*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

czwartek, 21 stycznia 2016

Stan przejściowy

To nie jest tak, że nie mam teraz czasu pisać. Znalazłoby się go trochę - a już na pewno tyle, żeby napisać jedną notkę przynajmniej na dwa dni. Rzecz w tym, że jakoś nagle zupełnie opuściła mnie wena :) Nie wiem, dlaczego wydawało mi się, że moje życie było nudnawe, kiedy siedziałam z dzieckiem w domu, bo mam wrażenie, że teraz jest zdecydowanie bardziej nudne :P Wstaję rano, potem wychodzę do pracy, wracam pod wieczór, niedługo potem kładziemy Wikinga spać i mam jeszcze jakieś dwie godziny, zanim nie położę się spać. Dni są do siebie tak podobne, że zaczynają mi się zlewać. W każdym razie, pomimo tego, że praca przecież ciągle jeszcze jest nowa i jest dużą zmianą w moim życiu, to mam wrażenie, że nic ciekawego się u mnie nie dzieje i nie mam o czym pisać :P W dodatku nagle jakoś wywietrzały mi wszystkie pomysły na notki, a przecież wcześniej miałam ich na pęczki.

Myślę, że to wszystko wina tego, że chwilowo czuję się cały czas jeszcze jakoś wyrwana z mojej bezpiecznej codzienności i chociaż pojawiła się już nowa rutyna, to ciągle czuję się w niej trochę nie na miejscu. Jakbym trafiła do jakiegoś innego świata, a tamten oglądam tylko z boku a w nim nie uczestniczę. A przecież wcale tak nie jest. wiem, jak długo to jeszcze potrwa, ale wolałabym, żeby minęło szybko, bo strasznie mi z tym dziwnie :)

Poza tym mam wrażenie, jakbym totalnie wypadła z blogowego obiegu - i skąd wzięło mi się to poczucie, to już w ogóle nie mam pojęcia. Do Was zaglądam tak samo często, a i mój blog przecież jednak pajęczynami nie zarasta, bo trzy dni przerwy to jeszcze nie tak długo :) A z jakiegoś powodu wydaje mi się, jakbym nie zaglądała tutaj całymi tygodniami. To zapewne kwestia tego, że muszę sobie wszystko w głowie poukładać.

Generalnie, to bardzo mnie to wkurza! Do takiego właśnie wniosku doszłam pisząc tę notkę :) Mam nadzieję, że wkrótce wrócę do siebie - że będę znowu sobą niezależnie od tego, w jakiej będę rzeczywistości :) Że przeskoczę jakoś te ostatnie dwa tygodnie, przypomnę sobie, co zaprzątało mnie wtedy, wrócę do tematów, które chciałam wtedy poruszyć. A także stwierdzę, że da się to wszystko jakoś tak ogarnąć rozumem, że jednak nie trzeba będzie tych dwóch rzeczywistości rozdzielać, tylko da się je jakoś łączyć. Przecież one się naturalnie przenikają, tylko ja w swojej głowie, nie wiedzieć czemu, tworzę jakiś sztuczny podział.
Przepraszam za te brednie, ale widzicie, nawet sklecić rozsądnej notki nie potrafię :P