jak Hiszpania nie wyszła z grupy to płakałaś? :)) Ja ogólnie jestem dość niezadowolona z tych mistrzostw, zostały same drużyny, których nie lubię (no, w zasadzie tylko ta Argentyna się ostała, chociaż Messi mnie wkurza, ale ogólnie na samym początku powiedziałam, że im kibicuję).

      Ogólnie to ja też wolę siatkówkę - zdecydowanie. No i nigdy nie zapomnę jak się wybrałyśmy z dorotą na LŚ do Wrocławia w 2010 :)) Co za atmosfera!

      Usuń
    3. O tej 7 jeszcze nie myślałam zbyt dobrze, bo kilka minut wcześniej wstałam ;) Jakoś mnie nie zaskoczyło to, że Hiszpania odpadła. Serio ;) Natomiast od początku chciałam żeby Brazylia była w finale. Nie wyszło :| Messi większości wychodzi bokiem, chyba, że ktoś jest zagorzałym fanem Barcy, jak mój kolega z grupy, który szczerze nie znosi Realu :P

      Byłaś????? Aaaale zazdroszczę! Ja chciałam się wybrać na rozgrywki grupowe MŚ, ale na Polaków wszystko wykupione, na półfinały i finały również :| Już bym nawet przebolała cenę biletu :D

      Usuń
    4. :)) O, to trzeba było obstawiać :P Ja byłam zaskoczona - zwłaszcza, że odpadli w takim stylu. Jak dla mnie to porazka na całej linii :)
      A ja Brazylii nie kibicowałam :( Nawet nie chciałam żeby wyszli z grupy - tak naprawdę byłam za nimi tylko wczoraj, bo Niemcom nie kibicuję nigdy :)

      Byłam! Świetnie było! Bilety owszem, drogie - o ile dobrze pamiętam, to chyba za 110 zł, ale naprawdę warto bylo i myślę, że czasami warto wydać te pieniądze (oczywiście, jeśli się człowiek tym interesuje) Ale faktycznie, trudno jest je dostac.

      Usuń
    5. Obstawiał mój brat fazę grupową, bo akurat był w domu, jak się rozpoczęła :D Hiszpania faktycznie dała ciała. Ale znowu słyszałam jakąś wypowiedź i wynikało z niej, że żadna (chyba) drużyna nie obroniła tytułu na kolejnym mundialu, a ta jej świetność, siła itp kończy się po tych kilku latach od wygranej.

      Mam nadzieję, że następnym razem uda mi się dostać bilety :D Co prawda jak oglądam w domu, a się wkurzę, to przełączam, a tam raczej nie wyjdę z hali :D

      To co, w niedzielę kibicujemy Argentynie? :D :D :D

      Usuń
    6. No a jak! Nie ma innej opcji, niech wykonczy tych czarnych! :P

      A Hiszpania nie była podwójnym mistrzem świata? Tak jakoś mi się wydawało.. Ale faktycznie, to byłoby aż osiem lat, to coś za dlugo :) W każdym razie w ostatnich latach tak dobrze im szło, ze ja jestem zaskoczona tym, że odpadli już na tym poziomie - toż to prawie poziom Polski :D

      Wiesz, śmiem twierdzić, że atmosfera na takim meczu jest tak niesamowita, że gra chwilami staje się sprawą drugorzędną - o dziwo! Wątpię więc, że chciałabyś wychodzić :)

      Usuń
    7. Będę za nich trzymać kciuki, chociaż przeczuwam, że nasi sąsiedzi wygrają :|

      W 2006 wygrały Włochy, aż sprawdziłam :D No wiesz, to było wiadome, że kiedyś dorównamy poziomem do Hiszpanii :D Widać wypalili się, a ponoć mają już też "starą" drużynę. Ja się na tym nie znam, oglądam bardziej w celu rozrywkowym.

      Usuń
    8. No ja niestety też tak czuję. Z tego względu wczoraj trochę liczyłam na Holandię (mimo, ze normalnie nigdy im nie kibicuję), bo wydawało mi się, ze tylko oni mogą ewentualnie ich zatrzymać.. No ale cóż, zobaczymy.. Może ten cały Messi wreszcie zasłuży na to, zebym go polubiła jednak :D Obiecuję, ze jak wygrają, to się postaram!

      O tak, pamietam ten finał :))) W ogóle tamte mistrzostwa pamiętam. Jak Zidane z główki dał jakiemuś Materacowi z Włoch :P Tak, ja tez aż tak się nie znam, ale właśnie też takie opinie słyszałam.

