*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

poniedziałek, 4 marca 2013

Jesteś kobietą - musisz

Niech Was tytuł nie zmyli. To żadna rozprawa na temat praw i obowiązków kobiet...
Fajny weekend za nami. Dość towarzyski. Ale załatwiliśmy też kilka spraw. Tylko na pocztę zapomnieliśmy podejść (Antylko sorry!! no już mam spakowane, ale się wybrać nie mogę :/)
A w sobotę wyszliśmy rano z domu i korzystając z pierwszego quasi wiosennego dnia ruszyliśmy spacerkiem do centrum. Miałam do załatwienia pewną sprawę a potem to Franek miał zarządzać naszą trasą. Miał jakiś plan, ale nie chciał mi powiedzieć. W końcu trafiliśmy do Galerii Malta. Weszliśmy do środka i Franek powiedział: "A teraz kochanie możesz sobie wejść do trzech sklepów i w każdym z nich przymierzyć po trzy rzeczy" :P
Hmm, zakupy nie są moją ulubioną rozrywką - nawet te ubraniowe. Nie jestem typową kobietą, która uwielbia snuć się po sklepach odzieżowych, oglądać i przymierzać.. Oczywiście, że coś nowego lubię sobie kupić :) A jeszcze bardziej lubię w tym ładnie wyglądać, ale za samym wybieraniem i kupowaniem nie przepadam. Zakupy nigdy nie poprawiają mi humoru. Zazwyczaj kupuję sobie coś nowego raz na kilka miesięcy - można powiedzieć, sezonowo - i robię to hurtem :) W pierwszym momencie leciutko się skrzywiłam i powiedziałam: "ale ja nie mam ochotyyy". Ale później pomyślałam sobie, że wykorzystam okazję. Bo jak się kiedyś okaże, że muszę sobie coś do ubrania kupić to nie będzie mi się chciało, a Frankowi jeszcze bardziej, a ja nie lubię sama robić takich zakupów. Za to z Frankiem - jak najbardziej :) Zwłaszcza, że on dość szybko potrafi wynaleźć dla mnie coś fajnego (na szczęście mamy podobny gust :D) a później bezpośrednio powie, że w czymś wyglądam fajnie, a w czymś innym nie.

Moje ulubione sklepy to DeFacto, Camaieu i Orsay. Ale w tej galerii DeFacto nie ma więc weszliśmy do Top Secret. Ale nic nam się nie podobało. Szybko wyszliśmy i weszłam do Orsaya.Wybraliśmy trzy sztuki odzieży, ale tylko jedna okazała się trafiona - elegancka beżowa bluzka z krótkim rękawkiem. Myślałam, że na tym poprzestanę, ale Franek zobaczył jeszcze wiosenną kurtkę w kolorze miętowym (tego właśnie dnia mówiłam mu, że moja zeszłoroczna kurtka już jest całkiem zniszczona) i kazał mi ją przymierzyć. Podobała mi się, ale nie byłam przekonana ze względu na cenę. Franek jednak był zachwycony i usilnie namawiał mnie do zakupu. Mało tego, stwierdził, że mam sobie jeszcze przymierzyć spodnie. Wahałam się długo, a on długo mnie namawiał. Mówię w końcu: 
"Ale tyle pieniędzy na ciuchy wydam???"
Na co Franek odpowiada tonem nieznoszącym sprzeciwu: 
"Jesteś kobietą, od czasu do czasu musisz!" :D

No, z takim argumentem już nie polemizowałam, zwłaszcza, że sama się sobie podobałam. Ale do trzeciego sklepu już nie wchodziliśmy :) I mam spokój przynajmniej do lata :P