Być może niektóre z Was pamiętają, że co roku w połowie
października mamy kilka okazji do świętowania. Po pierwsze – urodziny Franka,
które miał w sobotę. Po drugie, jego imieniny, które w tym roku wypadały w niedzielę.
Po trzecie moje imieniny, które obchodzę tego samego dnia, co Franek urodziny
:) Co roku o tym piszę i tym razem też nie omieszkam wspomnieć o tym, że raczej
nigdy nie obchodziłam imienin (poza czasami wczesnoszkolnymi, kiedy to miałam
żal, że urodziny wypadają mi w wakacje i nie mogę przynieść do szkoły cukierków
:)), bo i u mnie w rodzinie nie ma takiej tradycji. Za to u Franka w rodzinie
celebruje się raczej właśnie imieniny. I przez ten zbieg różnych okoliczności
utarło się już w naszych rodzinach tak, że w dniach 17-18 października
świętujemy po prostu wszystkie okazje :)
A od tego roku doszła nam jeszcze jedna, mianowicie imieniny Wikinga, które
również przypadają na 17 października.
Właściwie utarło się tak, że imieniny obchodzi się w czasie
najbliższym do urodzin. Wypadało by więc, że Wiking ma imieniny 22 lutego. Ale
nie wszyscy taką zasadę stosują i my też postanowiliśmy się z niej wyłamać,
choć trochę się nad tym zastanawialiśmy :) Niemniej jednak, po prostu
stwierdziliśmy, że trzeba wykorzystać ten zbieg okoliczności i dzień 17
października uczynić Dniem Rodziny Frankowskich ;) (swoją drogą imieniny
Wiktora wypadają również 21 lipca a więc w dzień moich urodzin, można więc
powiedzieć, że to imię dla naszego dziecka naprawdę było nam przeznaczone *:P).
W tym roku świętowaliśmy raczej bez fajerwerków – po prostu
razem z moimi rodzicami, siostrą i jej narzeczonym, zjedliśmy bardziej
odświętny (coś w rodzaju niedzielnego :)) obiad, a potem posiedzieliśmy jeszcze
przy deserze w postaci ciasta jabłkowo –migdałowego i przy trunkach –
nalewkach, winie oraz piwie (dla mnie Karmi :)). Wiking siedział razem z nami
przy stole w swoim foteliku i zadowolił się kaszą gryczaną i wodą :) Było
naprawdę bardzo miło, ale zakładam, że z biegiem lat, to nasze świętowanie
będzie coraz bardziej atrakcyjne – może jakieś zbiorowe wyjście do kina, do
restauracji, czy wyjazd na wycieczkę… Pomyśli się, ale przypuszczam, że będzie
można fajnie wykorzystać ten zbieg
okoliczności i już się na to cieszę.
Przez chwilę zastanawialiśmy się, co zrobimy, żeby naszemu
ewentualnemu drugiemu dziecku nie było tego dnia przykro i nie czuło się
pominięte (bo nie zamierzamy nadawać mu imienia Rudolf albo Laurentyna na
przykład ;)), ale ostatecznie uznaliśmy, że będziemy się tym martwić, jeśli
takie dziecko w ogóle się pojawi :)
*a skoro już przy takich zbiegach okoliczności i przeznaczeniu
jesteśmy… Ciekawa jest kombinacja cyfr naszych dat urodzin – 21.07, 17.10,
07.01. Nie przywiązuję większej wagi do numerologii, ale lubię takie analizy i
zbiegi okoliczności właśnie, a trudno nie dostrzec, że chyba możemy uznać
jedynkę i siódemkę za nasze cyfry :) Moja dwójka trochę nie pasuje co prawda,
ale za to występuje u Wikinga w peselu i ja mam pesel xx0721xxxxx a on xx2107xxxxx
(bo teraz jest tak, że do miesiąca dodaje się dwójkę do pierwszej cyfry, czyli
styczeń to 21, luty 22 itd.) A poza tym jestem rodzynką przecież, więc coś mi się od życia należy :D