      Usuń
    9. Smutno mi :( chociaż mecz strasznie fajny, nie nudny. Ale no.... wynik powinien być odwrotny.

      Usuń
    10. Doskonale Cię rozumiem :( Jeszcze do tego jestem zła!
      A w ogóle to zawsze jestem zła, jak gol pada w końcówce dogrywki, to już chyba wolę karne :/

      Usuń
    11. Zła na wynik meczu, czy coś innego?
      No ja strasznie nie chciałam żeby gol padł podczas meczu i dogrywki. Jakby Niemcy wygrali w karnych, to bym na nich psioczyła, że nie potrafili w podstawowym czasie, a teraz nie mam na co narzekać :|

      Usuń
    12. Na to, że Niemcy wygrali, więc mozna powiedzieć, że na wynik :) Ale w ogóle ten Mundial był do kitu pod tym względem - prawie w kazdym meczu przegrywała drużyna, której kibicowałam :/
      Ja chciałam, zeby padł, ale ze strony Argentyny ;)
      A Messi też mnie wkurzył w tej ostatniej akcji - wiadomo było, że z takiej odległości nie trafi, ale musiał gwiazdorzyć i zamiast dośrodkowywać, próbował sam strzelić.

      Usuń
    13. Aaaaa, to rozumiem. Ja poszłam spać, w 110 minucie wyłączyłam telewizor. W nocy się obudziłam i przeczytałam smsa od koleżanki i wiedziałam kto wygrał. Rano wychodzę z pokoju i na cały głos "za*rane szwaby" :D dałam sobie upust, delikatny ;) Więc tej akcji nie widziałam, ale wiele możliwości zaprzepaścili, kwestia centymetrów.

      Masz może takie wrażenie, że większość reprezentacji Niemiec, to lalusie? :)

      Usuń
    14. Przegapiłam ten komentarz, nie wiem dlaczego :/
      Ja też nie widziałam tej akcji! Leżeliśmy w łóżku i w drugiej połowie na zmianę przysypialiśmy - raz ja, raz Franek, ale zwykle tak się zdarzało, że ktoś czuwał, a jak komentator podnosił głos ze względu na emocje, to się i tak budziliśmy. I tak patrzyłam na 107 minutę a potem nagle z Frankeim patrzymy - 117 minuta i 1:0! Nie mogliśmy uwierzyć.

      Tak, mam takie wrażenie. I w ogóle jakieś te gęby mają takie...

      Usuń
    15. Hahahaha, musieliście mieć nieźle zdziwione miny :D

      Takie...? Zbyt delikatne? :)

      Usuń
    16. Najbardziej zdziwieni byliśmy, ze akurat w takim momencie się nie obudziło żadne z nas a wcześniej cały czas wszystkie akcje widzieliśmy, choćby na zmianę.

      Noo, takie niemieckie :P Nie wiem, jak dla mnie to jakieś brzydale są. I masz rację są chyba też zbyt delikatne ;)

      Usuń
  3. Dla mnie piłka jest niestrawna bez względu na to jakie smaki oferuje;)) Ulżyło mi dziwnie gdy przeczytałam, ze to już się kończy, chociaż w tym roku nie zdążyłam się nawet wkurzyć, bo MW obejrzał może 2 mecze na samym początku, po czym sam się tym znudził;) Euro zdecydowanie gorzej przechodził;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie tak na co dzień piłka po prostu nie przeszkadza - nie zgadzam się na pewno z tym, że to taki kultowy sport itp, bo uważam, że w dużej mierze jest przereklamowany, ale takie imprezy traktuję podobnie jak np. olimpiadę, czyli jako wydarzenie :) I lubię je śledzić. Ale tak normalnie w sezonie rozgrywek ligowych nie przeszkadza mi wcale, że Franek chce sobie od czasu do czasu jakiś mecz obejrzeć.
      To rzeczywiście ciekawe, że mimo wszystko Ci ulżylo, chociaż można powiedzieć, że sprawa Was nie dotyczy :)

      Usuń
    2. Teoretycznie nie dotyczy, ale praktycznie w każdej chwili mógł stwierdzić, ze jednak jakiś mecz koniecznie musi obejrzeć psując mi tym samym wieczór;p Ponieważ się nie orientuję w tym całym mundialu, nigdy nie wiem czy mnie czymś takim nie zaskoczy. Coś na zasadzie "nie znasz dnia ani godziny". Zapewne stąd ta ulga;p

