*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

środa, 20 lutego 2013

Co sobie myślę?

Mam dzisiaj bardzo dobry nastrój. Nie wiem skąd się wziął, ale wypraszać go nie mam zamiaru :) A wczoraj było tak inaczej...
Dzisiaj w zasadzie wszystko mnie cieszy. To, że przed pracą zdążyłam ugotować cały obiad (Franek chodzi teraz na popołudnia, więc można powiedzieć, że obydwa dania należą do mnie:)). Który w dodatku smakował Frankowi tak bardzo, że zeżarł nawet swoją porcję na jutro (ja nie wiem, co on będzie jadł na drugie :/ jutro nie mam w planie gotować). To, że w pracy wszystko mi się tak ładnie wylicza i na wszystko mam czas. Że poszłam sobie na spinning . Że mam zajefajne żelazko, które potrafi wyprasować pościel tak, jakby była wymaglowana :P Że popijam sobie wieczorem herbatę. Wszystko jest fajne. Wszystko cieszy. Oprócz świadomości, że w momencie, gdy mi jest tak dobrze, ktoś przeżywa dramat. Że traci coś, kogoś... To nie cieszy, to jest smutne.

Moje życie ostatnio pełne jest tej mieszaniny smutku, radości, wytrwałości, niecierpliwości, lęku i ciekawości. Dzisiaj akurat mam wrażenie, że wszystko jakoś się ułoży. Przykre myśli i niepokoje odsuwam w kąt. Nie wiem, czy jutro z niego nie wylezą, ale ostatnio często mam trochę postawę olewacką. W sensie: i tak nie będzie tak, jak sobie to wyobrażałam lub obmyśliłam jeszcze całkiem niedawno, więc już wszystko jedno jak będzie :P Myślę sobie, że niektórymi rzeczami nie powinnam się przejmować, chociaż i tak wiem, że będę się przejmować :) Ale może jednak to nie będzie aż takie straszne. W zasadzie trudno opisać to, co sobie myślę... :P