*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

piątek, 9 stycznia 2009

...niż wcale?

Myślę i myślę i wymyśleć nie mogę co tu począć z tymi postanowieniami :) Bo skoro podsumowanie było to i postanowienia przydałoby się jakieś mieć. Okazały się jednak trochę problematyczne. Jak to zrobić, żeby postanowić sobie coś, co było by dla mnie korzystne, w sensie takim, że wpłynęłoby pozytywnie na mnie, na moje życie, mój rozwój i stosunki z innymi, ale jednocześnie żeby było realne. Bez sensu postanawiać sobie coś, co z góry skazane jest na porażkę i potem tylko odczuwać frustrację z powodu niedotrzymania sobie samemu danego słowa…
Nie mogę postanowić sobie, że:
1.     Rzucę palenie – bo nie palę.
2.     Schudnę – bo to postanowiłam sobie w zeszłym roku i udało mi się. Jakbym schudła jeszcze wyglądałabym jak kościotrup.
3.     Będę bardziej systematyczna w nauce/pracy etc. – to było moje postanowienie na… nie wiem chyba na 2000 rok, udało mi się je spełnić i od tamtej pory jestem systematyczna. Nie da się chyba być bardziej systematycznym, skoro zaczynam się uczyć do testu dwa tygodnie wcześniej codziennie po troszkę :)
4.     Znajdę sobie faceta – takie postanowienie miałam na rok 2000. Udało mi się, ale facet okazał się porażką :P Koniec z takimi postanowieniami. Zresztą przecież mam Franka.
To są takie najbardziej typowe postanowienia – chyba się ze mną zgodzicie, bo pewnie same macie podobne lub gdzieś się z takimi spotkałyście. Są to bardzo dobre postanowienia (no może oprócz ostatniego:P) i jeśli się komuś uda, naprawdę dają bardzo dużo satysfakcji. Tylko, że mnie naprawdę już się to udało. Jak rozmawiałam z koleżanką na ten temat, to stwierdziła, że ją w kompleksy wpędzam :) Ale ja po prostu jak już sobie coś postanowię, to naprawdę staram się tego trzymać i nie mam w zwyczaju wymyślania czegoś na siłę, mimo, że wcale mi na tym nie zależy lub nie mam na to czasu. Chyba się czuję spełniona po prostu :) Tak sobie myślałam i myślałam aż wymyśliłam, że takich przełomowych postanowień będę miała chyba więcej w przyszłym roku – skończę studia i trzeba będzie pomyśleć co dalej. Więc na ten rok kilka takich „bajtowych” postanowionek, które przyniosą mi radość jeśli uda mi się z nimi uporać.
1.     Przeczytać w tym roku przynajmniej 40 książek. W tym roku udało mi się przeczytać około 30, wychodzi średnio 2,5 książki na miesiąc, chciałabym przeczytać w miesiącu przynajmniej 3.
2.     Odpowiadać na maile najpóźniej w ciągu tygodnia – to jest moja zmora, odpowiedzi na wszelkie maile, wiadomości i smsy odsuwam na „za chwilę” a potem zapominam :)
3.     Trzymać wagę. Moim zamiarem jest niedopuszczenie do tego, żeby przekroczyć 50 kg.
4.     Utrzymywać aktywność fizyczną.
5.     Jeśli zdecyduję się przystąpić do egzaminu międzynarodowego z Hiszpańskiego – zdać go. Ale czy podejdę, okaże się około marca, kiedy na kursie będziemy mieć próbne testy.
6.     Do końca maja mieć jeden rozdział pracy – mimo, że promotor oczekuje dopiero planu pracy.
7.     Popracować nad związkiem z Franusiem. Poświęcić trochę czasu na analizę naszych złych i dobrych zachowań i zastanowić się co z tym fantem zrobić.
8.     Ograniczyć czas spędzany na kurnik.pl :). Powiedzmy… nie więcej niż 8 godzin w miesiącu!
9.     Wytrwać w prowadzeniu tego bloga :)
Więcej kombinować nie będę. To są rzeczy, na których najbardziej mi zależy, które powinny się troszkę zmienić, lub właśnie nie – jak w przypadku punktów 3,4 i 9:)
I jeszcze taka myśl na koniec. Czy to, że nie mam jakichś wielkich postanowień, świadczy o tym, ze jestem szczęśliwa i spełniona, czy może leniwa i mało ambitna… Hmm wolę to pierwsze :)
No to możecie mnie teraz trzymać za słowo…