*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

poniedziałek, 16 listopada 2009

To tylko karmienie...

Wczoraj natknęłam się na coś co mnie bardzo.. hmm, oburzyło to zdecydowanie za mocne słowo. Zbulwersowało… też nie. Zniesmaczyło? Trochę. I odrobinę zakłopotało. Ogólnie sama nie umiem nazwać tych wszystkich odczuć, które wywołało we mnie to zdarzenie.
Otóż poszłam wczoraj, jak co niedzielę zresztą, do kościoła. Niedaleko mnie stała para z niemowlęciem. W pewnym momencie, tak gdzieś między przeistoczeniem a komunią,  kobieta wzięła od męża dziecko usiadła i… zaczęła karmić. Piersią, żeby było jasne…
Ja oczywiście z niemowlakami doświadczenia żadnego nie mam. Pewnie to jest tak, że ono jest teraz głodne i koniec kropka nakarmić trzeba. (Chociaż ten dzieciaczek akurat w tym przypadku nie płakał, więc nie wiem, czy to naprawdę była sprawa niecierpiąca zwłoki). Ja to rozumiem. No ale przecież wtedy chyba Pan Bóg by się nie pogniewał, gdyby kobieta wyszła i zrobiła to w domu? A jak ma daleko, to w samochodzie? A jak nie ma samochodu, to przecież mogła iść do Zakrystii? Nie raz słyszałam jak księża mówili do matek malutkimi dziećmi, że w razie czego mogą tam wejść.
Nie chcę wyjść tu na osobę, która się oburza niepotrzebnie, choć nawet nie ma pojęcia o czym mówi. Bo może ja jestem przewrażliwiona, może się nie znam, może… Wiem, karmienie to zupełnie naturalna sprawa i nie uważam wcale, że karmiąca kobieta powinna się konspiracyjnie ukrywać, a w ogóle to najlepiej wcale nie wychodzić z domu, bo może akurat trzeba będzie nakarmić dzidziusia. Ale chyba troszkę dyskrecji ta czynność wymaga?
Ja wiem, że w takim przypadku pierś absolutnie ma żadnego podtekstu seksualnego. Ale jednak dla mnie jest to część ciała z „gatunku” tych bardziej intymnych. I nawet jeśli chodzi o karmienie, uważam, że nie powinno się jej wystawiać na widok publiczny. I już nawet nie chodzi o ten kościół, choć to miejsce wydało mi się wyjątkowo niestosowne. Ale widziałam, jak bardzo ta czynność wprawia w konsternację ludzi obcych, znajdujących się obok przypadkiem. Mnie też  to naprawdę krępowało. Hmm, być może jestem wydam się zbyt pruderyjna, ale cóż taka już jestem. Jeszcze raz powtarzam, że nie miałam do czynienia z niemowlętami i nie wiem jak będę się zachowywać kiedyś, jako matka, ale wydaje mi się, że chyba nie potrafiłabym karmić na forum. Owszem, przy rodzinie to całkiem inna sprawa, ale wśród tylu obcych? Jeszcze raz powtarzam – karmienie to zupełnie naturalna sprawa. Ale przewijanie chyba też. Czy kościół byłby odpowiednim miejscem na zmienianie dziecku pieluchy?
Czy ja przesadzam? Może, ale naprawdę starałam się sobie przetłumaczyć, że to przecież nic takiego, że skoro tej kobiety to nie krępuje, to dlaczego ja się czuję zawstydzona? A jednak tak się czułam. Jestem też ciekawa opinii tych z Was, które są matkami. Jak Wy to widzicie?
Ps. Wiem, że obiecałam odpowiedzi do testu, ale nie mogłam się powstrzymać, żeby się z Wami nie podzielić tymi moimi przemyśleniami. Sama się zdziwiłam, że mnie to tak poruszyło…