*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

niedziela, 8 listopada 2009

Marcina ciąg dalszy

Tak jak napisałam w poprzedniej notce,nie rozmawiałam z Marcinem do czasu. Przewrotny los zetknął nas na przełomie2001 i 2002 roku. Spotkaliśmy się na imprezie Sylwestrowej u kolegi mojego ówczesnego chłopaka Niebieskookiego. Wtedy po raz pierwszy od kilku lat porozmawialiśmy o tym, co działo się przez kilka ostatnich lat… Na początku miałam obawy, jak to będzie – ja w jednym miejscu z byłym i obecnym. Ale okazało się, że Niebieskooki był dość wyrozumiały. Potem nawet pytał dlaczego właściwie nie jesteśmy razem(choć po chwili się zreflektował i powiedział „no, chociaż to dobrze, bo inaczej ja nie mógłbym być z Tobą” :)
Jak na ironię dość szybko Niebieskooki bardzo skumplował się z Marcinem. Kolegowali się jeszcze długo po tym jak Niebieskooki i ja rozstaliśmy się. Kochałam Niebieskookiego i nie mogłam pogodzić się z naszym rozstaniem. Pewnego razu na jakiejś wspólnej imprezie wyszłam z pomieszczenia i słyszałam pod drzwiami jak chłopaki rozmawiali na mój temat. Marcin pytał dlaczego Niebieskooki nie chce być ze mną. Nie wiem już co odpowiedział, ale nie było to chyba bardzo przykre, bo pewnie zapamiętałabym coś takiego. Ale usłyszałam wtedy, że nie ma szans, żebyśmy do siebie wrócili. Rozpłakałam się i wtedy Marcin wyszedł. Przytulił mnie i zaczął mnie pocieszać. I to nie jak kolega Niebieskookiego, tylko jak mój przyjaciel. Powiedział mi wtedy coś, co mnie bardzo poruszyło i czego nie zapomnę…  Mówił, że Niebieskooki mnie kochał i choć ten rozdział w życiu się skończył, będzie mnie na pewno zawsze ciepło wspominał.Powiedział, że jestem osobą, której łatwo się nie zapomina i że wie to z własnego doświadczenia. I potem wyznał, że byłam jego pierwszą miłością i że był we mnie bardzo zakochany.
Nie spodziewałam się tego. Ja tego o nim nie mogłam powiedzieć. Owszem, napisałam w 1998 roku, ze na pewno będę mówić,że to była moja pierwsza miłość, ale nie… Pierwszym chłopakiem, którego pokochałam był Niebieskooki. Marcin był moim pierwszym zauroczeniem, odczuwałam motyle w brzuchu i często o nim myślałam, ale to na pewno nie była miłość z mojej strony. Jednak 13 lat to było dla mnie za mało na takie uczucie.Myślałam, że dla niego to też tak wyglądało. A jednak on się we mnie naprawdę zakochał. Cieszę się, że mi to powiedział, bo nie podejrzewałam, że tyle dla niego znaczyłam
I to była właściwie nasza przedostatnia rozmowa…Dojrzałam powoli w końcu do tego, żeby odciąć się od Niebieskookiego. Zerwałam z całym towarzystwem. Marcin był w tym czasie z dziewczyną, którą z racji jej uczesania nazywałyśmy Pudlem :) Kilka miesięcy później jeszcze od Kaśki dowiedziałam się,że Marcin  zachował się bardzo w porządku wobec mnie. Nie będę pisać o szczegółach, bo to bardziej dotyczyło mnie i Niebieskookiego, tylko Marcin wiedział co między nami zaszło, ale jego zachowanie pokazało, że bardzo mnie szanuje i że mogę na niego liczyć. Nikomu o tym nie powiedział, wiem że nawet z Pudlem się kłócili o to, bo ona była zazdrosna, że on dochowuje mojej tajemnicy. To wszystko działo się ponad siedem lat temu.
Dzisiaj nie mam kontaktu Marcinem. Od czasu do czasu jeszcze zdarzy nam się sporadycznie spotkać z Kasią. Myślę, że na dobre wyszło mi odcięcie się od tamtego świata, bo może źle bym skończyła…Kasia wpadła w towarzystwo gdzie alkohol był na porządku dziennym a prawdopodobnie również eksperymentowali z narkotykami. Na szczęście się z tego wygrzebała. Potem związała się z facetem dużo od niej starszym i po przejściach bardzo burzliwych… Zaliczyli klasyczną wpadkę. Do dziś żyją razem i wychowują synka, z tego co wiem Kasia jest szczęśliwa. Od czasu do czasu jeszcze się dziś kontaktujemy, choć rzadko.
Marcin po burzliwym okresie młodzieńczego buntu trochę się ustatkował i zamieszkał u Pudla. Żyli razem z jej rodzicami,kiedy zaszła w ciążę, pobrali się – chyba w zeszłym roku. Niewiele o nich wiedziałam, bo niestety przez Pudla Marcin pokłócił się z Kasią. Z tego co wiem dopiero kiedy zaprosili ją na wesele nastąpiło pojednanie. Z Kasią nie widziałam się już ponad rok… Planujemy spotkanie w grudniu, może dowiem się czegoś więcej;)
I tak kończy się nasza historia.Historia, którą wspominam bardzo ciepło. Tak samo jak Marcina, który okazał się dla mnie tak życzliwy… A jego słowa, które usłyszałam po kilku latach od zakończenia naszego związku do dziś mają dla mnie ogromną wartość.