      Usuń
    3. Aaa, teraz rozumiem. No tak, rzeczywiście w takim napięciu przez cały czas zyć, to nic dobrego :)) No to się nie dziwię:)
      W takim razie pocieszę/uprzedzę Cię, że jeszcze tylko dzisiaj, w sobotę i w niedzielę finał :)) Jak MW nie zapragnie oglądać finału, to masz spokój na kolejne dwa lata ;)

      Usuń
    4. Już ja się postaram by w niedzielę miał ciekawsze zajęcia;p

      Usuń
    5. Tak sobie właśnie pomyślałam, że jak te mecze wypadają w sobotę i niedzielę, to MW nawet sobie o nich nie przypomni, bo będzie zaabsorbowany czymś innym :)

      Usuń
  4. Dla mnie piłka nożna mogłaby nie istnieć i cieszę się, że wybrałam sobie takiego Męża, który też za tym sportem nie przepada - w tym roku obejrzał jak dotąd jeden mecz, a ja żadnego :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie też mogłaby nie istnieć, bo się aż tak nią nie zachwycam, ale skoro jest, to bardzo mnie ciezsy, że są takie imprezy jak Mudial albo Euro, bo bardzo lubię to oglądać :) Natomiast jeśli chodzi o Franka, to chyba jednak się cieszę, że lubi piłkę ;) To mi jakoś bardziej pasuje :)

      Usuń
  5. Znam dziewczynę, która też mówiła, że ma ochotę na zimne, gorzkie piwo latem, ale ze względu na ciążę musi się obejść smakiem, także nie jesteś wyjątkiem :)

    Mnie tam jakoś ten Mundial, ani ziębi, ani parzy ;) Każdemu mówię, że gdyby nie google to w ogóle nie wiedziałabym, że jakieś mistrzostwa są ;D O wiele bardziej przeżywałam Mistrzostwa Europy, które odbywały się u nas 2 lata temu. Z rozrzewnieniem wspominam 2002 rok, kiedy to oglądałam mecze ze względu na piłkarzy. Moimi faworytami wtedy były: Portugalia i Holandia.

    W sumie szkoda, że Polska nie posiada jakiejś reprezentacyjnej reprezentacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W moim przypadku to nie chodzi nawet o to, że akurat mam taką ochotę ani o to, że jest lato, tylko w ogóle, że lubię piwo albo wino i denerwuje mnie, że teraz muszę z tego rezygnować :)

      Ja w ogóle lubię tego rodzaju wydarzenia - niezależnie od tego, czy to Euro, Mundial, czy może Olimpiada. Lubię atmosferę i dobrą (zazwyczaj grę). Ale rozumiem, że kogoś to może nie interesować, choć może trochę mniej rozumiem poirytowanie w tym czasie, bo ja mam tak, że jak coś mnie nie interesuje, to nie zwracam na to uwagi :)

      Usuń
  6. Mam tak samo! Też zawsze, ale to zawsze oglądam zarówno Euro, jak i Mundial. Inne imprezy czy rozgrywki mnie nie interesują, ale te uważam za jakiś rodzaj święta, jak Olimpiada, więc sądzę, że należy to śledzić :) Mało tego, sprawia mi to przyjemność. TTym razem ominęłam może zaledwie kilke meczy na samym początku, ale to tylko ze względu na to, że byłam poza domem i nie było możliwości ich obejrzenia. Z M. prowadzimy nawet tabelę wyników ;)
    A jeśli chodzi właśnie o M., to On, mam wrażenie, jest czasem mniej zainteresowany niż ja. To ja przypominam 'dzisiaj mecz', to ja wysyłam sms-y z wynikami kiedy nie mógł oglądać. Ligi Mistrzów nie śledzi, bo piłka Go śerdio interesuje. To ja mam jakieś takie większe zrywy. Zawsze po Euro czy Mundialu jestem tak nakręcona, że w głowie świta mi pomysł, by i Ligę oglądać :P Szybko mi jednak przechodzi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam bardzo podobne podejście do Euro i Mundialu - też traktuję je, jak swego rodzaju święto - zdarza się jednak stosunkowo rzadko, trwa tylko miesiąc, więc uważam, że jest się czym interesować :)
      Ja nie oglądałam niektórych meczów, które rozgrywane były o północy, a te z 22 musiałam przerywać, bo chciało mi się spać.
      Franek interesuje się piłką - może nie jakoś fanatycznie, ale mecze LM ogląda, choć nie wszystkie - raczej te, które go faktycznie interesują.

