*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

wtorek, 22 października 2013

Przeprowadzeni

Jesteśmy już przeprowadzeni. Właściwie nawet sprawnie nam to poszło. Miałam doskonały pomysł, żeby z pracy pożyczyć wózek i dzięki temu samochód rozpakowywaliśmy za jednym zamachem - ewentualnie dwoma. Nie wyobrażam sobie ile kursów musielibyśmy zrobić, bez tego wózka. A właściwie sobie wyobrażam, bo pamiętam jak to było ostatnio.
Wczoraj oddaliśmy klucze i dostaliśmy zwrot większej części kaucji. W przeciągu miesiąca powinniśmy dostać resztę oraz częściowy zwrot opłaty za wynajem.
Za nami pierwsza noc w nowym mieszkaniu. Mam mieszane uczucia. Mieszkanie jest bardzo fajnie urządzone i ma dość wysoki standard, ale nie mam takich pozytywnych przeczuć, jak w przypadku tego, z którego się wyprowadziliśmy :( Jak na razie próbujemy jakoś ogarnąć te wszystkie kartony i torby. Mam wrażenie, że ostatnio było jakoś łatwiej, mimo, że byłam sama.
Miejsce jest fajne i mam nadzieję, że jednak się zaaklimatyzuję, ale na razie część rzeczy mi przeszkadza - na przykład wielkie łóżko z bardzo miękkim materacem, w który się zapadam. 
Nie było źle, ale mam nadzieję, że kolejne dni będą coraz lepsze. A jeszcze większą nadzieję mam na to, że to tylko przez moje nastawienie coś mi nie do końca pasuje i że mi się to odmieni. 
A tymczasem znikam, bo pracę powoli kończę, a w domu jeszcze nie mam internetu.
Dzisiaj przyjeżdża Dorota, na chwilę tylko, bo jutro już wraca. Ale cieszę się bardzo, ostatnio pomogła mi uporać się z dołem, może teraz też tak będzie. Przez ostatni miesiąc nasz kontakt trochę się zdezintensyfikował, bo ona miała obronę i zaczynała nową pracę, ja tyle na głowie. Ale napisała mi wczoraj "Kupiłam na jutro bilet :) mega się cieszę że cię zobaczę :*" - i od razu wywietrzały mi z głowy smutne myśli na temat tego, że może się jednak oddalamy od siebie? Franek się zawsze ze mnie śmieje, gdy się z nim dzielę swoimi obawami :)