*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

środa, 9 marca 2011

Ciąg dalszy następuje.

No dobrze, napisałam co mi na wątrobie leżało. Mam ogromną nadzieję, że ta notka pomoże mi niejako odczarować tego bloga i że znowu będzie tak jak dawniej :) Nie chcę żadnej autocenzury z powodu lęku przed bycia ocenioną. Być może nie da się tego uniknąć, więc spróbuję chociaż zmienić do tego podejście. Tak czy inaczej, wiem, czego mi najbardziej brakowało. 
Jestem osobą bardzo emocjonalną, a od jakiegoś czasu zaczęłam się powstrzymywać od okazywania emocji tu, na moim blogu. Muszę z tym skończyć. A więc znowu będę pisać o tym jak się wkurzyłam na Franka albo jak mi smutno – bo tak :) Albo że się cieszę nawet z takiej głupiej rzeczy, że mi Franek obiecał, że pójdziemy jutro na McFlurry do Mc Donaldsa :) Jeszcze całkiem niedawno moje pisanie to były głównie emocje i chciałabym do tego wrócić po prostu. Poza tym, zauważyłam, że ilekroć chciałam napisać po prostu o tym, co robiłam „wczoraj” kasowałam całą notkę, bo stwierdziłam, że nie będę przynudzać. A co tam, jak będę miała ochotę, to o tym napiszę, najwyżej trochę się znudzicie :)
Zobaczymy, co z tego wyjdzie i czy kredki margaretki dalej będą moimi kredkami :)

***
Dostałam wczoraj smsa od Hiszpańskiej Ani. Spytała mnie jak przygotowania do wyjazdu, bo to przecież już za tydzień. Zrobiłam wielkie oczy i aż do niej zadzwoniłam (i tak do jutra musiałam wygadać 20zł, które zostały mi na koncie, bo w przeciwnym razie by przepadły :P). Dziewczynom się coś pokićkało i czekałyby na nas szesnastego :) Na szczęście teraz już wszystko wyjaśnione i obeszło się bez komplikacji. BTW: odprawę on-line już zrobiłam :D Nie ma odwrotu. Nawet jak mnie Franek zdenerwuje, to muszę go brać ze sobą.

***
Z okazji Dnia Kobiet zadzwonił do mnie wczoraj mój kuzyn. Rozmawiałam z nim przy Franku, który słyszał tylko:
Tak, jestem z Frankiem…  Nie już jest ok… (ostatni raz rozmawialiśmy akurat gdy pokłóciłam się z Frankiem i miałam doła). Mogę rozmawiać, on siedzi obok i słucha, ale się na pewno nie pogniewa… Tak, teraz jest już grzeczny i nie ma fochów :) Na razie jest dobrze, odpukać… No, wszystko po staremu, w porządku… Też dobrze, ale starzeje się… To znaczy cały czas jest żwawy i pełen energii, ale ma kłopoty z uszami. Nie zawsze słyszy, nie reaguje na przykład na dzwonek do drzwi….

Na te ostatnie kilka słów Franek zrobił dziwną minę a potem złapał się za uszy i nie rozumiejącym wzrokiem spojrzał na mnie. 

Cóż nie mógł wiedzieć, że gdy mój kuzyn dowiedział się już, co słychać u nas, zapytał też co u moich rodziców, siostry i psa :)))