*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

niedziela, 13 czerwca 2010

Sonda Szczęścia

Jakiś czas temu brałam udział w „Sondzie Szczęścia” przygotowanej na zlecenie marki Always. Później otrzymałam jej wyniki i zostałam poproszona o napisanie kilku słów na ten temat na blogu. Przyznać muszę, że i sonda jest dość pozytywna i przede wszystkim… kobieca :) Więc byłam dość chętna, żeby podzielić się na blogu moimi refleksjami, które mi się później nasunęły, ale tyle się ostatnio zaczęło u mnie dziać, że ciągle były jakieś bieżące sprawy do opisania :) 

Sonda składała się z trzech części. Pierwsza pytała o marzenia kobiet i o to, co przynosi im szczęście, druga o trudności jakie napotykamy dążąc do realizacji marzeń i które stają na drodze do szczęścia. Trzecia dotyczyła sposobów radzenia sobie z tymi przeszkodami.

Na temat marzeń, muszę napisać kiedyś osobną notkę, bo z racji tego, że jestem osobą dość twardo stąpającą po ziemi, podchodzę do tej kwestii prawdopodobnie zupełnie inaczej niż większość osób. Niektóre z Was zresztą już o tym wiedzą. W każdym razie jest kilka rzeczy, które chciałabym osiągnąć lub które już osiągnęłam i chciałabym je utrzymać, aby czuć się szczęśliwą. W sondzie było dwanaście propozycji i myślę, że każda z Was znalazłaby tam także coś dla siebie. Jak pokazują wyniki, aż 79% dziewczyn chce „mieć dobry związek”. Ja też wybrałam tę odpowiedź między kilkoma innymi. Ale gdybym miała wybrać tylko jedną zdecydowałabym się na odpowiedź, która znalazła się na drugim miejscu „czuć się osobą spełnioną„.
Myślę, że to jest najważniejsze w życiu, a przede wszystkim dla mnie jest to kwintesencją stanu bycia osobą szczęśliwą. Mieści się w niej wszystko – i rodzina i przyjaciele i podróże i satysfakcja zawodowa. Na chwilę obecną mogę powiedzieć, że czuję się spełniona, chociaż wiem, że przede mną jest jeszcze wiele rzeczy, które będę chciała osiągnąć. Ale na wszystko przyjdzie czas.

Jeśli chodzi o trudności życia codziennego, jakie napotykamy, muszę przyznać, że różnię się od większości badanych. Dla nich (59%) największym źródłem dyskomfortu są problemy z silną wolą. Ja na to nie mogę naprawdę narzekać. Jeśli bardzo czegoś chcę, jeśli coś sobie postanowię – nie ma mocnych, osiągnę to i jestem konsekwentna w działaniu. Podobnie nie jest dla mnie problemem nieumiejętność wyrażania wprost swojego niezadowolenia (56%) – czasami mi się za to oberwie, ale mówię to, co myślę.
Ale oczywiście są sprawy, które mnie dołują i które źle na mnie wpływają. Przede wszystkim „najdrobniejsze błędy urastają do gigantycznych rozmiarów; zamiast się skupić na następnym kroki ciągle rozpamiętuję porażkę „. Rzeczywiście to jest moja zmora. Już kiedyś pisałam, że porażki mnie demotywują. Tak samo zresztą jak niedelikatna krytyka. Prawda jest taka, że sposób na mnie to głaskanie po główce. Można mnie skrytykować, ale przede wszystkim grzecznie i miło. Wtedy jestem zwykle skłonna od razu przyznać komuś rację (chyba, że ewidentnie się nie zgadzam z jego poglądami). Natomiast jeśli ktoś robi to w sposób nieprzyjemny, lub złośliwy, robię się jeszcze bardziej przekorna i reaguję czasami nawet agresją. Co tu dużo mówić, zależy mi na tym, co myślą o mnie inni i dlatego, wybrałam także odpowiedź, że kiedy ktoś powie mi coś przykrego rano, przez cały dzień o tym myślę i mam zły nastrój.
Najbardziej zaskoczyło mnie, że przeszkodą w czuciu się pewnie i szczęśliwie na co dzień dla wielu osób może być miesiączka. Ja przyznam, że nigdy w życiu nie wpadłabym na to, że okres może w jakikolwiek sposób wpłynąć na moje życie (ale wiem, że wiele z Was ma w tym czasie różnego rodzaju dolegliwości i obniżony nastrój). Jakoś zawsze umiałam sobie z tym radzić i absolutnie nigdy z niczego nie zrezygnowałam tylko dlatego, że akurat mam „te dni”. Nigdy też nie zauważyłam związku z moim złym samopoczuciem psychicznym z miesiączką. Czasami mam obniżony nastrój i dołek lub jestem nerwowa zupełnie bez powodu i nawet od jakiegoś czasu zastanawiam się czy, aby na pewno nie jestem przed okresem – ale nie, te dni doprawdy wypadają „losowo”, nie mają na mnie żadnego wpływu :)


No i ostatnia kwestia – sposoby radzenia sobie z tymi przeciwnościami losu i obniżonym nastrojem. Przyznam, że z tym chyba miałam największy problem. Propozycji było aż nadto. Ale prawda jest taka, że czasami muszę po prostu przeczekać. Muszę z kimś porozmawiać, wyżalić się, wypłakać. A czasami staram się to zignorować i zająć się czymś innym. Generalnie, staram się dbać o siebie i swoje dobre samopoczucie. Zajmuję się tym, co lubię. „Rozwijam własne zainteresowania i pasje, bo to dodaje mi energii i czyni mnie ciekawą osobą Poza tym staram się także dbać o osoby mi bliskie, staram się pielęgnować ważne dla mnie znajomości a kiedy mi źle, nade wszystko potrzebuję towarzystwa tych właśnie osób. No i oczywiście coś bardzo typowego dla mnie: „planuję z wyprzedzeniem weekendy, wyjazdy wakacje, aby w razie czego nie zostać na lodzie” i „robię w niedzielę listę spraw pilnych i ważnych do załatwienia w kolejnym tygodniu”. Tak, planowanie zdecydowanie poprawia mi nastrój, powoduje, że czuję się pewnie i komfortowo.
No a poza tym cały czas „uczę się pozytywnego podejścia do życia„. Tak, szukam pozytywnych stron danej sytuacji i staram się nie narzekać, ale faktem jest, że jeszcze wiele przede mną, bo ciągle za długo zatrzymuję się przy porażkach i zdecydowanie za często martwię się na zapas.

Przyznać muszę, że ta sonda była świetną okazją, żeby na chwilę się zatrzymać i pomyśleć o sobie i swoich potrzebach. Starałam się tutaj streścić najważniejsze kwestie, ale kto wie, może jeszcze kiedyś wrócę do tematu, bo naprawdę sprzyja refleksjom. No i przy okazji, dzięki tej notce podsumowującej, może Wy również dowiedziałyście się o mnie czegoś nowego. A może też macie ochotę na taką refleksję? „Wyzywam Was” :) Jeśli macie ochotę i znajdziecie czas, napiszcie proszę na swoich blogach co dla Was jest źródłem szczęścia, a co powoduje dyskomfort. I jak radzicie sobie z przeciwnościami losu. Nie traktujcie tego jako łańcuszek, ale jako okazję do zadumy nad sobą i podzielenia się swoją refleksją z wiernymi czytelniczkami Waszych blogów :))