*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

wtorek, 30 grudnia 2008

Biegam

Eh, wszystko biegiem… :) Od wczoraj wszystko biegiem załatwiam a trochę tego jest. Bo ja chyba za dużo rzeczy na raz bym chciała robić. Cóż, taka już jestem. A jutro to już nie będzie bieg, tylko prawdziwy sprint. Idę do pracy. Powinnam skończyć po 15, ale zrobię wszystko żeby wyjść około 13. Bo na 18:30 muszę już być gotowa, a mam zamiar zakręcić sobie włosy, zrobić makijaż i takie tam wiadome sprawy. Wczoraj Franek nie mógł się zdecydować na żadną z moich kreacji, więc odesłał mnie do swojej mamy. Najpierw oglądała mnie moja mama, potem Franuś, potem mama Franusia. I nadal jednoznaczności nie ma :) To znaczy wybór został ograniczony już do dwóch kiecek. I chyba wezmę obie i w zależności od temperatury panującej na sali ubiorę jedną albo drugą. Podobno od przybytku głowa nie boli :P
A tymczasem spotkałam się dziś z moją koleżanką, która przyjechała na święta z Hiszpanii, gdzie studiuje. Przyjechała ze swoim chłopakiem, Hiszpanem. Nie przepadam za Hiszpanami, (ale to już historia na inną notkę :)) ale on zrobił na mnie od razu dobre wrażenie. Fajny jest. Bałam się jak będzie wyglądało to spotkanie – pomyślałam, ze głupio będzie jeśli my dwie Polki będziemy gadać po hiszpańsku o rzeczach, o których normalnie baby rozmawiają w takich okolicznościach. Z drugiej strony on nie rozumie po Polsku… Ale okazało się, że wszystko wyszło dość naturalnie. Manolo dał nam chwilę na plotki, ale przez większość czasu rozmawialiśmy we trójkę. Lolo mnie bardzo zaskoczył, bo powiedział, ze kiedy mówię po hiszpańsku, nie słychać obcego akcentu :) Nie licząc kursu, nie rozmawiałam w tym języku prawie od  roku, więc jestem bardzo z siebie zadowolona :) No i zaczęłyśmy sobie powoli planować jakiś wypadzik do Barcelony na parę dni… Ale na razie ciii…

Nie wiem, czy uda mi się jeszcze jutro tu zajrzeć, więc już teraz życzę Wam moje drogie wszystkiego dobrego w Nowym Roku. Przede wszystkim spełnienia marzeń i aby obfitował on w szczęśliwe wydarzenia. Żeby nie było za różowo, życzę Wam jednak od czasu do czasu jakiegoś zmartwienia w postaci złamanego paznokcia, czy braku pomysłu na obiad, aby łatwiej Wam było docenić każdą piękną chwilę:) Niech rok 2009 oczywiście będzie lepszy od minionego :)