*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

sobota, 14 lipca 2012

Konduktorze łaskawy, zawieź nas do Warszawy :)

Ależ ten tydzień mi ekspresem zleciał! Nie mam pojęcia kiedy, ale bardzo mnie to cieszy, bo nadszedł już kolejny weekend, potem jeszcze dzień lub dwa do pracy i parę luźnych chwil. Tylko pogoda się najlepiej nie zapowiada :( Kurczę, no nawet tydzień nie nacieszyłam się tą ładną pogodą, o której tyle się tu rozpisywałam. Miałam nadzieję, ze zaczaruję aurę, ale się nie udało.

A Warszawa nie taka straszna, jak ją sobie chwilami w głowie malowałam :) Zmiany owszem są, ale na szczęście mnie (i w zasadzie naszej firmy) specjalnie nie dotykają. Zmieniają się trochę pewne proporcje i relacje z firmą, która dla nas pracuje i musieliśmy określić na nowo zakres moich obowiązków, ale w zasadzie mam nadal robić to samo, co robiłam, tyle, że teraz oficjalnie :) Ale okazało się, że tak naprawdę to i tak był po części pretekst, bo przede wszystkim chcieli, żebym przyjechała, bo Anglia poprosiła ich o zdjęcia całego teamu no i bardzo im mnie brakowało na obrazku :)
Miałam jechać we wtorek, ale potem termin został przeniesiony na środę. Nie chcieli, żebym musiała za wcześnie wstawać (:P) więc kupili mi bilet na 8:30, upewnili się, że będzie klima w pociągu i że wszystko mi pasuje. W środę stawiłam się na dworcu o 8:00 i po jakichś piętnastu minutach usłyszałam, że mój pociąg będzie opóźniony około 30 minut. Cóż, no problem. Napisałam smsa do Finansowego, otrzymałam odpowiedź "ok" i siedziałam dalej. Gdy zbliżała się 9, wyszłam do hallu i zobaczyłam tłum ludzi pod tablicą z rozkładem jazdy. A na tymże rozkładzie listę pociągów z dopiskiem opóźnienia: 140 min, 70 min, 40 min, 55min itd itp. Już wiedziałam, że trzeba mi było we wtorek a nie w środę jechać :P I tylko cieszyłam się, że przełożeni tak się zatroszczyli o mój dobry sen i nie kupili mi biletu na siódmą :P Mój "Chrobry" wyjechał już o 9:40 a ten o siódmej ruszył jakieś pięć minut wcześniej a i tak spotkaliśmy się na stacji w Kutnie :) Podróż w ogóle była jakaś pechowa, dwa razy wsiadali sokiści i wyprowadzali jakichś delikwentów, przepuszczaliśmy inne pociągi tak, że ostatecznie zamiast o 11:15, przyjechałam o 13:00. Do tego okazało się, że zapomniałam voucherów na taksówkę :) Ostatecznie jednak dotarłam do firmy, ekspresowo załatwiliśmy, co było do załatwienia, zdjęcia cyknęliśmy, konspekt rozpisaliśmy, zdałam sprawozdanie z sytuacji poznańskiej i już musiałam wychodzić, bo pociąg powrotny miałam już o 15:35 :) Tym razem jednak podróż przebiegła bez zakłóceń.

Lubię jeździć w te delegacje. Nie dość, że firma dba o to, żebym jechała w komfortowych warunkach, to jeszcze mam możliwość poczytania albo napisania notki podczas podróży :) Poza tym, bardzo lubię atmosferę, która panuje w Warszawie po tym, jak zmieniła się "góra", przyznam, że wyjeżdżam stamtąd z lekkim żalem. Wiem, że traktują mnie jak część zespołu, ale trochę mi żal, że nie mogę z nimi siedzieć na co dzień. Choć z drugiej strony to powoduje, że kiedy przyjeżdżam, jestem traktowana jako gość specjalny :P Poza tym, bardzo się troszczą o to, jaką atmosferę mam w pracy w Poznaniu, dzwonią regularnie i pytają, czy wszystko jest ok - i bynajmniej nie mają na myśli tylko spraw służbowych. To bardzo miłe. Moja rola w Poznaniu do łatwych nie należy - pracuję z inną firmą, w dodatku jestem jakby ich zwierzchnikiem, a jakby tego było mało, zajmuję się controllingiem. Jakby nie było, jestem od tego, żeby wykrywać czyjeś błędy i pomyłki - nikt tego nie lubi :) Więc tak naprawdę wcale nie mam najgorzej w tym Poznaniu i Współpracownicy są wobec mnie ok. Pojedyncze incydenty czasami muszę przełknąć, pewnie wszędzie się to zdarza, a że ja z tych bardziej wrażliwych to i przeżywam bardziej, niż należy. Narzekać nie zamierzam, bo i tak uważam, że mam świetną pracę :)

Właśnie, a propos narzekania, ja wiem, że PKP jest spółką wyjątkowo irytującą. I że wściec się można, na takie opóźnienia. Sama pewnie w innych okolicznościach byłabym bardziej wkurzona. Ale nie zmienia to faktu, że ja jednak nie znoszę słuchać, jak inni tak biadolą, psioczą i jęczą! I tak przecież tym gadaniem nie przyspieszą pociągu. Dotyczy to zresztą nie tylko sfery kolejowej, ale każdej innej. Sama święta oczywiście nie jestem i nie zawsze wszystko mi się podoba, ale mimo wszystko, to wieczne niezadowolenie niektórych ludzi mnie dobija.

Ja właściwie nie o tym miałam :) Ale w takim razie notka zamierzona zostaje odroczona :)