*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

wtorek, 16 września 2008

Przychodzi baba do lekarza...

Poszłam dzisiaj do lekarza, do dermatologa. Zbierałam się już od kilku miesięcy i w końcu się wybrałam. Od razu zaciągnęłam Franka, na twarzy pojawił mu się jakiś dziwny pieg, więc stwierdziłam, ze możemy razem się przejść. Jeśli o mnie chodzi był to nie lada wyczyn, bo ja się strasznie boję lekarzy. Wszystkich. Nie wiem dlaczego, jakiś uraz mam czy co. Zawsze się boję, ze na mnie nakrzyczą. Czekaliśmy jakieś czterdzieści minut i wreszcie nadeszła moja kolej. Miałam motyle w brzuchu ze strachu, aż się Franek ze mnie śmiał. No ale to naprawdę było silniejsze ode mnie. Weszłam do gabinetu, babka zaczęła spisywać wszystkie moje dane i takie tam i nagle zaczęła mnie wypytywać o moje studia. Czy ciężko było się dostać, na czym polegały egzaminy, czy lubiłam studia licencjackie i tak dalej. Byłam zaskoczona, tym bardziej, że Dorota kiedyś była u tej babki i jak się jej pytałam czy jest sympatyczna, mówiła, że taka normalna, tylko strasznie oficjalna… No cóż, to mi raczej na spoufalanie się wyglądało :) A potem babka spytała, czy nie udzielam korepetycji! Zatkało mnie trochę, no bo kurczę, w końcu to ja tu mam sprawę do niej a nie na odwrót :) Powiedziałam, że nie mam czasu. No to ona dalej – czy mogę jej kogoś polecić. Powiedziałam, że zapytam. W końcu zainteresowała się z czym do niej przyszłam… A na sam koniec powiedziałam jej, że podam jej numer koleżance, albo… sama się odezwę w ramach wyjątku. Zastanowię się :) No i co, idzie człowiek do lekarza, a tu mu robotę proponują hihi.