*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

czwartek, 20 sierpnia 2009

Nadal dołek :(

Wybaczcie, jeszcze będzie o tym samym…
Bo to nie było tak, że ogólnie marnie mi poszło. Ten egzamin składał się z kilku części. W niektórych miałam tylko po jednym błędzie. Z pisania osiągnęłam 90%, z czytania 92%, z gramatyki i słownictwa 95%. Ok, słabiej było słuchanie – 75%, ale tego się spodziewałam. Za to w ogóle nie spodziewałam się, że z mówienia będę miała 65%. Mówienie sumuje się ze słuchaniem i z po dodaniu punktacji miałam 68%. Do zaliczenia potrzebne jest 70 i tu właśnie zabrakło tych 0,75pkt. Nie umiem tego zrozumieć, bo przecież część ustna łączy w sobie wiele elementów. Czy możliwa jest ponad dwudziestoprocentowa rozbieżność między poszczególnymi częściami??
I jeszcze jedno. Egzaminował mnie TEN SAM facet co na próbnym. I ten Hiszpan na próbnym egzaminie powiedział mi, że z moim poziomem  nie powinnam się w ogóle obawiać, że nie zaliczę. Zapytałam go, co myśli o moim ustnym, odpowiedział, że według niego zdam bez problemu. Namawiał mnie do przystąpienia do tego egzaminu.Ocenę co prawda wystawiała babka, która siedziała obok, ale jednak on wiedział jakie są kryteria i jaki poziom jest potrzebny, żeby zaliczyć. Kolejna sprawa – na studiach miałam w każdej sesji egzamin ustny z hiszpańskiego i zawsze dostawałam 4,5 lub 5. Jak to możliwe, że nagle mój poziom obniżył się tak bardzo?
Nie potrafię tego pojąć. I wiecie co najbardziej boli? Gdybym zawaliła to słuchanie, czy którąkolwiek inną część, wiedziałabym, że ewidentnie czegoś nie wiedziałam. Zaznaczyłam złą odpowiedź i tyle. Miało być A to A. I nie mogę dostać punktu za odpowiedź B. Ale przy części ustnej ktoś siedzi z boku i ocenia mnie SUBIEKTYWNIE. Nie ma jasnych kryteriów. I właśnie to boli najbardziej. Nie zdałam, bo komuś nie podobało się na tyle, to co i jak mówię, że pożałował mi tych 0,75 pkt. I co ja mogę zrobić w takiej sytuacji? Pozostałe części świadczą o tym, że poziom mojej wiedzy jest co najmniej dobry, więc jak niby mam się przygotować żeby zdać? Przecież to jest poziom średnio-zaawansowany, a nie egzamin na tłumacza przysięgłego.

Jeśli chodzi o egzamin ustny w sobotę, właściwie jestem zadowolona. Trafiłam na taki temat, że mogłam się wykazać trochę wodolejstwem, a mianowicie „młodzi dzisiaj”. Lubię takie tematy, bo wtedy mam coś do powiedzenia (drugi jaki wylosowałam dotyczył medycyny alternatywnej :P) Weszłam na luzie i kontrolowałam się cały czas, więc nie popełniłam żadnych błędów, o których bym wiedziała. Starałam się kontrolować rodzajniki, akcenty i czasy…  - tak oto pisałam 18 maja. Jeszcze nigdy się tak nie pomyliłam co do oceny swoich możliwości.