*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

środa, 19 maja 2010

Człowiek.

Marność nad marnościami i wszystko marność ten człowiek :) Wulkan wybuchł i już człowieki się z miejsca na miejsce przemieścić nie mogą. Popadało intensywnie i co drugi ludź ma problem z zalogowaniem się na Onet. Słyszałam, że to własnie przez zagrożenie powodziowe. (BTW: nie mogę wejść na blogi niektórych z Was, a czasami nie mogę skomentować)
Tacy Indianie taniec deszczu to wymyślili, ale nic mi nie wiadomo o takowym, który by słońce sprowadził nad naszą krainę. A szkoda, odtańczyłabym z miłą chęcią. 
U mnie zagrożenia nie ma. Warta nawet z brzegów nie wystąpiła a w moich rodzinnych stronach opolskich Miasteczko wcale nie zalane a w Przymiasteczku tylko ogródki i kawałek parku. Co nie znaczy, że się nie przejmuję, bo serca z kamienia nie mam i żal mi tych, którzy mają poważne kłopoty. 

Ale niech pierwszy kamieniem rzuci ten, który nie jest ani trochę egoistą i kto nie myśli sobie, kiedy widzi tragedię innych „dobrze, że nie mnie to spotkało”. Jeśli naprawdę tak nigdy nie myślicie, to mogę się dać ukamienować, bo ja niestety tak myślę. Biję się w piersi i głośno przyznaję, że jestem egoistką…  Empatii mam w sobie wiele – czasami aż za wiele i przeżywam za bardzo sprawy, które mnie nie dotyczą. Ale, jak wiadomo, jedną z najważniejszych potrzeb według piramidy Maslowa jest potrzeba bezpieczeństwa i dopiero kiedy czuję, że ja i moi najbliżsi jesteśmy bezpieczni mogę zdobyć się na to, żeby współczuć innym oraz im pomagać. Znieczulona nie jestem i nie raz łzy mi w oczach stanęły z powodu czyjejś tragedii, ale ukrywać nie będę, że bardziej porusza mnie los osób, które znam – choćby z widzenia czy słyszenia.

 Ludzie muszą sobie pomagać. Zdarzyło mi się otrzymać od kogoś bezinteresowną pomoc. Ja też kilkakrotnie takowej udzieliłam. Ale zawsze kieruję się słowami Szymborskiej, że „tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono” i tak naprawdę prawda o każdym z nas ujawnia się dopiero w sytuacji kryzysowej. Mimo wszystko życie nauczyło mnie, żeby na wszelki wypadek kierować się polityką „Umiesz liczyć? Licz na siebie…” A kiedy znajdzie się ktoś, kto pomoże, można się tylko mile zaskoczyć.
Nie chcę wyjść tutaj na osobę cyniczną. Bo prawda jest taka, że więcej we mnie naiwności niż cynizmu z reguły i generalnie wierzę w ludzi i jakoś trudno mi uwierzyć w ich podłą naturę. Ale rozumiem, że każdy przede wszystkim chce swój tyłek zabezpieczyć. I chwała mu za to, bo jakby nie zadbał o siebie, to jak może dbać o innych. Apeluję więc: bądźmy ludzcy, zdobądźmy się na szczyptę empatii, ale nie zgubmy też w tym wszystkim siebie. I obserwujmy innych, bo prawda jest taka, że nie wszyscy pomoc potrafią przyjmować. I bynajmniej nie mówię tu o tych, którzy są na to zbyt dumni, ale o tych z postawą roszczeniową, którzy myślą, że wszystko im się należy, a sami palcem nie kiwną. Nawet w swojej sprawie.

Nie może wiecznie padać. Wierzę w to bardzo głęboko… 

W zasadzie nie o tym miałam, no ale tak jakoś wyszło.