*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

niedziela, 14 marca 2010

Zwariowałam

Piątek 22:45 wysyłam maila do koleżanek, które są w Irlandii, przy okazji pytam, czy ich zaproszenie jest aktualne

Sobota 07:30 czytam maila zakończonego słowami: „kupuj bilet i przyjeżdżaj”
08:35 Wysyłam do Franka smsa, że lecę do Irlandii…
08:48 Dostaję odpowiedź: „ale wrócisz?”
09:57 dzwonię do szefa, czy dostanę tydzień urlopu
11:30 za pomocą internetu kupuję bilety :)
No naprawdę zwariowałam ;) Pamiętacie jak sobie marzyłam, żeby gdzieś pojechać? No to nie tylko jadę, ale nawet lecę ;)

Zdecydowałam się w ciągu kilku godzin. Po prostu spędziłam wczesny ranek na poszukiwaniu w miarę tanich biletów, potem jeszcze zgadałam się z dziewczynami i już. Co prawda bilety nie są za złotówkę, jak to czasem bywa ;), no ale jest to tuż przed majowym weekendem, więc niestety ceny trochę poszły do góry, ale pomyślałam „raz kozie śmierć”, jakbym tak miała nadal rozmyślać i obliczać to bym do przyszłego roku nie poleciała. Niestety ostatecznie nie udało się też na tydzień, bo w ostatniej chwili dziewczyny sobie przypomniały, że nie będzie ich od 23 do 25 kwietnia, a ja z kolei muszę być w pracy na przełomie miesiąca. I żeby połączyć to wszystko i nie przepłacić za bilety niestety polecę tylko na cztery dni. Ale zawsze to coś, a nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo mniej kasy wydam ;) Zresztą na cztery dni polecę tylko z bagażem podręcznym, a na tydzień by się nie dało i tym sposobem mam 126 zł w kieszeni. Dziewczyny obiecały mi, że mnie zaopatrzą w kosmetyki, ręczniki i te sprawy, więc mam nadzieję, że się jakoś zmieszczę, choć już teraz wiem, że będzie trudno.

I tym sposobem lecę 25go kwietnia z Poznania do Dublina i tam łapię autobus do Limerick. Dziewczyny dopiero w ten dzień wracają, więc jeszcze się może okazać, że będę musiała na nie poczekać ;) Wracam 29go z Shannon do Wrocławia. Zamarzyło mi się też, żeby się jakoś sprężyć i zrobić tak, żeby jednak 30go nie iść do pracy i z Wrocławia pojechałabym sobie pociągiem zamiast 165 km do Poznania, 80km do Miasteczka i tam spędziłabym jeszcze długi weekend. No a jak się nie uda, to trudno. Wymyślę coś innego :)
W każdym razie – mam swój upragniony wyjazd! A do tego spotkam się z dziewczynami – przypomną nam się studenckie imprezy :D