*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

piątek, 26 września 2014

A jednak.../ trudna notka

Przyznam, że pomimo moich ogromnych nadziei, miałam przeczucie, że tak będzie :( Poszliśmy dzisiaj na dodatkowe USG w 4D i już mamy potwierdzenie, że jednak chłopiec :(
Wiem, że moje odczucia mogą spotkać się z niezrozumieniem, choć jest mi przykro z tego powodu, bo ja też nic nie mogę poradzić na to, że tak właśnie czuję. Po prostu córeczka była moim ogromnym pragnieniem od dawna. Do tego stopnia, że nawet gdy zaczęliśmy rozmawiać o planach związanych z posiadaniem dzieci, nie mogłam się zdecydować na ten krok niekoniecznie dlatego, że mieliśmy niepewną sytuację itp. tylko właśnie dlatego, że bałam się, że się nie uda z tą dziewczynką. 

Oczywiście, że najważniejsze jest, żeby dziecko było zdrowe! Absolutnie tego nie kwestionuję i nie śmiem nawet porównywać swojego "problemu" z autentycznymi zmartwieniami rodziców dzieci z jakimś schorzeniem albo osób, które dzieci w ogóle mieć nie mogą. Po prostu niejako oddzielam te sprawy - bo mają zupełnie inną rangę, więc nie da się tego porównać.
Ale niestety nie potrafię poradzić nic na to, że czuję się po prostu zawiedziona tym niespełnionym marzeniem o dziewczynce :( Walczę z tym, naprawdę, bo sama się wcale nie czuję z tym komfortowo, wolałabym, żeby było mi wszystko jedno... Oswajałam się zresztą przez ostatnie tygodnie z tą myślą, że to było 2:1 na chłopca. Starałam się. A jednak nie udało mi się dzisiaj powstrzymać łez.

Jasne, że się cieszę, że to dziecko będzie. Cieszę się ogromnie i odczuwam nie wyobrażalną ulgę, że wszystko jest z nim w porządku, ale mam w sobie tę wielką tęsknotę za dziewczynką, którą będę mogła czesać w warkoczyki, ubierać w kolorowe sukienki, nauczyć tylu kobiecych trików, z którą będę w przyszłości chodzić na zakupy, być może wymieniać się kosmetykami i ubraniami (jak ja z moją mamą), dla której będę najważniejszą powiernicą (bo przecież nie o wszystkim można pogadać z facetami) i z którą będę godzinami wisieć na telefonie...
Nie potrafię sobie wyobrazić po prostu, że będę umiała się z chłopcem porozumieć. Nie mam w sobie pierwiastka męskiego, chyba nie rozumiem facetów. Jak więc będę się bawić z nim samochodami, o czym będę z nim rozmawiać... Jest mi przykro, bo wyobrażam sobie, że to tata będzie zawsze autorytetem, no bo przecież co może wiedzieć jakaś tam baba, nawet jeśli jest własną matką... A ja będę sama na froncie.
Tak to sobie właśnie wyobrażam. Być może faktycznie przesadzam. Franek na przykład twierdzi, że zawsze był bardziej związany z mamą niż z tatą. Być może... Ale to wynika z tego, że zawsze miałam tak dobre relacje z moją mamą, że wydaje mi się to nie do powtórzenia z chłopcem.

Mam w sobie ogromny lęk przed tym, że nie będę umiała zbudować bliskiej więzi z synem, że nie będę się potrafiła z nim porozumieć, że będziemy nadawać na zupełnie innych falach... Nie wiem skąd się bierze ten strach, ale jest ogromny.
A do tego lęku dochodzi właśnie rozżalenie za tym, co stracę, nie mając córki. Wiecie, myślę sobie, że byłoby mi łatwiej, gdyby nie to, że wokół mnie zdecydowana większość par spodziewających się dziecka, dowiedziała się właśnie o dziewczynce. Rzadko się porównuję z innymi, ale tutaj nie potrafię pozbyć się myśli, że skoro to taka losowa sprawa, to dlaczego akurat im się ta dziewczynka trafiła, skoro było im (w większości) wszystko jedno...

Pewnie trudno Wam mnie zrozumieć - myślę, że nikt, kto tego nie odczuł, nie jest w stanie tego zrozumieć, bo obiektywnie rzecz biorąc, to jest jakaś bzdura, żeby przejmować się czymś takim. Większości rodziców jednak jest wszystko jedno, jakiej płci będzie ich dziecko. Dlatego nie oczekuję zrozumienia. Ale proszę też, żebyście mnie nie oceniały i bez tego jest mi trudno z tymi wszystkim emocjami.