Przyjechał
mąż. Postawił swoją walizkę i zastawił mi nią szafę z ubraniami :P I
oczywiście zajął połowę łóżka! Ale przyznać muszę, że i tak spało mi się
całkiem dobrze :D Na pewno lepiej niż przedwczoraj, kiedy to przez pół
nocy przewracałam się z boku na bok, nie wiedzieć czemu.
Do tego stwierdził, że lodówka należy do niego! W takim sensie, że to on zawsze
układa jedzenie w lodówce jak wracamy z zakupów. No i oczywiście już mi
wszystko poprzestawiał :)
Będzie się trzeba przyzwyczaić do ciała obcego w domu :P Czuję się, jakbyśmy dopiero teraz zamieszkali ze sobą po ślubie :D