*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

środa, 30 kwietnia 2014

Pożegnania nadszedł czas?

W ubiegłym tygodniu "kredki margaretki" obchodziły kolejne urodziny. Piszę już sześć lat, z czego dwa na blogspocie. Może to i nie tak dużo, ale jednak jak sobie pomyślę, ile może się wydarzyć przez ten czas i jak wiele zmienić, to stwierdzam, że to kawał czasu. Zawsze z tej okazji mam ochotę na chwilę się zatrzymać i podumać nad tym moim pisaniem. A że do napisania takiej refleksyjnej notki potrzebny jest względny spokój, zazwyczaj powstaje z opóźnieniem.

Pytania jak długo zamierzam pisać tego bloga oraz czy może powinnam sobie dać z tym spokój pojawiają się od czasu do czasu w mojej głowie. Na pierwsze odpowiedzi nie znalazłam :) Jeśli chodzi o drugie - ostatnio zastanawiam się nad tym jakby mniej. Chyba już jakiś czas temu doszłam do wniosku, że jednak chcę pisać - nawet kiedy chwilowo nie mam na to czasu albo ogarnia mnie lekkie zmęczenie, wolę zrobić sobie przerwę niż zamykać bloga. Potrafię bez tego żyć, ale jednak wydaje mi się, że po tylu latach po prostu by mi tego brakowało. Dlatego też odpowiadając na pytanie w tytule - nie, na pewno nie nadszedł. Ba! Nawet nie jest blisko :P Nie żegnam się ani z Wam ani z tym miejscem i na razie nie potrafię sobie wyobrazić, że nie miałabym gdzie się "wypisać". Przez te lata tak bardzo weszło mi to w krew, że na pewno odczuwałabym pustkę, której nie potrafiłabym niczym wypełnić.

Moje pisanie bardzo się zmieniło przez ten czas - o czym mogę się przekonać czytając moje dawne notki przy okazji przenoszenia mojego archiwum ze strony onetu. (Idzie mi to powoli, ale idzie. Kiedyś pewnie skończę :)) Ja sama też się zmieniłam, co powtarzam chyba co rok. Nie wiem, czy są to zmiany na lepsze, czy gorsze, ale raczej nieodwracalne. Tym, co w tych zmianach dotyczących blogowiska zapisuję na plus, jest złapanie dystansu. Długo na to czekałam, ale już od przynajmniej roku rzeczywiście potrafię nie podchodzić już tak emocjonalnie do wielu spraw związanych z blogiem i komentarzami, jak kiedyś. Nie analizuję każdego słowa, nie przejmuję się aż tak bardzo, potrafię odpuścić. Z tym spokojem jest mi zdecydowanie wygodniej. Ale blogosfera też się zmieniła i jestem pewna, że Wy też to zauważacie. Chyba łatwiej jest o ten dystans, bo relacje, które się teraz tu nawiązują są jednak nieco innego typu - chyba o nie trudniej, niż to było kiedyś. Szkoda.

Jedna z osób, do których od czasu do czasu zaglądam napisała kiedyś w komentarzu u innej osoby, że czyta już tylko nieliczne z blogów, które zawsze odwiedzała i że ich autorzy i tak nie zauważają zniknięcia czytelnika. Nieprawda! Nie wiem jak Wy, ale ja to zawsze zauważam. Dość szybko odnotowuję, że ktoś, kto dotychczas regularnie komentował nagle milknie. Oczywiście nieraz jest to spowodowane czymś konkretnym - jakimiś wydarzeniami w życiu, brakiem czasu itd. Ale czasami dzieje się to tak po prostu... I wtedy jest mi trochę żal. Zwłaszcza, gdy dotyczy to blogerki, z którą miałam lub mam dobre i bliskie relacje. Żal, gdy znikają blogi albo komentarze od "pewniaków" :) Osób, które zawsze miały coś do powiedzenia, które zostawiały dobre słowo, o których wiedziałam, że były.
Nie zrozumcie mnie źle - ja absolutnie nie wymagam od nikogo komentowania na każdy temat i nie mam nic przeciwko cichym czytelnikom (ale jest mi miło, jak się przywitają :)) Ale z wieloma z Was miałam okazję na ten temat rozmawiać i zazwyczaj zgadzamy się co do tego, że jednak takie rozmowy pod postem wiele wnoszą - o ile nie w samą dyskusję, to w zacieśnianie relacji :)

Jednakże sama mam sobie wiele do zarzucenia i wcale nie mam zamiaru się wybielać. Prawda jest taka, że choć staram się jak mogę, nie potrafię powrócić do dawnej aktywności i też nie komentuję zawsze i wszędzie, gdzie bywam :( Ostatnimi czasy miewałam też okresy dłuższego lub krótszego przestoju. Objawiały się moją nieobecnością tutaj, ale też u Was. I dzisiaj właśnie, w związku z tą kolejną rocznicą, chciałam tak ze szczerego serca podziękować tym z Was, które są ze mną, czytają moje notki i je komentują mimo wszystko :) Mimo moich dłuższych nieobecności, mimo mojego milczenia, mimo rozluźniającego się czasami kontaktu (choć gdy zauważam coś takiego, staram się jednak zadziałać). Nietrudno mi zauważyć, kto odwiedza mojego bloga tylko w ramach rewizyty, a kto zagląda i odzywa się nawet wtedy, gdy ja milczę przez dłuższy czas. Nie mam pretensji do tych pierwszych - blogosfera jest po prostu oparta na wzajemności, ale tym bardziej doceniam obecność tej drugiej grupy i jeszcze raz Wam dziękuję :)

Od czasu do czasu rzucam okiem na statystyki, które tu sobie zamieściłam (wiadomo, że margolka bez cyferek by się nie obeszła :)) i widzę, że dziennie zagląda tutaj nawet około 100 osób. Ale nie śledzę tego jakoś bardzo skrupulatnie i nie wiem, kogo ta setka obejmuje :) Dlatego też mam do Was prośbę - zróbcie mi ten prezent rocznicowy i się odezwijcie :) To prośba do wszystkich - i do innych blogerek i do tych, które swojego bloga nie mają; do tych, z którymi się znam już kilka lat oraz do tych, które czytają po cichu.
Po prostu dajcie mi znać, kto tu jeszcze zagląda, chciałabym wiedzieć, dla kogo jeszcze piszę :)