*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

sobota, 3 stycznia 2015

ciezki dzien

Jedną nogą byliśmy już na porodówce. Franek pośpiesznie pakował moje rzeczy podczas gdy ja leżałam już drugą godzinę z rzędu (a szóstą tego dnia) pod KTG. Potem wezwano mnie na badanie i pani doktor stwierdziła, że to jednak nie mój dzień. Rzecz w tym, że Tasiemiec nie najlepiej reaguje na skurcze, spada mu wtedy tętno a to niepokojące. Więc nie wszystko jest tak całkiem super i to jest własnie wskazanie do tego, bym była pod ciągłą kontrola i dlatego nie chca czekać zbyt długo. Z drugiej strony Dzieciak naprawdę robi wszystko na opak i jak tylko usłyszał, ze robia mi miejsce na sali porodowej to sie ogarnal i już zapis był ok. Zdecydowano wiec, że jednak odłączą mnie od oksytocyny (po 7 godzinach), żeby dać szansę naturze-może rozwiną się skurcze fizjologiczne, bo jak to polozna powiedziala, szkoda zebysmy sie calą noc męczyli na sztucznie wywolywanych skurczach (przy czym nadmienię ze póki co w ogole mnie one nie bolą choc podobno powinny!)) Poki co mam lekkie rozwarcie, krwawienie z szyjki wiec jakies szanse na to ze organizm sam zazcznie pracowac sa.
Biedny franek jest wykonczony, bo stresował się bardziej niż ja, pojechał do domu się wyspać.

A mnie jest smutno z powodu tego, ze kategorycznie nakazano mi zdjąć z palca obrączkę i pierścionek zaręczynowy i oddać frankowi, bo nie mogę miec na sobie takiej 'bizuterii' przy porodzie. Grozi to nie tylko utratą obraczki a wrecz palca:(  nie zdejmowałam jej od czasu ślubu,ale jak mus to mus...

Franek donosi,że Margolka donosi...


 - iż za wszystkie komentarze uprzejmie dziękuję,postara się odpowiedzieć ( choć nie wiadomo kiedy -zapewne z opóźnieniem )        
                                                                                                                      -iż Tasiemiec zdecydowanie okazał się żartownisiem-żeby nie powiedzieć złośliwcem-bo więcej tętno mu nie zanikło a zapisy KTG są wzorowe ( 3x na dobę po 1h lub więcej- o 4:00,13:30 i 21:00)         
                
-iż nic się nie działo, a pośród tych wszystkich pacjentek z krótką szyjką, rozwarciem na podtrzymaniu z ciąża przenoszoną, z antybiotykiem itp.czuła się jak darmozjad na tym oddziale patologii ciąży         
              
-iż być może podobnego zdania była pani doktor, gdyż po wczorajszym noworocznym przestoju, dziś zdecydowała o indukcji porodu naturalnego           
  
                                                              - dziś margolka przez 2 h była faszerowana oksytocyną, ale na razie nie ma większych tego efektów               

-jutro ciąg dalszy działań,ale podobno może to trwać nawet tydzień                      
                                       
(notka made by margolka &  Franek, wybaczcie niedociagniecia w edycji-brak wprawy:)

  PS. I jeszcze że cieszy się , że ją karmią ( mimo że obiady są okropne)- bo nie musi martwić się, co ugotować