      Usuń
  7. my z P. nie ogladamy meczy. On jedyne mecze jakie lubi to te rozgrywane z kolegami na PS. Ja z kolei uwielbiam mecze na zywo- atmosfera jest cudowna.
    Jejku jak ja w zeszle wakacje marzylam o piwie. Upaly. Goraco. Ciagle mdlosci, a mi sie zdawalo ze tylko piwo by mi pomoglo;p Teraz po roku czasu alkohol mogby dla mnei nei istniec ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt, że na zywo atmosfera na meczach jest niesamowita, choć uważam, że najlepiej to widać na meczach siatkówki :)

      Nie wiem, czy dojdę do takiego momentu, kiedy stwierdzę, że piwo, czy wino mogłoby dla mnie nie istnieć :) Zwłaszcza piwo :) Za bardzo je lubię i to nie jest kwestia zachcianki :)

      Usuń
  8. To ja wczoraj jak zobaczyłam wiele komentarzy na facebooku z wynikami Brazylia-Niemcy dopiero sobie uświadomiłam, że te mecze w tv to nie zwykłe mecze były tylko mistrzostwa:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I nie zdziwiło Cię, ze ich tak dużo? :))

      Usuń
    2. Trochę dziwiło, przeszło mi przez głowę, że może jakaś olimpada czy coś, ale stwierdziłam, że nie możliwe bo przecież nie dawno chyba jakaś była.

      Usuń
    3. Haha :)) Ale w sumie specjalnie mnie to nie dziwi, myślę, że gdybym ja się czymś nie interesowała, to byłabym tak samo niezorientowana, jak Ty :)

      Usuń
  9. no to mamy podobnie :) ja tez poza sezonem mistrzowskim na mecze patrzec nie moge (pilki noznej, bo na siatkowke to ja patrze bardzo chetnie). A wczorajszy polfinal to juz byl po prostu miod na moje oczy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja może nie aż tak, że patrzeć nie mogę, ale kompletnie mnie to nie interesuje i uważam, że oglądanie rozgrywek ligowych jest zupełnie bez sensu :) A siatkówka jest naprawdę fajna!
      Mnie jednak wczorajszy mecz się nie podobał - prawdę mówiąc po pierwszej połowie wyłączyliśmy, bo wiedzieliśmy, że już nic ciekawego się wydarzyć nie może :)

      Usuń
  10. A już myślałam, że ja im pecha przynoszę, bo komu kibicuję to odpada. Nie sprawdziło sie to niestety wczoraj, bo kibicowałam Niemcom, chcąc zwycięstwa Kanarkowych. A dziś, no cóż będę kibicować Holandii, bo Argentyna nie poradzi sobie z Niemcami w finale. Ciężkie jest życie kibica w tym kraju, bo kibicować musi obcym nie swoim, dobrze, że siatkarze nie tylko więcej radości dostarczają ale i wyglądają lepiej, bo nawet jak przegrywają, to chociaz oko człowiek pocieszy. Nie martw się, że mundial się kończy, bo za niewiele ponad miesiąc MŚ w siatkówce i wierzę, że nasza reprezentacja dostarczy nam pięknych emocji. A na wielkiego piwnego bóla możesz się napić Radlera. Procentów nie ma więc nie zaszkodzi, mnie lekarz nie zakazywał. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Widocznie ten Mundial tegoroczny jakiś dziwny, że nas w ogóle nie chce słuchać! O, to ja tak samo właśnie kibicowałabym Argentynie, ale nie chcę, żeby Niemcy wygrali, a też wydaje mi się, ze Holandia ma jeszcze szansę z nimi wygrać.
      I mam podobne wrażenia odnośnie siatkówki i myślę, że te emocje będą jeszcze większe niż teraz :))
      Niee, Radler to jednak oranżada, nie piwo :) Chciałam nawet raz, ale stwierdziłam, że tylko się zasłodzę i zagazuję :)))
      Pozdrawiam również!

      Usuń
  11. od szkoły podstawowej uwielbiam zasiadać przed telewizorem i oglądać mecze piłki, zaraziłam się miłością do piłki od mojego ojca, chrzestnego i kuzynów, nie mam jednak niestety za dużo czasu na oglądanie footballu, ale doskonale rozumiem roziskrzone oczy facetów na dźwięk słowa: piłka bo sama tez mam takie przy dobrym meczu...
    Jutrzenka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właściwie też potrafię zrozumieć tę fascynację, choć może ja aż tak wielką fanką nie jestem :) Ale jak jest dobry mecz, to zdecydowanie rozumiem rozemocjonowanie :)

      Usuń