*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

środa, 6 marca 2013

Dzień Teściowej

Tak, wiem, wczoraj był :) Ale mnie się jakoś ubzdurało, że to 6 marca i się na wczoraj nie przygotowałam :P Ale pomyślałam sobie, że wreszcie po raz pierwszy mogę się w tym temacie "legalnie" wypowiedzieć :)

A chciałam napisać, że złego słowa na swoich teściów powiedzieć nie mogę. Oczywiście, że to nie anioły po ziemi stąpające i swoje wady mają. Czasami coś mnie z ich strony zirytuje, podrażni... Ale jak to w rodzinie - z mamą przecież też się nie zawsze zgadzam, a zachowanie wujka denerwuje :) To jest na takiej samej zasadzie.

Od samego początku zawsze byli wobec mnie bardzo życzliwi i szybko zaczęli mnie traktować jak członka rodziny. Nie patrzyli na mnie jako dodatek do Franka a zawsze na nas jako parę. Nie było żadnego faworyzowania, pokątnych rozmów - bo przecież wiem, że się takie rzeczy zdarzają. Zawsze możemy zwrócić się do nich w jakiejś sprawie - i to zarówno my jako para, jak i ja sama ze swoją prośbą. 

Pewnie, czasami podczas rozmowy okazuje się, że mamy inny pogląd na jakąś kwestię. Zazwyczaj spieram się jednak z teściem, nie teściową :) Pan tata ma to do siebie, że lubi straszyć snując swoje czarne wizje. Ale co ciekawe - zazwyczaj w sprawach, w których ja jestem nastawiona optymistycznie :) Kiedy natomiast ja się czymś martwię, on jest nastawiony dość beztrosko, co mnie nawet czasami pociesza. Jeśli miałabym wskazać jakąś wadę pani mamy to powiedziałabym, że miewa swoje humory :) Ale bardzo rzadko i nie są one szczególnie męczące dla otoczenia. Ale tak w ogóle w tej kwestii to jestem przyzwyczajona, bo Franek ma dokładnie tak samo - czasami o tym pisałam, więc możecie sobie wyobrazić, jak to jest u pani mamy. Chociaż nie... u Franka jest to zdecydowanie bardziej nasilone :)

Co najbardziej u nich cenię? To, że można z nimi rozmawiać. Rozmowy lubię prowadzić przede wszystkim z teściową, bywają bardzo życiowe. Ona zawsze mnie wysłucha, a kiedy się w czymś nie zgadzamy widzę w niej taką chęć dowiedzenia się, dlaczego myślę tak, a nie inaczej. Nie kłócimy się, raczej dyskutujemy i pani mama nigdy nie narzuca mi swojego zdania, ale właśnie dopytuje - co dokładnie mam na myśli, dlaczego tak sądzę. 
 Poza tym, cenię wspomniany już fakt, ze zawsze można na nich liczyć. No i uważam, że to im przede wszystkim zawdzięczam to, jaki jest mój mąż :) Niestety czasami tyczy się to również wad :P, ale mnie chodzi przede wszystkim o podejście do wielu spraw, które są tylko i wyłącznie efektem dobrego wychowania. Wiele rzeczy, które najbardziej lubię we Franku jest właśnie wynikiem tego, że po prostu "wyniósł je z domu" :) System wartości, szacunek do ludzi, pracowitość.. - to niektóre z nich. Kiedyś podziękowałam teściowej, za to, że Franek jest, jaki jest, a ona mi się prawie do słuchawki popłakała ze wzruszenia :P

Rodzice - i tyczy się to zarówno frankowych, jak i moich - w ogóle nie wtrącają się do naszego życia. Owszem, biorą w nim udział, cały czas wiedzą, co się u nas dzieje, wysłuchują, wypowiadają się. Ale nigdy niczego nam nie narzucają. Ba, nawet ich opinię na dany temat czasami trudno z nich wyciągnąć :P Bo nie chcą nam niczego sugerować - zwłaszcza, gdy chodzi o jakieś trudne decyzje. Oferują wsparcie, mówią, jak to widzą, analizują wady i zalety danego rozwiązania, ale nigdy nie powiedzą, jak według nich powinniśmy postąpić. Przyznam, że bywają sytuacje, że chciałoby się to wiedzieć :P - albo, żeby się sprzeczać, albo żeby ze spokojnym sumieniem podjąć decyzję "bo rodzice tak uważają" :D
 
U teściów cenię jeszcze ich otwartość. To, że są bezpośredni czasami jest dla mnie nieco krępujące, bo byłam wychowana inaczej, ale też mam w sobie trochę mniej rezerwy niż moi rodzice, więc chyba dobrze się w tym odnajduję. Jedyne co mnie denerwuje, to że się zawsze całują na powitanie! Nosz, to ja się z moimi rodzicami często dłużej nie widzę i się nigdy nie ściskamy, a ci to mnie obcmokają nawet jak się widzieliśmy wczoraj. Nie lubię się całować i zawsze o tym mówię, ale oni w tej kwestii są chyba niereformowalni :)

 W każdym razie, piszę tu o swoich odczuciach i o stosunku teściów do mnie, ale warto wspomnieć, że oni są po prostu fajnymi ludźmi. I w tym właśnie się również ta otwartość wyraża. Byłam świadkiem wielu sytuacji, gdy mogłam zaobserwować, jak zachowują się w stosunku do innych - znajomych, bądź obcych. Zawsze uprzejmi, uśmiechnięci. Nie słyszałam nigdy, żeby się na czyjś temat złośliwie wypowiadali, żeby obgadywali kogoś znajomego, żeby byli z kimś w konflikcie. Jest to dla mnie szczególnie ważne, bo moi rodzice są podobni i nie potrafiłabym zaakceptować innych zachowań. Chociaż, jak wspomniałam, moi rodzice są bardziej zdystansowani jeśli chodzi o relacje z otoczeniem. Ale z moimi teściami dogadują się świetnie ;)  Dzięki temu między innymi możemy organizować kameralne spotkania obu naszych rodzin i wszyscy się na nich dobrze bawią :

Fajne jest też to, że mogę przy teściach być sobą. Mogę mieć zły dzień, mogę mieć nawet focha :) Mogę się przy nich pokłócić z Frankiem i mogę też podnieść głos - pewnie, że mi się zdarza :) Nigdy się na mnie nie gniewają. Jestem bardzo impulsywna - o czym wie doskonale moja rodzina i zazwyczaj mi to wybacza. Czasami się zapominam (co zresztą świadczy o tym, że czuję się jak wśród swoich) i zachowuję się tak samo przy rodzicach Franka, ale okazuje się, że oni na to reagują tak samo jak moi bliscy:)

W trakcie i po weselu wiele osób mówiło mi, że mam fajnych teściów :) Począwszy od fryzjerki, aż po Juskę, która stwierdziła, że jest nimi wręcz zachwycona :) W takich chwilach czułam się naprawdę dumna z tego, że są moimi teściam. I chyba vice versa. Kiedyś zrobiło mi się bardzo miło, gdy dowiedziałam się przypadkiem, że pani mama bardzo mnie chwali i z wszystkim z dumą opowiada o moich studiach i osiągnięciach zawodowych. Tak czy inaczej, dogadujemy się, lubimy się, szanujemy się, różnimy się, sprzeczamy, dyskutujemy - czyli jak w rodzinie :)

Różne historie słyszy się na temat ralacji synowa - teściowie. Ja mam to szczęście, że trafiłam świetnie. I stwierdziłam, że to dobra okazja, żeby się z Wami tym podzielić.