*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

poniedziałek, 2 lutego 2009

Poniedziałek. Weekendu koniec i początek :)

Zawsze w poniedziałki i piątki miałam okazję do Was zajrzeć kiedy siedziałam w pracy. Ale od piątku nie mamy internetu, więc niestety nie mogłam tego zrobić. A cały weekend nie było mnie w domu. Ale zauważyłam, że chyba Wy również padłyście ofiarą uciekającego czasu, co? Od jakiegoś czasu zauważyłam, że rzadziej piszecie u siebie. Wiem, że w przypadku wielu z Was jest to wina sesji, którą akurat macie, część z Was żyła przygotowaniami do studniówki i tak dalej. Ale może winna jest też ta zima, co?Bo w moim przypadku chyba tak jest. Dni jednak są krótsze, człowiek ma mniej energii i nic mu się nie chce. Jeszcze w totalną apatię nie popadłam, ale jak pomyślę, że jeszcze dwa miesiące zimna (nie oszukujmy się w marcu wiosna rzadko kiedy przychodzi) to mi się robi… zimno :D 
 
W każdym razie, pomimo tej niekorzystnej aury ja weekend spędziłam bardzo owocnie i miło :) Zaczęło się w piątek, kiedy wybrałam się do kina. Kiedy szłam co chwilę dzwonił do mnie ktoś z mojej grupy, żeby zapytać o jakieś zadanie domowe. Cóż to była za cudowna świadomość, że oni dopiero do tego zasiadają a ja już mam zrobione i właśnie idę się relaksować do kina :) Byłam na filmie „Droga do szczęścia” Poszłam z kuzynką Franka, bo to film raczej nie dla facetów. A przynajmniej nie dla naszych :P Zanudziliby się. A nam się bardzo podobał. Co prawda smutny jest, ale jednocześnie daje do myślenia. 
W sobotę i niedzielę miałam zajęcia. Esej będę miała oceniony dopiero następnym razem, ale jeśli chodzi o test z translacji sprzed dwóch tygodni – chyba mocno trzymałyście kciuki, bo napisałam na 95% :) Po zajęciach zajmowałam się głównie relaksem :) I jak to zwykle bywa, ani się obejrzałam i znów poniedziałek.Następne dwa tygodnie przypuszczalnie upłyną mi na przygotowywaniu kolejnej prezentacji, ostatniej już na moich studiach. Muszę się postarać. Ale jak narazie nie mogę się doczekać weekendu – jadę do rodziców, ale tym razem jedzie ze mną Franuś, więc będzie raźniej podczas drogi. Chyba, że się jak zwykle pokłócimy o to, kto ma prowadzić a jako, że samochód, jakby nie było, należy do mnie, skończy się na tym, że wysadzę go gdzieś na autostradzie :P