*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

niedziela, 30 maja 2010

Zastępcza notka o tym, jak mi się nie chce.

Właśnie tak – zastępcza, bo miało być o czymś innym. Ale nie jestem w nastroju. Poszedł gdzieś sobie no i teraz jestem w takim dziwnym stanie – mam ochotę coś napisać, ale nie mam ochoty pisać niczego sensownego :)
Dziwny ten weekend był. Dziwnie się czułam i czuję nadal. Przez trzy dni doświadczyłam chyba wszystkich możliwych emocji i strasznie mnie to zmęczyło. No i po wszystkim – czas się kłaść, bo za osiem godzin muszę wstawać. I w tej chwili jestem strasznie zła, bo bardzo nie chce mi się iść jutro do pracy. Mnie naprawdę rzadko się nie chce. A w tej chwili nie chce mi się całą sobą. Nie chce mi się kłaść do łóżka, nie chce mi się zasypiać, nie chce mi się śnić o niczym, nie chce mi się budzić po piątej i potem leżeć słuchając wiadomości dla rolników. Nie chce mi się wstawać i odprawiać tego całego rytuału porannego. Nie chce mi się wsiadać w tramwaj i wysiadać na przystanku. Nie chce mi się iść cztery minuty do biura i nie chce mi się rozkładać wszystkich moich papierów i zaczynać pracę. A potem nie chce mi się tam siedzieć osiem godzin i wracać do domu. I nie chce mi się robić obiadu i iść na aerobik, potem nie chce mi się…
Czy jeszcze ktoś ma jakieś wątpliwości, że naprawdę mi się nie chce? :))
A wszystko na pewno przez to, że w weekend robiłam za dużo rzeczy. Zaliczyłam kosmetyczkę, spacer, spotkanie z koleżanką, ponowne oglądanie mieszkania, grillowanie, spacerowanie, granie w karty, przesiadywanie na działce, obserwowanie jak Franek gra w Formułę 1, czytanie, jedzenie, picie, blogowanie – w ograniczonym zakresie :) Przez to że tyle robiłam, nie zauważyłam, że przyszła już godzina 22 w niedzielę. I teraz się tak zdenerwowałam tym faktem, że chyba zrobię na złość (tylko jeszcze nie wiem komu ;)) i pójdę spać.
No dobrze, to zwalmy wszystko na pogodę.. Jak nie ma na kogo zwalić, to trzeba zwalić na pogodę. To na pewno ona jest wszystkiemu winna.
Natomiast nieregularne odpisywanie na komentarze sponsoruje Franek :) Nie pozwolił mi przesiadywać przy komputerze tyle, co normalnie ;) Ale na pewno wiecie, że ja zawsze na wszystko odpowiadam, więc proszę zaglądać jutro :) Odpowiedzi będą na pewno. A teraz idę sobie denerwować się dalej.
No proszę, ja to nawet o niczym nie umiem napisać krótko :/