*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

poniedziałek, 25 sierpnia 2008

Powrót i syndrom przedszkolaka

Nie wiem jak to się stało… Jak to się stało, że dzisiaj jest już poniedziałek?? I jak to się stało, że ostatnią notkę pisałam tydzień temu?? Wydawało mi się, że może przedwczoraj… :) Czas naprawdę, że się tak brzydko wyrażę zapier…. . Wybaczcie, ale on naprawdę nie płynie, leci, ani nawet nie zapieprza :D No i jestem już po urlopie. Już siedzę przy swoim biurku w pracy. I wyobraźcie sobie, że jest dopiero 13.30 a ja już się prawie ze wszystkim ogarnęłam. Co prawda za jakieś pół godziny R. przywiezie mi z ksera dokumenty, które będę musiała „obrobić”, więc jakieś dwie, trzy godziny mi to zajmie, ale i tak jestem ze wszystkim na bieżąco :)
Wróciliśmy z Frankiem do Poznania wczoraj wieczorem. Jeszcze się nawet rozpakować nie zdążyłam. Rano ciężko mi się wstawało, a i tak postanowiłam sobie, że budzika nie nastawiam i przyjadę do pracy jak mi wypadnie :) Przyjechałam po dziewiątej dopiero.  A i tak było ciężko. Jak ja się znowu przyzwyczaję do wstawania przed siódmą ?? No dobra, jakoś to będzie. Ale ogólnie jestem dzisiaj nawet pozytywnie nastawiona, bo bałam się, że będę dzisiaj w robocie do wieczora, a wygląda na to, że jednak uda mi się wyjść po siedemnastej. Franek kończy godzinę później, może uda nam się pójść do kina?? Mam co prawda w domu trochę robótek, ale… – nie zając… :)
O tym jak spędziliśmy ten tydzień napiszę następnym razem. I może jakieś zdjęcia uda się nawet dorzucić. Ale tak ogólnie to przyjechałam wczoraj i oczywiście nabawiłam się syndromu przedszkolaka :( Wspominałam już kiedyś o nim prawda? No i mam trochę doła, że tak sama siedzę w tym mieszkaniu. Co prawda Franek jak nie pracuje, to siedzi u mnie, ale i tak mam syndrom. Niech już ta Dorota wraca. Była w Poznaniu w sobotę, bo wyjeżdżała stąd na następną kolonię. Przyjechałam a tu na moim łóżku liścik, w którym Dorota pisze, że ma straszny syndrom przedszkolaka i że do kogo innego ma o tym napisać, jak nie do mnie, skoro tylko ja wiem jak to jest :) No tak, my dwie tylko takie jesteśmy żeby w wieku 23 lat jeszcze przedszkolaka łapać. To już chyba dożywotnio będzie hehe. No nic, pora kończyć na razie. I do następnej notki. Myślę, że tym razem będzie wkrótce. Ale jeszcze słówko podsumowujące – jakby nie było – wypoczęłam i trochę świeżej energii mam w sobie. A więc witajcie ponownie ;) Idę teraz Was poodwiedzać zanim szef przyjedzie.