*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

poniedziałek, 21 marca 2016

Tak żeby dać znać...

Napisałam notkę, ale stwierdziłam, że i tak nic z niej nie wynika. Napisałam jeszcze raz. I było jeszcze gorzej :) Może więc do notek niczego nie wyjaśniających wrócę innym razem, teraz napiszę tylko, że z tym porwaniem to Polly chyba miała rację :) W dodatku sprawcami byli chyba kosmici. Tak się trochę czuję, bo mam wrażenie, jakbym cały ten miesiąc miała wyjęty z życiorysu!

Chyba wróciłam. Tak mi się przynajmniej wydaje. I nie chodzi mi teraz o bloga - to wyjdzie w praniu. Mam na myśli swoje własne życie, z którego w jakiś specyficzny sposób w ostatnim czasie się trochę wypisałam. Myślicie, że to niemożliwe? Też tak kiedyś myślałam :) A tymczasem można funkcjonować niemal wyłącznie w świecie nierzeczywistych fantazji, które okazują się być życiem w dodatku jeszcze bardziej iluzorycznym niż wszelkie fantasmagorie. Na tym poprzestanę, bo zaraz znowu popłynę nie w tym kierunku, co trzeba i powstanie trzecia nieopublikowana notka :) A obiecałam sobie, że dziś będzie konkretnie!

No więc konkret jest taki, że mam ostatnio tyle roboty, ile chyba nigdy w żadnej poprzedniej pracy nie miałam i mimo, że nadszedł parę dni temu moment, kiedy stwierdziłam, że mogłabym wreszcie napisać jakąś normalną notkę, to po prostu kompletnie nie miałam na to czasu. I to tak bardzo, jak jeszcze nigdy :) 
Zaczęłam prostować różne sprawy, które totalnie zaniedbałam przez ostatni miesiąc, myślę więc, że przyjdzie również czas na to miejsce. Jestem dobrej myśli. Jak się już trochę ogarnę, odpowiem na Wasze komentarze, napiszę o wyjeździe służbowym, który miał miejsce wieki temu (a właściwie to jakby w innym życiu :)) i być może o tym, gdzie byłam, jak mnie nie było w moim ciele :) Teraz muszę już jednak zmykać.
To nie ma nic wspólnego z żadnym kryzysem blogowym. Nie było też tak, że chciałam o czymś pisać, ale nie miałam kiedy, jak albo nie umiałam się za to zabrać. Nie chciałam po prostu. Odcięłam się od wszystkiego. Nic się też złego nie działo. Nie mieliśmy żadnych problemów nie do przejścia. Nie miałam doła ani nie dopadła mnie żadna chandra. Po prostu w życiu mamy kilka takich momentów, które mają na nas większy wpływ, niż inne. I o tych momentach też będzie kiedy indziej, bo już się zagalopowałam. Skopiowałam sobie jednak te przemyślenia i kiedyś się nimi z Wami podzielę.