*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

piątek, 4 czerwca 2010

Kto ma rację?

Jakieś osiem lat temu pojechałam gdzieś na cały dzień i wróciłam dopiero wieczorem (za pozwoleniem rodziców). Mamy akurat nie było. Na drugi dzień spytała się mnie, czy tata do mnie dzwonił. Zgodnie z prawdą odpowiedziałam, ze nie. Po chwili między moimi rodzicami miała miejsce taka o to rozmowa:
M: Margolki wczoraj nie było cały dzień w domu…
T: No nie...
M: Dzwoniłeś do niej?
T: Nie…
M: Jak to? Cały dzień jej nie było a Ty się nie zainteresowałeś?
T: No przecież wiedziałem gdzie jest i co robi.
M: A jakby coś się stało, to nawet nic byś nie wiedział?
T: Jak nie dzwoniła, to znaczy, że się nic nie stało. Gdyby coś było nie tak, to na pewno by zadzwoniła.

***
Druga rozmowa miała miejsce wczoraj między mną i Frankiem. Wyszliśmy do kościoła.Nagle zaczęłam gorączkowo przeszukiwać torebkę:
M: Kurka wodna! Chusteczek higienicznych nie wzięłam!
Podczas gdy ja się denerwuję i złorzeczę na swoją sklerozę – bo przecież byłam w łazience po chusteczki, jak to się stało, ze ich nie wzięłam? – Franek przeszukuje swoje kieszenie. Po chwili wyciąga w moją stronę paczkę chusteczek.
M: Ale po co mi to dajesz? Ja nie chcę chusteczki.
F: No jak to, przecież mówiłaś, że ich nie wzięłaś…
M: Nie wzięłam, ale teraz nie potrzebuję.
F: To po co już teraz się denerwujesz, że nie wzięłaś chusteczek? Może wcale nie będą ci potrzebne??

***
Ja wiem, że my jesteśmy z innych planet. Mars, Wenus i te sprawy. Ale cały czas mnie to zdumiewa :) Takich rozmówek pewnie mogłabym przytoczyć jeszcze mnóstwo – każda z Was przypuszczalnie również. Jak to jest, że my tak zupełnie inaczej patrzymy na te same sprawy? :)
Dla mojej mamy normalne było dzwonić do mnie, żeby kontrolować sytuację – tak na wszelki wypadek. Nawet teraz, gdy zbyt długo nie dzwonię, mama już się boi, że może coś się stało. Tata z kolei twierdzi, że skoro nie dzwonię, to znaczy, że nic złego się nie dzieje.

Ja się zdenerwowałam samym faktem, że nie wzięłam chusteczek – bo a nuż będą mi potrzebne. (Notabene nie były :)) Franek zdziwił się, że w ogóle sprawdzam, czy mam chusteczki, skoro ich nie potrzebowałam w danym momencie :))


No i kto ma rację? :) W zasadzie przecież obydwa podejścia – i to babskie i męskie mają sens.